62.

813 101 2
                                    

Ernan z kamienną twarzą patrzył na malutką mogiłę, którą wykopał.
W końcu delikatnie złożył w dole niemowlę, otulone jego koszulą.

Śmierć jest jednak niesprawiedliwa...

Chwycił szpadel, po czym zasypał dziurę. Przyniósł jeszcze sporą deskę i wbił ją przy nagrobku.
Wyrył w drewnie mały krzyżyk i imię Emily.
Przez chwilę patrzył na grób. Jeszcze tylko miesiąc, a mała miałaby szansę przeżyć. Jeszcze trochę czasu, a byłaby na tyle silna, by przeżyć, pomimo, że przyszłaby na świat zbyt wcześnie. Niestety... Skończyła na tym upiornym cmentarzysku...
Ernan oderwał wzrok od mogiły i ruszył do domu.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

- Co się stało? - Carr dopadł Morvena, nim zdążył zamknąć za sobą drzwi - Czemu Nora płacze? Gdzie byłeś?
- Nora urodziła...
- Co? Ale... Jak? Przecież...
- Zdenerwowała się... Spotkaliśmy faceta, który ją zbeszcześcił.
- A... Co z dzieckiem?
- Dziewczynka nie przeżyła...
- Oh... Co zrobiłeś z ciałem?
- Wrzuciłem do rzeki - prychnął Ernan - To chyba oczywiste, że ją pochwałem.
- W lesie?
- Na cmentarzu - rozmasował kark - Vivian śpi?
- Na szczęście nie obudziła się, gdy omal nie wywarzyłeś drzwi.
- To dobrze... Przynajmniej wszystko ją ominęło. Wezwałeś medyka, jak prosiłem?
- Tak. Niedawno wyszedł. Biedna... Najpierw gwałt, a teraz to...
- Zajrzę do niej.
Łotr wszedł na piętro i podszedł do sypialni Nory. Zapukał do drzwi. Po chwili niepewnie nacisnął klamkę i wszedł do pokoju.
Nora leżała na łóżku, odwrócona plecami do wejścia. Płakała.
Morven podszedł do niej. Przysiadł na łożu, po czym delikatnie pogłaskał ją po głowie.
- Czym sobie na to zasłużyłam? - zaszlochała - Naprawdę jestem aż taką zdzirą, że spotykają mnie takie okropne rzeczy?
- Nie jesteś zdzirą - powiedział łagodnie.
Po chwili Nora usiadła. Wlepiła w Ernana czerwone od łez oczy. Pociągnęła nosem.
- No już - przytulił ją - Nie płacz. To nic nie zmieni...
Devath wtuliła głowę w jego pierś. Nie mogła powstrzymać szlochu.
- Ciii... - zaczął nią lekko kołysać, próbując ją uspokoić.
Nie wiedział, jak ją pocieszyć. Jedyne co mógł zrobić, to być przy niej.
Kiedy w końcu przestała płakać, czule pocałował ją w czoło.
- Spróbuj usnąć - szepnął.
Wstał, gdy rozluźniła uścisk.
Już miał ruszyć do drzwi, gdy chwyciła go za rękę.
- Zostaniesz ze mną? - spojrzała mu w oczy - Proszę...
- Skoro tego chcesz.
Nora wpełzła pod kołdrę. Ernan położył się przy niej. Pozwolił jej oprzeć głowę na swojej prawej ręce. Spojrzał w jej szafirowe oczy, przepełnione bólem i rozpaczą. Co i rusz ścierał kciukiem krople, spływające po jej policzku.
Po chwili przyciągnął ją do siebie i mocno otulił ramionami.
Leżeli tak w zupełnym milczeniu.
Nora słuchała bicia silnego serca Ernana. Czuła się bezpiecznie w jego ramionach. Cieszyła się, że ma go przy sobie. Mogła mu zaufać. Mogła mu wszystko powiedzieć. Wiedziała, że zawsze jej pomoże.
W końcu jej oddech uspokoił się trochę. Stał się głębszy i równy. Zasnęła, tuląc się do piersi Likwidatora.

Likwidator : Drugie PokolenieUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum