41. Ghule

17.1K 1K 359
                                    

Uwaga,dłuugi rozdział i dużo grafik ( od połowy ), ale jeśli się nie czytają, to się nie przejmujcie, mają być tylko dodatkiem, a nie podstawą. Ale chyba pobiłam rekord ;p

*******

Mimo świtu, nadal było ciemno, ale drastycznie się to zmieniło. Nie dzięki słońcu, ale latarniom, które rozbłysnęły znajomym, żółtawym światłem. Razem z latarniami rozświetlone zostały pojedyncze okna.

 Jessica wciągnęła powietrze, patrząc na zakrwawioną ulicę, teraz już dobrze widoczną. Jej oddech stał się urywany, a jej ręce delikatnie drżały, chociaż sama na początku tego nie czuła. Zorientowała się, dopiero kiedy Neil dotknął jej dłoni opuszkami palców i splótł razem.

- Jak to możliwe, że wszystko znowu działa? - zapytał, patrząc badawczo na Zack'a. 

- Nie. Mam. Pojęcia. - przyznał tamten, oglądając się wokół. - Przypuszczam, że to dzięki Dennemu... Może dlatego mnie odesłał, a sam został... Mam nadzieję, że nie przepłacił tego zbyt wysoką ceną.

Rozległ się przerażony krzyk.  Blondynka i brunet odskoczyli od siebie. Przy jednym z domów stała kobieta w średnim wieku, która prawie zemdlała na widok ciał. Inni ludzie, przepadkiem przechodzący - z ciekawości, bądź słysząc krzyk -którzy teraz mogli już bez problemu zobaczyć całe swoje otoczenie, zachowywali się podobnie. Można było zobaczyć jak krew odpływa z ich twarzy, jak rysy krzywią się, wyrażając przerażenie i ślady niedowierzania. Jedak później przenosili wzrok na Shadows z niejakim zdenerwowaniem. Jedna z kobiet nawet odwróciła się i zwymiotowała na trawnik.

Przyjaciele jak na razie tylko stali, odrobinę przytłoczeni obrotem spraw. Później wszystko poleciało jak lawina. Wystarczył jeden tweet i jeden telefon, aby wszyscy w mieście wiedzieli się, co się stało. Niemal od razu na miejscu pojawiła się prasa, media oraz radiowozy policyjne i karetki, które na powrót cieszyły się sprawnością oraz, co trzeba dodać, szybkością. Bracia Silver byli tak pochłonięci rozmowami z przybyłymi osobami i uspokajaniem tych o zbyt nadwyrężonej psychice, nawet nie spostrzegli, kiedy wokół nich uzbierał się cały sztab gapiów.

Samochody władz oraz cała reszta tłumu zablokowały większość uliczek prowadzących do okolic parku, który teraz bardziej przypominał czerwony plac. Po jakimś czasie zamieszania nikt miał odwagi podejść do trójki osób w poszarpanych i zakrwawionych strojach, a każdy z nich zdawał sobie sprawę, że musi wyglądać naprawdę paskudnie, a broń również nie zachęcała. Shadows nieczęsto bywali aż tak na widoku i przy aż tak licznej widowni, więc wiele osób nadal miało o nich raczej niepewne zdanie, a teraz ta niepewność oraz nieufność dawały o sobie znać w postaci ostrych spojrzeń. 

Widząc, że policjanci wychodzą z samochodów, Neil chciał do nich podejść, przekazać choć część tego, co już wiedział, ale w momencie gdy się zbliżył, wszystkie pistolety z charakterystycznym klekotem przeładowań skierowały się w jego stronę. Zatrzymał się w półkroku. 

- Stać! Ręce do góry! - krzyknął jeden z funkcjonariuszy, którego odznaczenie informowało, że jest on komendantem. - Broń na ziemię! Jesteście aresztowani za liczne morderstwa i zdradę stanu! Ty również, jeśli z nimi współpracujesz! - dodał tym samym nieugiętym tonem w kierunku Jessicy.

Brunet zamrugał zaskoczony, ale chcąc uniknąć większego konflikt, uniósł ręce, upuszczając przy tym katany na ziemię. Zack i Jessica zrobili to samo, również wolno puszczając broń, a dziewczynie podniesienie ramion przyszło z ogromnym bólem, z którym zdradziła się przez grymas.

- Wydaje mi się, że zaszła pomyłka - zaczął Neil dyplomatycznym tonem. - Próbowaliśmy jedynie pomóc.

- Będziesz to gadał przed sądem! - wrzasnął któryś z funkcjonariuszy, a Jessica zauważyła, że u większości dzierżących pistolety, oddechy chodziły nierówno, a dłonie się trzęsły. Bali się ich. - Oszukaliście nas wszystkich! I chcecie żebyśmy wam teraz uwierzyli?!

Niech nikt nie wie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz