39. Nie oszczędzaj mocy

Start from the beginning
                                    

Już nawet nie dbał o to czy ma włączony modulator, czy nie. Liczyły się sekundy, z których wtedy nawet nie zdawał sobie sprawy.

Kobieta chciała dokończyć, ale ledwo zdążyła otworzyć usta. Za nią pojawiła się czarna poświata; jej rozproszone brzegi wyglądały jak macki gotowe wydrzeć z kogoś życie. Wszystko działo się zbyt nagle. Neil nie zdążył nawet zareagować, w przeciwieństwie do kobiety, która odwróciła się niemal od razu, wyczuwając za sobą niebezpieczeństwo i zastygła w bezruchu. 
Demon natychmiast wykorzystał okazję. Zaczął wpijać się w jej ciało jak mgła, przenikająca przez cienki materiał. Ciało wyginało się w bólu aż dym całkowicie nie został przez nie wchłonięty.

Kobieta odwróciła się do chłopaka, a ten zrobił krok do tyłu. Jej twarz była blada jak kreda, a oczy całkowicie czarne. Puste,bez emocji... martwe.
Zgięła się do tyłu i zawyła z bólu. Nie był to ludzki krzyk, ale okropny wrzask, dający impuls do ucieczki. Neil jednak pozostał w miejscu. Ucieczka nie miała sensu, ale i tak nie mógł już nic zrobić. Wiedział,że ona już nie żyła.

Wtedy ponownie podniosła głowę i tym razem jej oczy nie były czarne, tylko czerwone od krwi, która zaczęła wypływać z oczodołów niczym łzy. Ciało przegrało walkę z cieniem i musiało umrzeć. Spazmowało, wyginając się jakby coś próbowało rozsadzić klatkę piersiową. W końcu upadło na kolana, a chłopak niemal usłyszał trzask pękających kości. Usta szatynki otworzyły się tak jakby znowu chciały krzyczeć, ale jedyny odgłos jaki się z nich wydobył to bulgot. Czerwona substancja zaczęła z nich wypływać w jeszcze większych ilościach niż z oczu.

Ubrania kobiety były już przemoknięte, klejąc się do skóry, która pociła się własną posoką [krwią]. Krople zbierały się przy porach, a następnie spływały, łącząc się w drobne strumienie. 

Truchło opadło bezwładnie na ziemię.

Neil, tak samo jak jego bracia, stał bez ruchu. Widział podobne sceny już tyle razy... I za każdym z nich był wściekły na siebie, że nie może nic zrobić. To, że im cienie nie mogły zaszkodzić, pomagało tylko minimalnie, bo oni jako jedyni tak naprawdę potrafili się przed nimi bronić. Ironią, więc było, iż pozostawało im to tylko zbędną umiejętnością.

- Zawsze się zastanawiałem co by się stało, gdyby jeszcze raz opętał was demon. - Równocześnie usłyszeli ten sam denerwujący głos, którego najprawdopodobniej nie słyszał nikt inny. - Może tym razem stracilibyście kontrolę.

Rozległ się rechot i Neil poczuł za swoimi plecami nieprzyjemny chłód. Odwrócił się, przecinając demona, dobytą kataną. Jednak nie zdążył obronić się przed drugim, który pojawił się znienacka obok i zaatakował. Z zadrapań na ramieniu chłopaka zaczęła sączyć się krew. Syknął z bólu, ale przebił napastnika ostrzem, z ulgą obserwując jak czarna mgła rozpływa się w powietrzu.

- Taka walka nie ma sensu! - Skwitował Zack, który stanął obok brata razem z Tomem. - Odsyłamy je do pentagramu, a oni pewnie przysyłają je z powrotem!

Chłopak rzucił jednym ze swoich sai, trafiając tym samym dwa z demonów. Unikając ciosów kierowanych w jego stronę, zrobił rolla do przodu i odzyskał swoją broń, której niemal natychmiast użył w obronie.

- Musielibyśmy zniszczyć symbol. - Stwierdził Thomas z zadyszką, robiąc uniki. Był zraniony w wielu miejscach i poruszanie się przychodziło mu z coraz większym trudem. Mimo to starał się walczyć z taką samą zawziętością.

- Co to zmieni?! - Warknął czerwonowłosy odrobinę zbyt ostro niż wymagała tego sytuacja. - Namalują nowy! Zresztą nawet nie wiemy gdzie jest ten,którego używają.

- Ale odmalowanie nowego zajmie im trochę czasu. - Wszyscy zwrócili głowy w stronę, z której dobiegał głos Dennego. Chłopak zeskoczył z dachu jednego z domów. - A znalezienie gwiazdy nie będzie aż takie trudne.

Niech nikt nie wie ✔Where stories live. Discover now