seventy-two (72)

76 5 0
                                    

Wkładam do ust kawałek wciąż ciepłej pizzy, popijam czerwonym winem siedząc zaraz obok Harrego i podziwiając rozpościerający się przed nami widok. To będzie moje ulubione miejsce w tej kamienicy zaraz po mieszkaniu Harrego. Mały usytuowany i wymurowany balkon, z taką samą ławką i murowanym stołem oplecionymi zdobieniami jest zaniedbany. Widać, że żaden inny mieszkaniec budynku nie jest zainteresowany miejscem, ale ma to również swój klimat. Klimat starej anielskiej kamienicy, który do mnie przemawia. Patrzę też na bukiet piwonii, który leży przede mną. Jest przepiękny, blado różowa gruba wyszywana wstążka, która trzyma je w kupie jest idealnym dodatkiem.

— Już uwielbiam to miejsce. — mówię przerywając ciszę między nami, odwracam głowę żeby spojrzeć na Harrego, który przykłada szklany kieliszek do ust. — Dziękuję, że mnie tu zabrałeś i za randkę, jesteś uroczy. — powstrzymuje uśmiech, jego kwaśna mina sprawia, że chce mi się śmiać.

— Nie jestem uroczy, to niemęskie Rachel. — wywraca teatralnie oczami, otulam się cieplej kocem i naciągam czapkę ciaśniej na uszy. Jest rześko. — Dla ciebie zrobię wszystko. — rozchylam lekko usta słysząc słowa z jego ust, które chwytają mnie za serce. Brzmią jak obietnica. — Jesteś pierwszą i ostatnią osobą, która to ode mnie usłyszy. — nie potrafię nic odpowiedzieć, wiem tylko, że jego oczy nie kłamią. Po prostu to wiem.

Czuję narastające napięcie w całym moim ciele, które mówi, że chce Harrego tu i teraz. Nie zawężając na to że ktoś może nas zobaczyć, siadam okrakiem na jego udach, odkładam kieliszek wina, który trzymał w ręce i ujmuję jego twarz w dłonie mocno całując. Jego słowa oraz to jak je powiedział, są dla mnie pierwsze. Nigdy wcześniej nikt tak do mnie nie mówił.

— Chcę cię teraz Harry. — szepczę w usta mężczyzny, nawet zimno mi nie przeszkadza w tym, żeby móc go zaraz poczuć.

— Kurwa. — klnie pod nosem kiedy poruszam biodrami, dłońmi błądzi po moim ciele, a kiedy jedną z nich wchodzi pod bluzę dotykając mojej ciepłej skóry mocno się wzdrygam. — Kurwa, odwróć się. — głos Harrego podczas seksu zawsze jest inny, bardziej władczy i ciemny. Ale podoba mi się to.  Robię dokładnie co karze, siedzę tyłem na jego udach, czuję jak lekko się unosi, znów siada, a po chwili zsuwa moje spodnie przed kolana. Z lekkością mnie do siebie przysuwa, a ja czuję go na pośladkach. — Wypnij się skarbie. — zagryzam usta, robię co mówi i po chwili czuję go w sobie.

Nie myślę o tym, źe ktoś zaraz może tu wejść i nas zobaczyć. Nie myślę o tym, źe ktoś może nas podglądać z okien innych kamienic. Jestem tak mocno skupiona na nas, na Harrym, że nie istnieje nic innego. Zatracam się w tym, poruszam się w taki rytmie jaki on wyznaczył. Daję mu sobą rządzić, pozwalam mu na to żeby zrobił ze mną co chce.

— Jesteś moja, cała moja i tylko dla mnie...— wyginam ciało w łuk kiedy przechodzi mnie to mocne przeżycie jakie mam tylko z nim. Trzymam usta na kłódkę żeby nie krzyknąć i nie odbić się echem po całej dzielnicy, opieram dłonie na wymurowanym stole i mocno ściskam jego rogi żeby dać ujście emocją. Szybszy oddech Harrego, jego gardłowe jęki połączone z przekleństwami i innymi świństwami jakie wychodzą z jego ust odbijają się w mojej głowie. — O kurwa. — przytula się do moich pleców, oboje próbujemy uspokoić nasze oddechy i dopiero teraz kiedy trzeźwieje rozglądam się nerwowo czy nikt na nas nie patrzy.

