eleven (11)

286 14 0
                                    

Idę prosto do naszego miejsca, kiedy mój wzrok tam sięga dostrzegam ją uśmiechniętą od ucha do ucha, sztucznie pokazuje, że jest szczęśliwa i ukrywa to co teraz czuje. Podchodząc bliżej sama robię to samo, jestem wściekła na mojego chłopaka o tą sytuację, mam ochotę go rozszarpać i cieszę się niesamowicie, że póki co nie ma go przy stole. Jestem smutna i trochę rozczarowana tym, że Katt nic mi nie powiedziała, jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, a ona to tak po prostu zataiła.

Zajmuję swoje miejsce, przede mną na talerzu stoi już niesamowicie dobrze pachnąca przystawka, mój brzuch robi fikołka jednak czekam, aż wszyscy zaczną jeść, ale nie zrobią tego bo przy naszym stole brakuje Harrego. Podnoszę wzrok i spotykam wściekłe spojrzenie Ruby, lekko się do niej uśmiecham chociaż miałabym ochotę pokazać jej środkowy palec w zamian, ale niestety nie mogę więc sobie to wyobrażam.

– Gdzie byłeś tak długo? – Stefanie kręci głową na boki z despotą, rozkładam białą serwetę i kładę sobie na kolana żeby przypadkiem się nie pobrudzić. – Harry, popraw włosy, odstają w każdą stronę świata. – dostrzegam kątem oka jak odsuwa krzesło obok mnie i siada, patrzę na swoją przyjaciółkę i nasze spojrzenia się krzyżują, mruga do mnie okiem na znak, że jest w porządku, wiem, że kłamie, ale teraz nie jestem w stanie nic wskórać.

– Musiałem skorzystać z toalety, zabawne... – biorę sztućce w dłonie i chcę nadziać miękkie mięso z łososia na widelec, ale paraliżują mnie jego słowa. – ...spotkałem tam Rachel, w męskiej toalecie. Co ty tam mogłaś robić? – przestaję na chwilę oddychać, wiem, że wszyscy na mnie patrzą i oczekują odpowiedzi, musze to obrócić w żart bo inaczej matka nie da mi spokoju z pytaniami.

– Och, jesteś pewny, że to nie ty wszedłeś do damskiej? –  odwracam głowę spoglądając na niego z uśmiechem dającym do zrozumienia, że ma się zamknąć. Słyszę ciche śmiechy i komentarze, jego pewne siebie spojrzenie i małe ogniki w oczach sprawiają wrażenie, że to nie koniec wymiany zdań.

– Gdzie Montgomery? – wkładam do ust kawałeczek ryby, żeby nie musieć od razu odpowiadać na pytanie wrednej Katherine Forbes. – Powinien zająć miejsce obok ciebie, to twój mężczyzna i w krótce mąż... – na nazwanie go mężem o mało co nie wyplułam na nią tego co mam w ustach , kiedy chcę odpowiedzieć, dokładniej sprostować na jakim etapie związku jesteśmy i na czym chcę się skupić moja matka postanowiła odpowiedzieć za mnie.

– Cóż, myślę, że teraz to tylko kwestia formalności, ale spokojnie kochana na pewno dowiesz się o tym pierwsza. – zaciskam zęby wpatrując się w swój talerz, jeśli ona nazywa ślub kwestią formalności, zaczynam rozumieć dlaczego tato od niej odszedł.

Kelnerka podchodzi i nalewa każdemu do kieliszka musującego śniado różowego szampana, mam ochotę wypić wszystko za jednym razem, ale nie mogę tego zrobić w towarzystwie. Emocjonalnie czuję się rozszarpywana przez Rebekah i przez wszystkie informacje jakie Katt wypuściła dzisiaj z ust, jakby tego było mało moje libido ciągle wzrasta, a wściekłość je potęguje.

– Bardzo proszę wszystkich o zgromadzenie się wraz ze mną... – głos, który wybawia mnie ze szponów snobów brzmi w głośnikach, nie wstaję, trzymam w dłoni kielich z musującym napojem i upijam go podczas kiedy wszyscy wraz z moją matką wstają.

– Rachel? – odwracam wzrok słysząc swoje imię w ustach Rebekah, klnę w myślach i mam ochotę wywrócić na nią oczyma, ale wiem, że to postawiłoby mnie w przegranej pozycji.

– Zaraz do was dołączę. – uśmiechem się lekko i znów unoszę kieliszek do góry, nie patrzę na nią tylko przed siebie, wybłaguje w głowie modlitwę, aby na mnie nie czekała tylko sobie poszła i to się dzieje.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Donde viven las historias. Descúbrelo ahora