#27

131 11 6
                                    

Postanowiłam na koncert przyjść z kilko godzinnym wyprzedzeniem. Więc postanowiłyśmy się z Jessica zwolnić. Idziemy do naszej wychowawczyni aby się zwolnić i nagle dostrzegam ogromną grupę dziewczyn piszczących. Od razu mnie oświeciło.

-to są żarty?- pytam ironicznie zmierzając w tamta stronę a Jess podążyła za mną.

-Chanel!!!- krzyknęli chłopcy gdy mnie dostrzegli a wszystkie krzyki ucichły a wzrok wszystkich...dosłownie wszystkich skierował się na mnie. Perfekcyjnie. Lepiej być nie może. Nie znoszę zwracać na siebie uwagi. Uśmiecham się do wszystkich a oni nie dawali żadnych oznak. Stali i się na mnie gapili jakby nigdy w życiu nie spotkali zwykłej dziewczyny.

-no co. A wy nie wiecie jak mam na imię?- pytam zażenowana przewracając oczami.

-No ale to one direction- odpowiada jedna z dziewczyn na co ja miałam dość i westchnęłam tylko i zaczynam się kierować w stronę mojego poprzedniego celu.

-Chanel czekaj idziemy z tobą- mówi Niall a ja gwałtownie się zatrzymuję a Jess wpada na moje plecy.

-o nie kochany. Ja pójdę z Jessica. Nie potrzeba mi was tam- zaśmiałam się i rozległy się głośne krzyki wywołane moimi słowami. po chwili jednak wyciągam telefon i piszę wiadomość do blondyna: czekajcie na mnie za szkołą za jakieś 10 minut xxx

-dzień dobry czy mogła by mnie pani zwolnić? źle się czuję- mówi Jessica do naszej nauczycielki od razu po wejściu do sali. A ja to chciałam powiedzieć.

-no dobrze. Zadzwonić po rodziców, żeby przyjechali?- odpowiada nasza wychowawczyni

-nie trzeba. Ja ją odprowadzę- odpowiadam gwałtownie.- wie pani. Jak zasłabnie to będzie jej raźniej

-dokładnie. chanel ma rację. Zawsze lepiej umiera się w towarzystwie niż w samotności prawda?

-nie. Chanel nigdzie nie idzie.

Jessica spojrzała na mnie a ja łapię ja za rękę i ciągnę w stronę drzwi.

-dziękujemy. Wiedziałam, że na panią zawsze można liczyć.- uśmiecham się szeroko i wręcz wybiegamy z sali.

-panno Sheriden proszę się wrócić- krzyczy za nami nauczycielka języka angielskiego.

-Miłego wieczoru proszę pani- okrzykuję jeszcze tak aby kobieta usłyszała i razem z Jess wybiegamy ze szkoły omijając każdego i biegniemy za budynek gdzie stali chłopcy zwijający się ze śmiechu.

-a was padaczka dopadła? co jest grane?- pyta Jess gdy stajemy przed nimi.

-często się tak zwalniacie?- wydusił z siebie Lou a Niall zaczął się jeszcze bardziej zwijać ze śmiechu.

-aha...bardzo śmieszne to my się dla was poświęcamy a wy się z nas śmiejecie? no ciekawie, nie powiem- zaśmiałam się wypychając dolną wargę. Chłopcy przestali się śmiać i patrzyli na mnie z uroczymi uśmiechami.- nie mam pojęcia po co przychodziliście ale dobrze, że jesteście bo chciałam wam coś powiedzieć.

Ich wyraz twarzy stał się poważny a Jess wybucha śmiechem na co oni piorunują ją śmiechem. Dziewczyna nie mogąc powstrzymać się od śmiechu oznajmiła, że idzie do domu się przygotować na koncert. Pożegnała się z nami krótkim "cześć" i jej śmiech stawał się coraz mniej słyszalny.

-czytałam wasze listy. Nie wiem czy braliście te teksty z internetu czy z serca ale bardzo mi się spodobały- powiedziałam wreszcie siadając na ziemi a oni zrobili to co ja.- przemyślałam to wszystko, poradziłam się przyjaciół i rodziny i doszłam do wniosku, że znowu zamieszkanie z wami jest...totalnie zwariowane i pojebane ale myślę, że moim przeznaczeniem jest zwariowane życie a przeznaczenia nie dam rady oszukać.

*********

HEjOOOO

No i tym sposobem Chanel wraca do chłopców :D co wy na to? jak myślicie teraz będzie wszystko w porządku? piszcie w komentarzach jak wam się podoba i do następnego papapappapapapapa :****************

HistoryWhere stories live. Discover now