— Boże, mam nadzieję, że nikt nas nie obserwuje bo spalę się ze wstydu. — podśmiechuje się pod nosem, ostrożnie schodzę z jego ud podciągając dresowe spodni. Poprawiam też czapkę na głowie odwracając się przodem do Harrego, który doprowadzony do porządku z ciężko opadającą klatką piersiową i opartą głową o mur uśmiecha się leniwie.

— Niech patrzą jak dla mnie dochodzisz. — mruga okiem, pozostawiam to bez konkretnego komentarza i sięgam po jego telefon, który leży na stole. — Co robisz? — marszczy brwi, otwieram w aplikacjach aparat i robię mu kilka zdjęć.

— Łapie chwile. — podoba mi się jak wychodzi na zdjęciach, zawsze dobrze. Jego rysy twarzy są jak odmierzone od pieprzonej linijki. Naszła mnie myśl czy ma to po ojcu.

— Właśnie się w tobie spuściłem i łapiesz te chwile? — śmieje się z jego słowo, ale kiedy tak o tym myślę to faktycznie ma rację. Nie myślałam tak o tym kiedy chwytałam za aparat.

— Tak, na wszelki wypadek, gdyby dzisiaj z naszego aktu powstała dziewczynka. — odpowiadam z ironią, w aparacie widzę jak jego twarz poważniej. Wzrok Harrego mnie depta dlatego patrzę na niego opuszczając powoli telefon. — Co? To był tylko żart. — komentuje, jednak to w niczym nie pomaga.

— Bierzesz ciągle tabletki? — oddaję mu urządzenie w dłonie, kiedy je przyjmuje ciągle bada mnie wzrokiem.

— Tak Harry, póki co nie planuje zajść w ciążę. — krzyżuje ręce na wysokości klatki piersiowej żeby dodać siebie więcej pewności siebie, jednak kiedy mężczyzna wstaje znów czuję, że ma nade mną przewagę. — Taką decyzję podejmuje się wspólnie. — obserwuje jak przejeżdża dłońmi po twarzy i jego zachowanie jest dla mnie podejrzane, jest nerwowy. — Co? Nie chcesz mieć dzieci? — nigdy o tym nie rozmawialiśmy, nie widziałam potrzeby, ale teraz kiedy temat został poruszony to chciałabym wiedzieć.

— Nie wiem kurwa, nie myślę o tym Rachel. Nie chcę mieć ich przez najbliższy czas. Wyobrażasz sobie mnie jako ojca? — parska śmiechem i jeśli to jest jego czuły punkt w tym temacie to chcę go szczerze uspokoić. Robię kilka kroków w jego stronę i kładę jedną dłoń na jego prawym policzku delikatnie go gładząc.

— Będziesz dobrym ojcem Harry, nawet gdyby teraz coś nam się przytrafiło nie bałabym się, o to czy staniesz na wysokości zadania. Bo dla niego będziesz takim Harrym jakim jesteś dla mnie, moim Harrym. — mówię szczerze patrząc w oczy Harrego, ale ten kręci głową oblizując dolną wargę.

— Gówno wiesz. — opuszcza moją dłoń ze swojego ciała jednym ruchem. Jestem skołowana i nie ukrywam tego, a mój mózg zaczyna wyobrażać sobie zbyt wiele.

— Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że gdybyśmy wpadli to byś mnie zostawił?  — brak odpowiedzi rani moje serce, poczucie rozczarowania obarcza moje  ramiona i sprowadza do ziemi. On na mnie nie patrzy, stoi do mnie bokiem patrząc na dzielnice jaka się przed nami rozpościera. Zagryzam mocno wargi i czekam, ciągle czekam, aż mi odpowie, że będzie przy mnie. Tracę jednak nadzieję po długiej ciszy. — Powinniśmy wracać, jest coraz chłodniej. — mówię zaczynając składać koce w kostkę, nie patrzę na niego bo zwyczajnie jest mi przykro, ale też nie mogę zmusić go do odpowiedzi jaką chciałam usłyszeć.

Harry po chwili dołącza do mnie, zabiera karton pizzy oraz dwa kieliszki, chwytam w dłoń do połowy pełną butelkę wina i schodzimy schodami do mieszkania.
W ciszy.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Where stories live. Discover now