5. Koniec wrogów?

Start from the beginning
                                    

Droga Jessico.

Wiem, że twoje urodziny przypadają dopiero na listopad, jednak okoliczności zmuszają mnie abyś swój prezent otrzymała już teraz. Znajdziesz go w sakiewce. Jest to naszyjnik, który Twoja mama otrzymała od swojej poprzedniczki. Teraz pora na ciebie. Scarlett nie zdążyła ci go podarować i żałuję, iż ja również nie mogłam dać Ci go osobiście. Mimo to, mam nadzieję, do spotkania niegdyś dojdzie.

Twój ród ma bardzo bogatą historię, o której już niebawem dowiesz się więcej. W Twoje ręce trafia ogromny skarb. Nie pozwól aby ktoś Ci go odebrał, a uwierz, niejeden będzie próbował. Kamień w wisiorku, labradoryt, nie jest zwykłym kamieniem. Zobaczysz, pomoże Ci. Ale musisz mu zaufać.

E.

Osłupiała. W jej głowie pojawiły się setki pytań, ale teraz w stanie była zadać tylko jedno.

- Co?! - wyparowała. Nie wierzyła w ani jedno słowo. Musieli ją z kimś pomylić... Ale z drugiej strony niewiele osób znało jej drugie imię, imię po matce i to również się zgadzało. Zaczęła obracać kartkę w dłoni jakby nie wierząc, że naprawdę ją trzyma. Ale jeśli faktycznie paczka była do niej to kim jest ta "E" ? I czemu wcześniej nie słyszała o swoim... "rodzie"?! Przecież to śmieszne... Do tego dochodził jeszcze jakiś tajemniczy naszyjnik.

- Zaraz, zaraz - przypominając sobie o wisiorku, sięgnęła po woreczek. Wyciągając go, zahaczyła o dno pudełka, które nieznacznie się przesunęło. Odłożyła niewielką sakiewkę na blat i ponownie sięgnęła do pudełka. Z wyciągnięciem dna, które okazało się nie być dnem, miała mniej problemu niż przypuszczała. Zaraz gdy go dotknęła, rozpoznała papier fotograficzny.

Z podejrzliwością odwróciła fotografię na dobrą stronę i znieruchomiała.
Zdjęcie przedstawiało jej rodziców w dniu ślubu. Oboje byli tacy szczęśliwi. Tato, który był wyższy od swojej żony, całował ją w czoło, a ona uśmiechnięta, wtuliła się w jego szyję i tors. Zdjęcie urywało się w pasie, ale dziewczyna z łatwością mogła sobie wyobrazić ich ubiór w całości. Jej matka miała śnieżnobiałą, lekko rozkloszowaną suknię z dekoltem w kształcie litery V oraz rękawami, końcem zaczepionymi o środkowe palce dłoni. Na szyi zawieszony był naszyjnik z białego złota, którego zawieszką był szaro-niebieski kamień w kształcie łzy. Włosy miała ułożone w ozdobny kok, przypominający kwiat, z którego zwisały dwa, kręcone kosmyki przy twarzy. Na czubku głowy zaczepiony był długi welon na srebrnym diademie.

Jej ojciec miał ubrany czarny garnitur z wystającą ze spodu białą koszulą i kołnierzykiem przewiązanym równie białą muszką.

Poczuła, że jej oczy robią się wilgotne. Tak za nimi tęskniła... Była zbyt młoda aby pogodzić się z ich śmiercią, zbyt słaba by sobie z nią poradzić. Uciekała od tego, próbując zapomnieć, a teraz wszystko wróciło. Po jej policzkach spłynęły łzy. Czując je, pospiesznie odłożyła fotografię, kładąc kolorową stroną do dołu i wytarła policzki wierzchem dłoni. Musiała wziąć się w garść. Nie mogła pozwolić aby to ciągle ją gnębiło. Jej rodzice by tego nie chcieli, a ona o tym wiedziała.

Już całkowicie opanowana ponownie wzięła woreczek i wyłożyła jego zawartość na blat. Pierwsze co usłyszała to dźwięczne uderzenie i metalowy pobrzęk. Dopiero po chwili zrozumiała co widzi przed sobą - naszyjnik swojej mamy. Nie mogła w to uwierzyć. Całe wieki go nie widziała!

- Ale jakim cudem? - myślała na głos.

Nic się tutaj nie zgadzało. Skąd ktoś miał jej naszyjnik jej mamy, którego istnienia sama już nie była pewna? I co ważniejsze, dlaczego ta osoba jej go oddała skoro ponoć był tak cenny? Obiecała sobie w duchu, że dowie się tego, a na razie postanowiła chronić powierzonego jej skarbu.

Niech nikt nie wie ✔Where stories live. Discover now