#7

296 20 4
                                    

Chanel
-Nie martw się. Nic jej nie będzie. Przypilnuję ją najlepiej jak potrafię- uspokajał mnie Lou gdy nie chciałam do końca się zgodzić na zostawienie przyjaciółki
-Nie martw się Co-Co. Na pewno przeżyję.
-A spróbowałabyś tylko nie przeżyć
-To co mi zrobisz?
-zabiję cię- zaśmiałam się i dałyśmy sobie małego buziaka w policzek na pożegnanie.
-Do zobaczenia w poniedziałek.
-Do zobaczenia...bądźcie grzeczni- uśmiechnęłam się i puściłam oczko do Louisa.
-No dobra słońce. Zabieramy cię.- oznajmił Liam obejmując i lekko ciągnąc w stronę reszty.
- Jak ci się podobał koncert?- Niall spytał z szerokim uśmiechem na ustach gdy zmierzaliśmy do samochodu.
- Był genialny.- odpowiedziałam błyskawicznie ogarniając w końcu co się dzieje. Właśnie mam chwile z one direction. Tylko ja i oni. Moje marzenie się spełniło.- Jezu chłopcy ja was tak kocham zawsze marzyłam o takiej chwili z wami sam na sam i teraz się właśnie to spełnia nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo się cieszę z tego powodu to jest jak...nie wiem cała szuflada skitelsów.

Złapał mnie słowotok. Najgorsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić w takiej pięknej chwili. Gdy zrozumiałam, że ofiarowałam ich milionem słów i zachowałam się jak skończona idiotka nie wytrzymałam...wybuchnęłam śmiechem

-przepraszam...ale jestem głupia...poprostu ja mam słowotok jak się cieszę- powiedziałam z trudem starając się aby cokolwiek zrozumieli. Wtedy podszedł do mnie Harry przytulił mocno do siebie i powiedział mi do ucha

-w takim razie chcę dawać ci miliony powodów do słowotoku- jego delikatny szept sprawił, że nogi miałam jak z waty a serce biło mi coraz szybciej. Chanel...hamuj...on jest wokalistą znanego na całym świecie zespołu a ty jesteś...zwykłą nastolatką, która za nim przepada. Odwiozą cię do domu i to wszystko się skonczy. Oni zapomną o tobie a ty o nich nigdy...

Wsiedliśmy do auta. Siedziałam po środku. Po mojej prawej stronie siedział Niall po drugiej Harry. Na przeciwko mnie usiadł...a raczej wepchał się Lou obok którego miejsce zajął Liam.

-pozwolisz, że zapnę?- zaproponował blondyn puszczając do mnie oczko i zapinając mi pas. Zareagowałam zduszonym śmiechem.

-Liam- powiedział szatyn siedzący naprzeciw mnie wyciągając do mnie rękę.

-idioto...chyba logiczne, że wie kim jesteś- odezwał się wyraźnie zażenowany Harry.

-nie szkodzi. Jestem Chanel- uśmiechnęłam się

-jesteś moją fanką...w takim razie ja zostanę twoim fanem- dodał Liam chwytając za moją rękę i gładząc ją kciukiem. Momentalnie moje ciało oblała fala ciepła.

-o proszę...nasza Chanel się zaczerwieniła...to dla nas zaszczyt- dodał Niall gdy dostrzegł moje rumieńce na policzkach i ukłonił się.

Zobaczyłam, że szofer skręcił nie w tą uliczkę co trzeba. Super. nie wystarczająco, że jadę w takiej nie komfortowej sytuacji bo nie wiem jak mam się zachować to jeszcze ta droga będzie dłuższa.

-Dlaczego nie pojechaliśmy prosto?- spytałam zdziwiona i ciekawa odpowiedzi.

-cóż...bo...widzisz...-zaczął niepewnie Harry kładąc mi rękę na udzie. Ja spojrzałam z szeroko otwartymi oczami na jego rękę a następnie na niego.

-musimy jeszcze coś załatwić...nie powinno to potrwać długo ale zaraz potem odwozimy cię prosto do domu.- Liam dokończył za loczka który nie spuszczał ze mnie wzroku.

-no to dobrze...tylko błagam szybko bo padam z nóg- poinformowałam Po czym starałam się nie zasnąć. Niestety. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

HistoryWhere stories live. Discover now