8. Pierwsze starcie 2/2

15.2K 1.3K 27
                                    

Nieznajomi walczyli z nienaganną precyzją, zupełnie tak jakby przewidywali każdy ruch. Zachowywali się jak roboty, roboty do zabijania.

I wygrywali.

Zamaskowany chłopak, stojący dotychczas obok niej, wbił w nią przenikliwy wzrok, który zobaczyła dopiero po chwili.

- Muszę im pomóc - oznajmił, zerkając w kierunku nierównej walki. - Inaczej stąd pewnie nie wyjdziemy.

Znieruchomiała. Jak to nie wyjdą? Przecież to Shadows! Ona sama nigdy nie ufała gazetom ani plotkom, ale prawda jest taka, że już nieraz ratowali życie. Co teraz mogło pójść nie tak?

- Musisz tu zostać. - Położył ręce na jej ramionach. - Nie ruszaj się nigdzie nawet jeśli ktoś będzie cię wołać. Niestety nie mamy lepszej kryjówki... Przyjdę po ciebie jak najszybciej będę mógł.

Przytaknęła mu i natychmiast zniknął jej z oczu. Zdążyła tylko zobaczyć jak dobywa katany, będącej dotychczas w pochwie zawieszonej na jego plecach. Miała czekać, ale nie umiała siedzieć bezczynnie podczas gdy ktoś walczy o życie... a w tym wypadku o jej życie.

Wychyliła głowę zza ściany i obserwowała co się dzieje, a nie działo się dobrze. Sześciu na czworo - to było z góry przesądzone. Usłyszała brzęk upadającego miecza. Zastanawiała się chwilę co robić, a ż w końcu zobaczyła coś, co ją równocześnie przeraziło jak i ucieszyło. Shadow walczyli tak aby osłabić, ale nie zranić. Problem w tym, że robotów nie można zranić.

Gwałtownie się wyprostowała, czym zwróciła na siebie uwagę jednego z cyborgów. Nie musiała długo czekać, już po chwili znalazł się przed nią. W jego dłoni błysnął nóż. Odskoczyła w bok i wypadła zza ściany lądując przodem na podłodze. Nóż zaraz za nią wbił się w ścianę z głuchym tompnięciem. Walka toczyła się po drugiej stronie sali, nie mogła liczyć na niczyją pomoc. Musiała coś wymyślić. W walce wręcz nie miała żadnych szans.

- Miecz - szepnęła. Kilkanaście metrów od niej leżała jedna z katan. Pośpiesznie pozbierała się z podłogi i ją chwyciła. Odwróciła się, przybierając bojową postawę. Gdy napastnik znalazł się w zasięgu miecza, jego oczy błysnęły czerwienią, co tylko upewniło ją w przekonaniu. Jednym ruchem rozcięła go w pół.

Nie spodziewała się jednak tego co zobaczyła. W miejscu gdzie ostrze stykało się z "ciałem" przeciwnika, powstała czarna mgła, jak ta, która zaatakowała ją u pani Heronell. Zaczęła się rozprzestrzeniać pochłaniając go całego i równocześnie rozwiewając się w powietrzu. Po chwili została przed nią jedynie pustka.

Czuła na sobie spojrzenie wszystkich w pomieszczeniu, przerażona wciąż nie mogła się ruszyć, podczas gdy dalsza walka toczyła się na nowo wokół niej. Shadows coś do siebie krzyczeli, ale ona była kompletnie nieobecna i mogła się jedynie domyślać, że chodziło o dopiero co odkryty sposób walki. W pewnym momencie za sobą wręcz poczuła niebezpieczeństwo. Odwróciła się tak szybko jak tylko mogła, w ręce nadal trzymała miecz.

Zdążyła zauważyć tylko nóż znajdujący się zaledwie cal od niej, który w ułamku sekundy został kopniakiem wysłany w powietrze, a napastnik przebity na wylot sai.

Ktoś stanął przed nią i położył ręce na jej ramionach lekko potrząsając, ale docierały do niej tylko pojedyncze słowa, robiło jej się słabo. Bolała ją ręka, była pewna, że jest rozcięta. Pieczenie, przeradzające się w straszliwy ból, który zdawał się rozprzestrzeniać. Przed jej oczami pojawiły się białe plamy. Jedyne co zdążyła usłyszeć to pełen przejęcia głos mówiący coś o truciźnie...

~*******~

Niech nikt nie wie ✔Where stories live. Discover now