thirty-four (34)

165 10 0
                                    

Siedzę w wannie naprzeciwko niego, piana jaka się wytworzyła sięga nam do szyi i teraz śmiało mogę docenić pomysłowość ustawienia kranu na dłuższej części wanny, dzięki temu żadne z nas nie jest poszkodowane i oboje możemy oprzeć plecy.

– Kim dla ciebie jest Olivia Lin? – pytam, a on wywraca oczami i opiera kark o brzeg wanny patrząc w sufit.

– Miałem cię jeszcze wymacać, a nie odpowiadać na pytania. – mamrocze pod nosem, a ja nie potrafię się nie uśmiechnąć widząc jego niezadowoloną minę. – Nikim. – odpowiada w końcu kiedy zauważa, że się nie odzywam. Marszczę brwi bo doskonale wiem, że kłamie, gdyby była nikim nie przyszła by do jego mieszkania, o którym nawet nie wie jego własna siostra.

– Kim była dla ciebie Olivia Lin? – wypuszcza głośno powietrze z ust, unosi głowę podczas kiedy łokieć opiera o brzeg wanny, a na trzech palcach chwilę później opiera swoją twarz. Cholera, wygląda dobrze.

– Nikim, kiedyś ją przeleciałem. – odpowiada lekko, jednak ja marszczę brwi bo coś jeszcze musi być na rzeczy skoro, powtarzam, przyszła do jego mieszkania. – Jesteś zazdrosna? – mało co nie duszę się powietrzem, jestem zmuszona przyłożyć dłoń do płuc, aby przedstawić nad wyraz moją reakcję na jego głupie pytanie. Uśmiech pojawia się na jego twarzy, a wywołałam go ja i lubię to, lubię być powodem, dla którego się uśmiecha. Nawet jeśli to coś głupiego jak teraz. – Wiedziałem, że tak będzie...to zawsze się tak kończy. – kręci głową teatralnie, a ja wydymam usta lekko mrużąc oczy i nim zdąży się zakryć lekko chlapię go wodą.

To dziwne. Nigdy nie spodziewałabym się, że będę mogła z nim tak po prostu rozmawiać bez obrzucania się błotem, dostać od niego nieco czułości, której sama będę go uczyć. Coś się w nim zmieniło, otworzył się na inne doznania, które jak sam powiedział, nie potrafi robić. Sama nasza relacja jest inna, jeśli ktoś zapytałby się mnie na jakim poziomie jest odpowiedziałabym, że ona po prostu jest.

Mój wzrok spada na jego skaleczoną dłoń, którą mężczyzna wyłania spod wody, wygląda źle. Jest mocno posiniaczona, a kostki są zdarte do krwi. Mam ochotę ją po prostu wziąć, pocałować i odebrać mu choć trochę bólu, ale w ostatniej chwili się powstrzymuję. Nadal zastanawiam się co takiego powiedziała mu Olivia Lin, że tak gwałtownie zareagował, był w transie niszczenia wszystkiego i wszystkich.

– Trzeba ją opatrzeć. – mówię patrząc na jego twarz, oczywiście spotykam się z wywróceniem oczami. Zanurza ją pod wodę i widzę chwilowy grymas na jego twarzy kiedy żel w wodzie spotyka się z jego raną. – Jesteś strasznie uparty. – komentuję bez powodu, po prostu chciałam mu to powiedzieć i teraz czekam na kontratak.

– Czemu do mnie przyszłaś? – pyta nie spuszczając ze mnie wzroku, widzę jak bada moją twarz chcąc wyciągnąć więcej informacji i powodów niż sama mu dostarczę.

– Chciałam więc przyszłam. – odpowiadam krótko, jednak to nie jest dla niego wystarczająca odpowiedź lub wie, że jej unikam.

– Po naszej ostatniej rozmowie miałaś ochotę do mnie przyjść? – parska pod nosem, a ja powoli osuwam się po wannie i zanurzam całą moją głowę, aby uniknąć odpowiedzi.

Kiedy przyjemna woda otula całe moje ciało i chcę się nią rozkoszować dłużej jego silne dłonie chwytają moje ramiona z lekkością unosząc mnie ponad taflę wody. Nabieram powietrza, a kiedy otwieram oczy zdaję sobie sprawę jak blisko mnie jest jego ciało. Patrząc na mnie z góry jedną dłonią głaszcze mój policzek, a mi zabiera dech bo to ostatni gest jaki po nim się mogłam spodziewać.

– Posłuchaj jeśli... – mówi łagodnie patrzą mi prosto w oczy. – ...twój były czy ktokolwiek inny ci się narzuca możesz mi powiedzieć, załatwię to. – mówi, a ja mrugam oczami bo ten przejaw troski ze strony Harrego sprawia, że robi mi się ciepło na sercu.

– To miłe, dziękuję, ale z moją matką muszę poradzić sobie sama. – uśmiecham się chłodno, ale delektuję się jego dłonią na moim policzku, która nadal nie znika z mojego ciała.

– To też mogę załatwić. – wzrusza ramionami jakby to było dla niego czymś łatwym, kręcę teatralnie głową, a kącik ust Harrego lekko idzie ku górze.

Trwamy tak chwilę w ciszy po prostu na siebie patrząc, dokładnie oglądając każdy najmniejszy detal twarzy, zapamiętując go. To inne kiedy nie ma w tej chwili żadnego dotykania, które skierowane byłoby tylko na jeden cel. Po prostu spojrzenia i dłoń Harrego na moim policzku, którego pociera co jakiś czas kciukiem.

– Pocałuj mnie. – usta wypowiadają te słowa zanim mój mózg chce je przemyśleć. Harry ani przez moment się nie zastanawia, kładzie swoje miękkie wargi na moje poruszając je w lekkim pocałunku, rozchylam usta, żeby móc go pogłębić, ale żadne z nas nie nadaje szybszego tempa.

Oboje rozkoszujemy się sobą, chwilą i naszymi złączonymi ustami w czułym oraz nieco intymnym pocałunku.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Where stories live. Discover now