48. To już koniec? 1/2

13K 825 81
                                    

Uwaga, długie :')
Ale odpowiem od razu na pytanie w tytule: Nie, to jeszcze nie koniec ;)

*******

Zaczęła oglądać się za innymi, ale chmura dymu, która dopiero zaczynała wzbijać się w powietrze, jej to uniemożliwiła. Nie dostrzegła też postaci Dean'a, ale miała świetny wgląd na srebrny, trójkątny piedestał. Kula na jego szczycie wciąż jasno płonęła. Wokół ziemia zapadała się coraz szybciej i dochodziły ją nieludzkie odgłosy. Nigdy nie wyobrażała sobie piekła, ale doskonale pamiętała straszne bestie, których jako dziecko panicznie się bała. Wtedy były to zmyślone kreatury, ale teraz... Teraz potwory wracały, a niebezpieczeństwo już nie było tylko jej urojeniem.

Czuła zapach zgnilizny, siarki i jakby alkoholu, a kurz i ziemia, unosząca się w powietrzu, dusiły ją w płucach i szczypały w oczy. Nie była pewna gdzie dokładnie się znajdują. Poznawała wysokie budynki, a w oddali majaczył the Shard, ale nie była w stanie zobaczyć nic innego. Zresztą nawet nie próbowała. Słyszała odległe krzyki ludzi i stłumione wrzaski demonów. Serce biło jej jak oszalałe, kiedy patrzyła na kruszący się chodnik.

Linie, rozchodzące się po ziemi jak błyskawica po niebie, zostawiły za sobą szczeliny, które z każdą chwilą się powiększały, zapadając do środka. Wyrwa dotarła do jednego z budynków. Rozległ się ostry dźwięk pękającego betonu i rozpadających się szyb. Wzdłuż ściany przeszła szczelina, a po chwili już cały róg budynku zaczął się wykruszać od reszty, zapadając w ziemi. Miała szczerą nadzieję, że ludzie posłuchali Neil'a i rzeczywiście wynieśli się z centrum. W innym wypadku wolała nawet nie myśleć o tym co z nimi się działo.

Tylko srebrny czworościan stabilnie stał na równym, trójkątnym kawałku ziemi, który w morzu szczelin i dołów, wyglądał jak mała wyspa. Od kryształu do nieba ciągnęła się świetlista, gruba na ćwierć metra smuga. Jak za sprawą impulsu, od epicentrum rozeszła się fala wstrząsu, znacznie pogarszająca sprawę. Ziemia zapadała się dosłownie pod jej nogami.

Jessica wiedziała, że nie może czekać, co za chwilę jej dostęp do kuli mógł przestać istnieć. Jej stopy już nie miały stałego podłoża, jeden zły krok i wylądowałaby tam gdzie nikt nie chciałby być. Ale zamierzała zrobić coś o wiele głupszego niż jeden zły krok. Cofnęła się trochę do tyłu, wzięła głęboki oddech i z rozbiegu skoczyła do przodu. Poczuł podmuch gorąca, ale nie spuszczała wzroku z kryształu. Bała się spojrzeć w dół. Złapała się krańca ziemi, na której stał piedestał i zawisła w powietrzu.

Teraz przydałaby się magia powietrza, pomyślała, przełykając głośno ślinę. Nie widziała nic co ma pod sobą, przeszkadzała jej w tym czarna chmura, ale mogła się domyślić, że nie przeżyje upadku. Podciągnęła się trochę do góry i drugą ręką złapała za srebrną siatkę. Przez jej ciało przeszedł nagły, bolesny wstrząs. Krzyknęła, nie wiedząc co się dzieje i mimowolnie rozluźniła dłonie. Spadając, wciąż czuła przeszywający ból. Wydawało jej się, że słyszy krzyk przyjaciół, a później poczuła silną dłoń, łapiącą ją w talii. Odzyskawszy czucie, podniosła przerażony wzrok na Donovana i owinęła rękoma jego szyję, próbując pomóc. Przed jej oczami błysnęło białe światło, a po chwili oboje już stali w bezpiecznej odległości od przepaści obok reszty. Jessica dopiero po kilku minutach odsunęła się od chłopaka, wyrównując oddech.

- Dziękuję... Nie lubię spadać - stwierdziła, słabo się uśmiechając.

Neil stanął przy niej i delikatnie chwycił jej głowę w dłonie, patrząc w przestraszone jeszcze oczy.

- Nic Ci nie jest? - zapytał z troską. - Dlaczego to zrobiłaś?

- Chciałam jakoś zamknąć portal... - odparła niepewnie, bo pomysł, który jeszcze przed chwilą uważała za dobry, teraz wydawał jej się niesamowicie imbecylny. - To był impuls. Ale nie przewidziałam, że tamten kryształ będzie chroniony... - Zerknęła na swoją dłoń, na której widniały czerwone smugi oparzenia. - Cholera.

Niech nikt nie wie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz