27. Idealna maska

13.7K 1.1K 204
                                    

^^^
Pokochałam tą piosenkę <3 Chciałam ją dodać przy jednym z finałowych rozdziałów, ale muszę się nią podzielić, bo sama słucham jej praktycznie na okrągło.
Edit 2019 - nadal ją ubóstwiam <3

*******

- Dobra... - Jessica rozejrzała się wokół, niebardzo wiedząc od czego zacząć. Pomysł był dobry - iść do fontanny poćwiczyć. Nie pomyślała niestety o kilku innych sprawach jak choćby materiał do ćwiczeń. I nie miała pojęcia jak właściwie chce zrobić... Cokolwiek.

Matyldę w pudełku, położyła na chustce, a tę zaś na wilgotnej ławeczce tak aby karton nie przemókł. Przynajmniej przez jakiś czas.
Sama pomyślała o tym aby wykorzystać jakiś patyk...tylko właściwie do czego? Nawet nie wiedziała co potrafi. Coś związanego z telekinezą, to na pewno. Ale co w takim razie mogłaby zrobić z patykiem? Podnieść go siłą woli? Znając jej zdolności, tak jak w przypadki książki do algebry, wyleciałby gdzieś w powietrze i trafił jakiegoś spacerowicza w głowę.

I owszem, to też byłoby ćwiczenie, ale w tej chwili zależało jej na sztuce nierozwalania niczego na swojej drodze. Na mokrych patykach nie mogła tego poćwiczyć.
Postanowiła zrobić to w trochę inny sposób. Wciąż pamiętała słowa z pierwszego listu: zaufaj naszyjnikowi. Wtedy wydały jej się niedorzeczne, ale teraz...cóż, stwierdziła, że nic jej już nie zdziwi. Ucząc się tańczyć też musiała ufać; sobie albo partnerowi. To jednak nie to samo co zaufanie biżuterii.

Stanęła kawałek od ławki, żeby w razie czego nie zrobić Matyldzie krzywdy, i zamknęła oczy. Nie myślała o tym co miałoby się stać, ale o tym co mogłoby zrobić gdyby znała swoje możliwości. Znowu trzymała zawieszkę w dłoni. Nie miała wątpliwości czy pytań, przynajmniej teraz. Wisiorek uratował Kapsla, a później również ją. Może to nie był wystarczający powód aby w jakimś stopniu obdarzyć go zaufaniem, ale wciąż pamiętała, że wcześniej należał do jej matki i całej jej rodziny. Wyzbyła się tego lęku, który kotłował się w niej na samo wspomnienie tego faktu. Teraz czuła jedynie ciekawość.

Zamknęła oczy, wyrównując oddech. 

Emocje. Było ich tak wiele, tak wiele uczuć. Szczególnie jedno, które ogarnęło ją nagle, ale trwało tak długo jak chciała je czuć. Wciąż nie otwierała oczu, nie widząc jaki wiatr wokół siebie spowodowała. I nie tylko koło siebie; w większej części miasta.

To było jak fala ciepła, która oblała ją całą, dając poczucie ugruntowania i...władzy. Nie tak silną aby uderzyć do głowy, ale wystarczająco aby przynieść ulgę w tej pogoni czasu. Czuła się jak przy tańcu do ulubionej, najbardziej rytmicznej piosenki, która zawsze tak bardzo dodawała jej siły i była puszczana w słuchawkach w te dobre i złe chwile. Tylko, że to było o wiele silniejsze.

Wiatr mimo, iż wiał z ogromną siłą, samą dziewczynę tylko delikatnie muskał po twarzy. W końcu otworzyła oczy ze zdziwieniem zobaczyła co zrobiła. Tym razem się nie bała, wręcz przeciwnie - podobało jej się to; nie było groźne ani niebezpieczne. Głęboko oddychając, stwierdziła, że jest wręcz piękne.
Opuściła ręce, które nieświadomie uniosła ku górze. Wicher ustał. Powtórzyła to kilka razy z pełną świadomością i z nieopisaną ulgą mogła stwierdzić, że panuje nad tym.
Przynajmniej trochę.
Ale wystarczająco.

Uśmiechnęła się. To uczucie... Było niesamowite, przepełniające i chyba bardziej szczere niż całe jej życie. Ale równocześnie nieco męczące. Miała wrażenie jakby przed chwilą biegała, więc zaprzestała kolejnych prób.

Rzuciła spojrzenie na pudełko, które ledwo trzymało się na krawędzi ławki. Szybko do niego podbiegła i podniosła wraz z chustką.
Biała kuleczka stała teraz na dwóch łapkach i bardziej przypominała mini wersję surykatki albinoski niż myszy.

Niech nikt nie wie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz