46. Duch podziemi

11.4K 883 152
                                    


Jessica i Neil wymienili spojrzenia. Krzyk, choć jakby przygaszony, roznosił się echem po korytarzach, uniemożliwiając zlokalizowanie jego źródła. Dziewczyna nerwowo zacisnęła powieki, wytężając inne zmysły, ale usłyszała jedynie owe, uciążliwe echo.

Nagle koło niej bezgłośnie przebiegła dziewczyna niewiele starsza od niej. Miała długą do ziemi, niebieską sukienkę i brązowe, sięgające do pasa włosy. Jej gołe stopy nie wydawały żadnego dźwięku przy dotykaniu posadzki. Szatynka zatrzymała się przy jednym z zakrętów, ukazując tym samym zaróżowione policzki i dziwnie rozpoznawalne, a równocześnie obce oczy. Zupełnie nie pasowała do otoczenia. W porównaniu z nim wydawała się nikła, eteryczna, ulotna... Jakby go w ogóle nie dotyczyła. Wpatrywała się wyczekująco w Jessicę bez żadnego wyrazu.

Blondynka przeniosła zdezorientowany wzrok na Neil'a. Chłopak zmarszczył brwi.

- Wszystko w porządku? - zapytał delikatnie.

- Nie widzisz jej?

Ponownie spojrzała na nieznajomą, która jakby w odpowiedzi za bruneta, wolno pokręciła głową.

- Kogo nie widzę? - tym razem jego ton nie wyrażał zmartwienia, a ciekawość.

Duch przyłożył palec do ust, nakazując milczenie. Przytaknęła mu. W odpowiedzi tamta przywołała ją gestem bliżej siebie i zniknęła za ścianą.

- Chodź - powiedziała tylko do Neil'a i podążyła za nieznajomą.

*******

- Jesteś pewna? - kolejne irytujące i bezsensowne pytanie czerwonowłosego wyprowadzało Briettę z równowagi.

- Jasne, że nie! - wyparowała, a jej ręce wystrzeliły do góry. - A co ja wyrocznia?!

- Dobrze kwiatuszku, nie nerwowo - odparł z przekąsem Zack.

- Nie prowokuj mnie - wycedziła dziewczyna i wychyliła się zza nagrobka.

Nie podobała jej się przymusowa współpraca z chłopakiem, ale musiała przyznać, choćby sama przed sobą, że miał on pewien urok i nawet zdążyła go tak trochę polubić albo chociażby docenić jego upór przy rozmowach z nią, co nie oznaczało, że miała zamiar to okazywać, bo i tak strasznie działał jej na nerwy.

Wiatr bawił się jej spiętymi w wysoki kucyk włosami, a deszcz moczył je razem z ubraniem i skórą. Żałowała, że zostawiła swoją kurtkę w siedzibie. Krótki rękawek nie sprzyjał ukrywaniu gęsiej skórki.

- Zimno ci - stwierdził chłopak już bez prowokacji w głosie.

- Co ty nie powiesz - prychnęła, nie patrząc na niego. Wciąż szukała wzrokiem Dennego i Toma, którzy mieli dać im znak o wolnej drodze, ale jak na razie nie mieli nawet pewności czy we wskazanym przez dziewczynę miejscu jest przejście. - Lepiej zajmij się sobą. Jestem powierniczką lodu: chłód to dla mnie nic nowego.

- Ale to nie zmienia faktu, że chłód nie jest fajny.

Wolno odwróciła głowę w jego kierunku i zmróżyła oczy.

- Czy ty próbujesz mnie obrazić? - zapytała ze śmiertelną powagą.

Chłopak trochę się speszył. Lubił ją denerwować, bo nigdy nie był pewny czy jej docinki są szczere czy żartobliwe. Nie potrafił jej rozgryźć. Stanowiła wyzwanie.

- Nie, skąd... - odparł zdezorientowany.

- Mnie się jednak wydaje, że tak.

Usłyszała szuranie i ponownie wychyliła głowę za marmur, ale zobaczyła jedynie biegnącego po ścieżce szopa. Wypuściła powietrze, opierając się o nagrobek. Kątem oka dostrzegła, że Zack przesunął się bliżej niej i teraz wyciągał w jej kierunku ramię.
Położyła dłoń na jego klacie.

Niech nikt nie wie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz