44. Tylko martwi nie popełniają błędów

11.4K 934 110
                                    

^^^^^^^^^^^^
[załącznik] siostry Juste :>

^^^^^^^^^^^^[załącznik] siostry Juste :>

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Idealni ^^                             

                  *******

Pomieszczenie opustoszało. Po wyjściu Eleonor, nieletni zostali sami, ale zza drzwi dobiegały stłumione odgłosy rozmów. Debatowano nad sprawą Theo i jeszcze jakiegoś chłopaka, którego imienia, Lillanta w ogóle nie kojarzyła. Właściwie nie znała też imion, poza Zack'iem, chłopaków, z którymi przebywała w sali.

Niepokoiło ją dlaczego Jessicy tak długo nie ma. Każda chwila była teraz na wagę złota, a czas zdawał się ciągnąć w nieskończoność.

- Ile one mogą rozmawiać? - jęknęła, opierając głowę na stole. 

- Jak widać dużo. - dparła z westchnieniem Brietta, kładąc nogi na stole. Zaczęła huśtać się na krześle. - Bardziej bym się zastanawiała o czym tak rozmawiają.

- Taa. - mruknęła w odpowiedzi dziewczyna i zatrzymała wzrok na śpiącym Theo. On nie musiał się niczym martwić i w spokoju drzemał sobie, w połowie leżąc na stoliku. A ona chciała coś zrobić, jakoś pomóc. W końcu, po to je tu wysłali. Chociaż w sumie, inne osoby w pokoju były raczej mało przejęte tym co się działo.  - To wy jesteście tymi bohaterami Londynu? - zwróciła się do, dotychczas rozmawiających między sobą, chłopaków. 

Odpowiedź była oczywista, ale jakoś przecież musiała zacząć rozmowę.

- Jeśli tak nas nazywają. - odburknął Zack. Za każdym jak go słyszała, automatycznie przypominała sobie sfochaną siostrę.

- No raczej! Człowieku, że niby jeszcze macie wątpliwości? - odparowała. - Ludzie na całym świecie o was mówią! "Shadows, legenda Anglii". Ja wam mówię, tak to kiedyś będzie wyglądało.

Thomas westchnął.

- Fajnie by było...

Brietta zdjęła nogi z blatu i odwróciła się do rudaski.

- Ciekawe czy o nas w ogóle będą pamiętać.

- Cóż, Jessicę na pewno zapamiętają. - Lilla wzruszyła ramionami. - Wnuczka de Larenc'ów z góry skazana jest na sławę... Zwłaszcza, patrząc na to co zrobiła jej matka, ale no, jak nie damy się zabić to będzie dobrze. - wyszczerzyła się, a Brietta przewróciła oczami. - Tak w ogóle, jestem Lila, a ta pesymistka obok to Bryłka. - przedstawiła się reszcie chłopaków.

- Brietta. - powiedziała z naciskiem tamta. 

Lillanta machnęła ręką.

- Wszystko jedno. Ale to i tak jest Bryłka. - dodała półszeptem, wywołując uśmiechy na twarzach braci. Blondynka wzięła tylko głęboki oddech dla uspokojenia.

Przez zapalony żyrandol, wiszący pod sufitem, mrok nocy nocy, widniejącej za oknem, nie wydawał się taki straszny, ale postukiwanie kropli deszczu zaczynało drażnić uszy.

Niech nikt nie wie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz