33. Emocjonalna ruletka #2

12.4K 1.1K 148
                                    

- Ich jest za duużo! - Zawołał z niesmakiem Thomas, który obracał się we wszystkie strony obserwując otaczającą ich chmarę demonów. Otaczały ich szczelnie, wydając już znajomy braciom, niebezpieczny szept.

Znajdowali się niemal na odludziu. Nie mieli pojęcia czy są to obrzeża Londynu i czy w ogóle jeszcze są w Londynie, ale cieszyli się z faktu, że nie ma w okolicy zbyt wielu ludzi.

- Przynajmniej można się rozerwać! - Stwierdził z pewnym uśmieszkiem Zack i rzucił się do walki w kłąb czarnych istot, przebijając je swoimi sai, i zamieniając po kolei w dym.

- Tylko nie dosłownie. - Warknął Denny i również ruszył do walki. Dzięki srebrnym wstawkom na końcu kija bō, radził sobie równie sprawnie, ale nie dawało mu spokoju wrażenie, że za łatwo im to idzie.

Thomas odsyłając uderzeniami kolejne demony darł się jak popaprany, czego nie omieszkał wypomnieć mu Zack. Nie żeby to w jakikolwiek sposób przyhamowało jego entuzjazm. Po jakiś czasie każdy z braci zauważył coś niepokojącego i przestali walczyć, odsuwając się do tyłu aby mogli z większej odległości stwierdzić czy widzą to co widzą.

- Co jest grane? - Szepnął, bardziej do siebie niż do braci, czerwonowłosy, patrząc w te samo miejsce co jego towarzysze. Cienie, same zaczęły się rozpływać, ale tylko w jednym miejscu, co sprawiało wrażenie jakby robiły komuś przejście. Pozostałe demony nie atakowały, nie ruszały się z miejsca.

- To dlatego tak prosto się z nimi walczyło... One nawet się nie broniły. - Mruknął szatyn, wciąż obserwując sytuację.

Nagle w chmurze czarnego dymu pojawiła się męska sylwetka, zbliżająca się w ich kierunku. Thomas, z przymrużonymi oczyma, wpatrywał się w nią. Po chwili gwałtownie wciągnął powietrze.

- Donovan! - Krzyknął z uśmiechem na twarzy, dumny ze swojej intuicji.

Tymczasem postać chłopaka stała się dla wszystkich dobrze widoczna. Przybyły zaklaskał kilka razy teatralnie.

- No i zepsułeś mi wejście Tom. - Przewrócił oczami, a potem uważnie im się przyjrzał. - Możecie wyłączyć modulatory głosu. Przecież wiem kim jesteście. Ej, a gdzie niebieski?

Szepty demonów wciąż nie ustawały, ale od pojawienia się Donovana trochę ucichły.

- Specjalnie nas tu ściągnąłeś? - Warknął Denny, ignorując wcześniejsze pytanie.

- Nie. Ale kiedy zobaczyłem, że idziecie moim śladem, postanowiłem to wykorzystać. Nie tylko wy macie mapę.

- Zaraz... TWOIM śladem? - Zack nie mógł ukryć zdumienia. - Ale to by oznaczało, że...

- Jestem wybrankiem cienia, owszem. W każdym razie takim, który przeżył rytuał. - Uśmiechnął się nieprzyjemnie. - Tak jak wy noszę w sobie moc demona. Ale wiecie jaka jest między nami różnica? Ja, w przeciwieństwie do was, miałem kogoś, kto nauczył mnie wszystkiego, co sam umiał, bo posiada podobną moc. Wasz mistrz nie miał pojęcia o takiej potędze.

Zack chciał go zaatakować, ale nie mógł się poruszyć i dopiero po pewnym czasie zrozumiał dlaczego. Donovan wyciągnął rękę w ich kierunku i pod nosem wyszeptał zaklęcie.

- Nawet uroczo wyglądacie, kiedy możecie robić tylko groźne miny. - Oznajmił rozbawiony, podchodząc do Dennego, który zabijał go wzrokiem, próbując złamać czar. Niestety bez skutku. - A teraz wybacz. - Zdjął jego zegarek i zaczął coś na nim klikać. - Ale trzeba wezwać Neil'a i Jessicę.

*******

- Naprawdę przepraszam - powiedział Neil po raz kolejny do Jessicy, kiedy zbliżali się już do motocyklu. Żałował, że nie zdążył powiedzieć jej tego, co zamierzał.

Niech nikt nie wie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz