#16

170 10 1
                                    

Harry
No i po piwach. A szkoda bo dobre były. Czas zorientować się w terenie. Dobra skup się Hazz. Jesteś najebany w cztery dupy pod sklepem. A ten sklep gdzie jest? Wstaję i starając się wyczaić klamkę aby następnie wejść do pomieszczenia. Dobra...postęp.
-jaka to ulica?- bełkotam do kasjerki.
-Baker Street. - Odpowiada odrazu dziwnie mi się przyglądając.
-Dziękuję Ci bardzo. I nie pacz sie tak na mnie...pszeciesz jestem swykłym szłowiekiem...poprostu się najebaem- Nie wiem czy cokolwiek zrozumiała no ale trudno. Wychodzę ze sklepu jeżeli można to nazwać wyjściem...staję na schodach i docierają do mnie słowa blondynki. Przecież niedaleko mieszka moja Chanel. Tak. Idę do niej do domu. Pierwszy krok...drugi...trzeci...ryp.
-Kurna nie dojdę. Jebany Dumbledor.- biorę patyk leżący obok mnie i całuję jego końcówką do latani stojącej przy drodze.- Lumos...Lumos mówię... Pocałujcie mmie w komnatę tajemnic.
Podniosłem się, pokręciłem głową i obraz mi się trochę wyostrzył. Gdy po jeszcze kilku podobnych zmaganiach znalazłem się pod drzwiami Chanel.
Pukam a po chwili otwiera mi zaspany chłopak może trochę młodszy ode mnie.
-No sześć...jest Chanel?- bełkoczę jak pijany... Aha no tak, przecież jestem pijany.
-Chanel?- Pyta zdezorientowany chłopak i widzę jak cały się trzęsie.
-Ta...znaczy sie... Nie. Ja jestem Harry. Cała pszyjemność po mojej stronie- mówię wyciągając rękę. Chłopak uścisnął ją i zaprosił mnie do środka.
- Jestm Michael. Starszy brat Chanel. Jesteś jej przyjacielem ze szkoły?
-Jakiej szkoły? Jestem Harry Styles ten z zespołu- mówię gdy po wypiciu kilku butelek czystej wody wracałem powoli do siebie.- przecież ona nie chodzi do szkoły od tygodnia. Mieszka z nami po tym jak wasza mama ją wyrzuciła z domu.
-Isabell? Przecież nam powiedziała, że Chanel wyjechała do szkoły z internatem po tym jak najechała na Isabell.
-No coś ty. To ta Isabell najechała na nią i mówiła żeby nie wracała do domu i od tej pory mieszka u nas a ż do tej nocy jak uciekła.
-Posłuchaj. Tu masz mój numer telefonu. Jak ją znajdziesz to dzwoń do mnie. Ja też będę szukał ale lepiej żeby Isabell mnie nie nakryła, że jestem poza domem w nocy okej? Zdzwonimy się. Idź bo tata zaraz wstaję do pracy.
-Nie ma sprawy. A wiesz gdzie ona może być?
- W domu za nami mieszka Jess. Jej przyjaciółka. Popytaj tam.- skończył mówić i słyszymy jak drzwi od sypialni jego rodziców otwierają się. - Cholera stary zbieraj się.
Ja bez słowa zabrałem kartkę ze stołu i w miarę prosto poszedłem do drzwi i wyszedł cicho je zamykając.
Po nie całych 10 minutach byłem pod domem Jessicy. Zapukałem i po chwili ona otworzyła. Jej entuzjazm objawił się trochę inaczej niż ostatnio.
-Hary? Ochujałeś? Co ty robisz tak wcześnie?
-Szukam Chanel.- Moje słowa zdziwiły Jess i chyba nawet przeraziły.
-Co? Czekaj moment. Jak to szukasz.
-No bo uciekła nam z hotelu
-Uciekła wam z chotelu? A czemu nie z domu?
-Bo Isabell ją wyrzuciła i zamieszkała u nas.
-Ta pizda ją niszczy. Niszczy całą ich rodzinę. Co ty piłeś?
-A co miałem zrobić. Nie wiem gdzie mam jej szukać.
-To w tym stanie możesz sobie...- Nie pozwoliłem jej dokończyć
-No dobra wiem. Najczęstsze miejsce gdzie Chanel chodzi gdy jest smutna.
-Cmentarz...zaraz za rogiem.
Podziękowałem i zacząłem się kierować w tamtą stronę.
No Chanel...muszę przyznać, że niezłe masz upodobania... Staję w bramie cmenarza i obleciał mnie nagły niepokój.
-No Harry...nie sraj tylko idź jej szukać- mówię szeptem do siebie po czym wchodzę w głąb cmentarza. Po zaledwie dwóch minutach wędrówki widzę moją zgubę siedząca na ławeczce przed jednym z grobowców. Stanąłem kilka metrów od niej i słyszę jak...rozmawia. Jest zapłakany i drżący głos łamie mi serce-...i wiesz...brakuje mi ciebie. Nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Czuję, że sobie nie radzę bez ciebie...

HistoryWhere stories live. Discover now