Zdziwiły się jeszcze bardziej, każda chciała coś powiedzieć, o coś zapytać ale w rozmowie przeszkodził dzwonek na lekcje.

- Pogadamy później - rzuciła Faith i usiadła na swoim miejscu dokładnie w tym momencie, gdy do klasy wszedł nauczyciel.

********

Na przerwach prawie wszyscy rozmawiali o "nowych", ale jak na razie tylko Mark i Sara z nimi rozmawiali, co absolutnie nie podobało się Faith.

- Jak ona może?! - wściekała się, ale tak jak zwykle, bezpodstawnie.

 - Nie wiedziała przecież, że chcesz się z którymś umówić - stwierdziła Tracy, jednak zaraz tego pożałowała.

Dziewczyna posłała jej zabójcze spojrzenie.

- Nieważne - wycedziła przez zaciśnięte zęby. - Jestem pewna, że zrobiła to specjalnie. Suka... Trzeba obmyślić plan działania. Muszę się na niej odegrać i przy okazji trochę poflirtować - zachichotała, a później na chwilę się zamyśliła. - Tylko gdzie możemy spokojnie o tym porozmawiać?... Tak żeby nikt nas nie usłyszał?

Dziewczyny zlustrowały pomieszczenie, w którym przebywały.

- Nie... Toaleta odpada... - Faith westchnęła ze zrezygnowaniem.

- Biblioteka? - Jessica zerknęła na nią w oczekiwaniu.

- Tak! To jest myśl! - pstryknęła palcami. - A ja mam chyba w szafce klucz do jednego z tych osobnych pomieszczeń. No wiecie, do nauki dla starszych klas.

Reszta przerw, więc przeminęła im na siedzeniu w bibliotece i "knuciu". Jessica nie brała w tym udziału praktycznie w ogóle. Nie była zadowolona z planów swoich koleżanek tym bardziej, że Darcy i Faith miały chłopaków i próba umówienia się z którymś z nowych była co najmniej nie w porządku. Poza tym lubiła Sarę i nawet próbowała ją bronić przed obelgami ze strony Faith i jej przyjaciółek, ale bez powodzenia. W końcu poddała się i zamilkła.

Faith była córką bogatego biznesmena, który wraz ze swoją żoną, nie interesował się córką. Kupowali jej wszystko czego zapragnęła, ale właściwie tylko dawali jej na to pieniądze. Dziewczynie jednak się to całkowicie podobało. Mieszkała niemalże sama we własnym apartamencie niedaleko centrum. Ponad to, matka natura hojnie obdarzyła ją urodą i kobiecymi walorami, więc nie mogła się odpędzić od chłopaków. Aktualnie chodziła z Bradem: besebol'istą oraz kapitanem szkolnej dróżny, co równało się z niezłym, wysportowany chłopakiem, który mógł mieć praktycznie każdą. Pięć dni temu nawet przefarbowała dla niego włosy na czarno, żeby jeszcze bardziej mu się podobać, oczywiście z powodzeniem, ale teraz, gdy do szkoły przyszło kilku nowych uczniów, była gotowa o nim zapomnieć. Tego Jessy nie była w stanie zrozumieć. Jej "przyjaciółka" bawiła się tylko ludźmi i ona sama też zapewne była jedną z jej zabawek...

W przerwie na lunch odłączyła się od swojej grupy, uciekając tym samym od wpływów Faith. Wreszcie mogła odetchnąć, więc zniknęła w tłumie uczniów idących do stołówki. Od rana zdążyła już porządnie zgłodnieć. Mimo to, nałożyła sobie tylko podwójną porcję sałatki, jabłko i zwykłą wodę. Tego dnia serwowali gulasz z mięsem niewiadomego pochodzenia. Według plotek lepiej go było nie jeść. Z wyglądu i zapachu też nie zdawał się byś zbyt apetyczny, to też wolała nie ryzykować, a fast foodami, które w stołówce były codziennie, nie chciała się bez przerwy opychać. Jabłko miało być na później.

Wzięła tacę i szła w kierunku stolików, rozglądając się za jakimś wolnym miejscem. Przy jednym ze stolików dostrzegła Sarę, która radośnie machała w jej kierunku. Przy tym samym stoliku siedział Mark oraz ci nowi...A przynajmniej trzech z nich. Sara gestem zaprosiła Jessicę do stolika. Ta  uśmiechnęła się i zaczęła iść w ich stronę, gdy nagle ktoś wziął ją pod ramię.

Niech nikt nie wie ✔Where stories live. Discover now