28. Nóż w serce

Start from the beginning
                                    

- No, ja na jej miejscu bym nas znienawidził. - Przyznał Thom, który chwilę później został przybity niedowierzająco-wkurzonym wzrokiem Dennego. - No co? 

- Więc wolisz to przed nią ukrywać aż sama się dowie? Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale jesteś egoistą. - W głosie Zack'a pobrzmiewała dezaprobata. - Niby jak długo chcesz to trzymać w tajemnicy?

- Do piątku - odparł bez wahania.

Wszyscy spojrzeli na niego badawczo, ale nikt się nie odezwał.

*******

W szkole panował znajomy gwar, który Jessicę napełniał tylko niepokojem. Już nawet nie przejmowała się Faith; była z Manhattanu i osoby takie jak Faith Kylen nie stanowiły problemu. Ale niemal panicznie bała się spotkania z Donovanem, które mogło nastąpić w każdej chwili.

Tego dnia wstała trochę wcześniej, bo dalszy sen uniemożliwiła jej Matylda, gryząc pręty swojej nowej klatki ( właściciele gryzoni znają ten ból ). Nie chciała dłużej siedzieć w pokoju i w szkole pojawiła się nieco wcześniej. Mark i Sara zaczynali godzinę później i dziewczyna trochę żałowała, że nie poczekała na swoich sąsiadów. Z Silverami poczułaby się pewniej.

Kurtkę oraz zbędne książki wrzuciła do szafki i skierowała się do biblioteki, chcąc zabić trochę czasu. Całą drogę zastanawiała się, co powie i jak zareaguje gdy jednak wpadnie na swojego starego przyjaciela. Wtedy nagle się zatrzymała.
Wszystko zaczęło jej się zlewać w całość. Od samego początku.

Tajemnicza wiadomość na jej telefonie ("Cześć Jessi. Tęskniłaś?")

I przywitanie Donovana, które brzmiało tak samo.

Sam fakt, że pojawił się tak nagle. W jakich okolicznościach.

Oraz jego rekcja na to, że nie chciała zdjąć naszyjnika.

I ostatnie słowa, które do niej powiedział: "Popamiętacie nas! Naszą po..."

Czy naprawdę była aż tak głupia? 

Stała pośrodku korytarza niezdolna do tego, aby się poruszyć. Nie widziała już nic. Miała wrażenie, że wokół zrobiło się nagle ciemno i cicho, wszystkie dźwięki wydawały się stłumione. Zrobiło jej się duszno. Obiecała sobie, że będzie silna... Tylko, że nie potrafiła. Wbito jej nóż prosto w serce, które teraz krwawiło.

Oni to planowali od początku. Donovan był jej przyjacielem, miał jej zaufanie, a jedynie chciał ją wykorzystać. 

Oddech dziewczyny stał się ciężki i przychodził jej z coraz większym trudem, a oczy zaczęły piec. Nie chciała aby ktoś widział jak płacze, więc ze spuszczoną głową i zaciśniętymi powiekami zaczęła brnąć przez tłum uczniów w kierunku wyjścia. Czuła ogromną potrzebę zaczerpnięcia świeżego powietrza.

W jednej chwili została unieruchomiona przez silne dłonie, trzymające ją za ramiona. Spanikowała, myśląc, że jest to Donovan i zaczęła się wyrywać. Niestety bez większego skutku. Dopiero gdy podniosła upstrzoną łzami twarz, uspokoiła się, topiąc w ciemnoniebieskich tęczówkach Neil'a, które w mroku budynku zdawały się znajomo szare. Wpatrywał się w nią z troską.

Nie chciała go widzieć. Nie teraz, bo właśnie w tym momencie tama zupełnie pękła. Poczuła na policzkach ciepły płyn, który już po chwili zaczął ściekać na jej koszulkę. zaskoczony chłopak trochę zwolnił uścisk, a ona zaraz to wykorzystała i wybiegła ze szkoły.

Pędziła przed siebie, zmierzając do najbliższego parku. Miała gdzieś przeszywający chłód i ludzi, którzy widzieli ją w takim stanie. Musiała wszystko odreagować. Chciała uciec. 

Kiedy znajdowała się już przy wejściu do parku, znowu poczuła dłoń na ramieniu, ale tym razem nie zdążyła zareagować, bo została gwałtownie odwrócona i zamknięta w żelaznym uścisku.

- Strasznie szybko biegasz - wyszeptał Neil, gładząc ją delikatnie po włosach. - Nie umiałem cię dogonić.

Jego głos zadziałał na nią uspokajająco. Nie wyrywała się, tylko wtuliła w niego, a on oparł brodę o jej głowę i cierpliwie czekał aż się wypłacze. Jessica odniosła wrażenie, że chłopak o wszystkim wie, ale nie powiedziała nic na temat. Cieszyła się z tego, że po prostu z nią jest. Pierwszy raz poczuła, że sama faktycznie mogłaby sobie nie poradzić. A przecież nie była sama.

Brunet odprowadził ją do hotelu i posiedział z nią aby upewnić się, że wszystko gra. Dziewczyna nawet nie wiedziała kiedy zrobiła się tak strasznie śpiąca, ale jej powieki zaczęły stopniowo opadać, aż w końcu bezwładnie położyła głowę na ramieniu Neil'a.
Ten uśmiechnął się, patrząc na jej słodką minę. Okolice oczu wciąż miała zaczerwienione od płaczu, a na policzkach znajdowały się słone ślady po łzach, a i tak była odzwierciedleniem spokoju.

Delikatnie wziął ją na ręce; praktycznie nic nie ważyła. Wyszedł z salonu i powoli położył ją na łóżku w jej sypialni. Przykrywając ją kocem i patrzył na nią jeszcze przez chwilę. Taka drobna i delikatna, a zarazem tak silna i wytrzymała. Chodząca zagadka, którą kiedyś rozgryzie.

Pocałował ją lekko w czoło i cicho wyszedł.

Niech nikt nie wie ✔Where stories live. Discover now