sixty-one (61)

123 14 1
                                    

Harry




iMessage to Rachel:  Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie

Trzymam urządzenie w dłoni siedząc w swoim samochodzie przed domem, z którego kilka minut temu wyszedłem. Zamykam oczy masując sobie palcami prawej dłoni skronie, które mi pękają.

iMessage from Rachel:  To nie jest dobry pomysł

iMessage to Rachel: Pierdolenie, gdzie mam po ciebie przyjechać

Parskam pod nosem odpisując na jej niepoważną wiadomość, chcę mieć ją przy sobie. Teraz, zwłaszcza teraz kiedy Katt obrzuciła mnie najgorszym z możliwych obelg. Tylko przy Rue mogę zapomnieć, tylko ona potrafi wprawić mnie w taki stan, że nic poza nią dookoła mnie nie jest ważne.

iMessage to Rachel: Rozmawiałem z Katt

iMessage from Rachel: Jestem u siebie w domu

Nie odpisując rzucam telefon na siedzenie pasażera i wyjeżdżam spod swojego domu rodzinnego, kieruję się do niej. Zastanawia mnie fakt dlaczego pozwala mi przyjechać do siebie, jej matki musi nie być w domu w innym wypadku spotkalibyśmy się w innym miejscu.
Zabawne, że dopiero kiedy wspomniałem o mojej siostrze nie minęła chwila, a ona już odpisała.

Skręcając w ulicę na której mieszka Rachel dostrzegam wyjeżdżający samochód spod jej domu, pierdolony burmistrz z uśmiechem satysfakcji poprawia swój krawat mijając mnie na drodze. Ściskam kierownicę mocniej chcąc gdziekolwiek ulokować zbierające wkurwienie i mam ochotę dać sobie w pysk żeby obrazy w mojej głowie tej dwójki przestały mnie nękać. Dlaczego kurwa poprawiał ten krawat?

— Co mówiła Katt? — stoi na pierdolonym wejściu do swojego domu ubrana w jebany szlafrok z mokrymi włosami i zaczerwienioną buzią.

— Rebekah jest w domu? — pytam wchodząc po dwóch drewnianych schodach trzymając w dłoni klucze od samochodu, które przez zaciśnięta pięść wbijają mi się w skórę.

— Nie, pojechała do Clytonów. Co mówiła Katt? — dopytuje nerwowo wypytując się mi w oczy.

— Zanim to, co tu kurwa robił ten typ? Widziałem jak wyjeżdża spod twojego domu, a ty masz na sobie tylko jebany szlafrok. — dziewczyna stojąca przede mną mruga kilkukrotnie oczami rozchylając lekko usta i nie wiem czy gra na czas czy jej głowa dziś tak wolno przyswaja informacje.

— Kończyłam brać prysznic, wtedy przyjechał Corey i zostawił jakieś papiery dla mamy. — odpowiada brzmiąc szczerze, marszy brwi mocniej owijając się tym co ma na sobie i przybiera na twarzy minę gotową do ataku. — Co ci do tego? — kręcę głową oblizując wargi, nie chcę wybuchnąć kurwa naprawdę się staram, ale ona nie pomaga.

— Tylko zostawił papiery? Gdzie one są? — dopytuje, tym razem to Rachel kręci głową wywracając oczami.

— Wylądowały na ziemi w salonie po tym jak pieprzył mnie tam na stole. — marszczę brwi, dłonie zaciskam mocniej w pięść, a jej fałszywym uśmiech na ustach strasznie mnie wkurwia.

— Przestań mnie wkurwiać. — zanim jednak udzieli mi odpowiedzi przechodzę obok niej i idę do salonu gdzie dostrzegam kilka białych teczek na stole.

— Przestań zadawać głupie pytania. — słyszę jak zamyka drzwi, jej kroki nagich stóp odbijają się echem po pomieszczeniu. — Co z Katt? — barwa jej głosu od razu przybiera mocniej przygnębiający.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Where stories live. Discover now