#4

360 25 2
                                    

Chanel siedziała przy biórku i trzymając w ręku bilet na koncert one direction dzwoniła do Jess która odebrała po dwóch sygnałach.
-Masz?- usłyszała poważny głos przyjaciółki.
-Mam
-No i co teraz?
-wrzuć na luz
-Chanel ty chyba nie mówisz poważnie. Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy że koncert jest za jakieś 5 godzin a twój plan jest do bani?- Jess była zestresowana. Szatynka zdawała sobie sprawę, że jej plan nie należał do najlepszych ale nie widziała innego wyjścia.
-Słuchaj mnie... Obie mamy bilety oraz ważbe marzenie do spełnienia. Jeżeli przepuścimy taką okazję może się już następna nie pojawić. Zrobisz jak chcesz ale ja idę.
-Co-Co jesteś totalną kretynką
-I za to mnie kochasz- zaśmiała się dziewczyną. Odpowiedziało jej ciche westchnienie przyjaciółki.- to co...o 20 w parku
-O 20 w parku.- Jess wyraźnie nabrała pewności i wiary że ten plan może wypalić.

>19:40<
"no dobra Chanel...dasz rade...to tylko pierwsze piętro. Albo ci się uda i zejdziesz...albo sobie coś zrobisz"
Pomyślała dziewczyna stojąc w oknie swojego pokoju. Powoli wysunęła się z okna i odepchnęła się. Po chwili nie wie jakim cudem kucała na ziemi.
-No...nie jesteś aż taką niezdarą- powiedziała szeptem zadowolona z siebue dziewczyna. Gdy się wyprostowała zaczeła strzepywać z kolan piasek. Nagle poczuła lekkie pieczenie na prawym kolanie. Spojrzała na nie i zobaczyła rozdarte dżinsy i kekko zakrwawione kolano.
-Brawo Sheraiden. Jednak jesteś totalną niezdarą.-wymamrotała po czym lekko kulejąc ruszyła w stronę parku oglądając się w oświetlone okna swojego domu. Na jej szczęście nikt nie zauważył zniknięcia dziewczyny. O 20 tak jak się umowiły spotkały się w parku. Obie zdeterminowane i pełne energi dziewczyny ruszyły w stronę przystanku z którego miały pojechać do miejsca gdzie za godzinę miał odbyć się koncert.
-Też masz wrażenie że to wszystko jest zbyt łatwe?- już rozbawiona Jess zaczęła śmiać die z całej zaistniałej sytuacji.
-Tak. Myślę że jeszcze coś nam się przytrafi. Znając nasze szczęście pewnie przebije się opona w autobusie- zaczęły się śmiać jak oszalałe.
Podróż do centrum Londynu przedłużyła się ponieważ stworzony korek uniemożliwiał szybszy dojazd. Gdy pojazd stanął dziewczyny wybiegły z niego i popędziły w stronę już slyszanej muzyki którą kochały. Skasowały bilety i popędziły przed siebie.
-Dobrze biegniemy?!-krzyczała Jessica patrząc się na śpiewających idioli
-Co?!- Chanel koncentrowała swoją uwagę na Harrym który również patrzył na nią. Nagle dziewczyna odbiła się od kogoś i upadła wraz z przyjaciółką.
-Co wy tu robicie?- zobaczyły dość potężnego ochroniarza
-Przepraszamy musiałyśmy pomylić strony...-zdezorientowana Chanel starała się racjonalnie wyjaśnić zaistniałą sytuację. Jessica z przerażeniem patrzyła na ochroniarza. Jej zdziwienie sięgała z enitu gdy zobaczyła że Harry z powagą na twarzy wysłał jakiś dziwny znak ochroniarzowi na co on skinął głową i powiedział.
-Po koncercie pójdziecie ze mną.
-Słucham? Nigdzie nie idę nic złego nie zrobiłam- w głosie Chanel było słychać irytację.
-Bez dyskusji. Po koncercie zabieramy was.
-A można chociaż wiedzieć gdzie? - Jako odpowiedź zostały przeniesione przez barierke- pf...frajer

HistoryWhere stories live. Discover now