thirty-nine (39)

146 7 0
                                    

Jechaliśmy w ciszy całą drogę, w ciszy, która była mu potrzebna. Ja sama nie chciałam poruszać jakiegokolwiek tematu, a zwłaszcza związanego z kłótnią z jego siostrą choć ciekawość jest silna.

Przemierzaliśmy kilometry oddalając się od miasta, dzisiejsza angielska pogoda nie była typową angielską deszczową pogodą, a wręcz przeciwnie. Błękitne niebo z prześwitami małych rozmazanych białych chmurek i słońce, pełne słońce, które wprawiało w uśmiech na twarzy kiedy jego promyki się z nią stykały. Pogoda zupełnym przeciwieństwem humoru Harrego, na którego teraz spoglądam kątem oka.

Nadal na pierwszym planie mam ślad jaki zostawiły tam czyjeś usta, ale myślę trzeźwo, że może robić co mu się podoba. Nic sobie nie obiecywaliśmy, nie dawaliśmy żadnych reguł i jesteśmy pieprzyjacielami tak po prostu, a te chwiejne uczucia jakie mi doskwierały kiedy zobaczyłam to na jego szyi wyparowały w angielskim słońcu.

Poburzone świeżo umyte włosy błyszczą jak zwykle, wzrok wpatrzony w jezdnię poprzez czarne okulary przeciwsłoneczne oraz mocno skupiony wyraz twarz choć teraz nieco bardziej rozluźniony. Złote pierścienie na jego dłoniach błyszczą w słońcu, rażą moje oczy i przyszło mi pytanie do głowy, które zaraz wypowiedziały moje usta.

– Ten złoty sygnet z czarnym kamieniem, to jakiś rodzinny spadek czy tak po prostu? – on nie ukrywa zaskoczenia na moje pytanie.

– To po ojcu mojej matki, mój dziadek dał mi go na moje osiemnaste urodziny. – marszczę brwi bo właśnie zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nie wiem w jakim wieku jest brat przyjaciółki. – Mam dwadzieścia sześć lat. – spoglądam na niego podejrzliwie bo teraz nie wiem czy moje myśl zostały głośno wypowiedziane czy zobaczył gdzieś kątem oka moje zaskoczenie.

– Cóż, myślałam, że nie jesteś, aż osiem lat starszy ode mnie. – komentuję, ale nie zbaczam z tematu. – Kiedy będziesz miał dwadzieścia siedem? – nie patrzę na niego, napawam się widokiem zza okien samochodu bo pogoda jest piękna.

– W piątek. – odpowiada krótko, a ja marszczę brwi i muszę na niego spojrzeć. W ten sam dzień kiedy jego siostra, ale nie rozumiem, dlaczego Stefanie organizuje tylko imprezę dla Katt. – Nienawidzę tego dnia, nie obchodzę urodzin i nie znoszę kiedy ludzie są dla mnie fałszywie mili tylko dlatego, że mam urodziny. Moja matka ma zakaz organizowania dla mnie przyjęć, to dzień jak co dzień, nic wielkiego. – tłumaczy, a ja zastanawiam się na jego słowami i po części go rozumiem. Żyjemy w takich czas, obchodzimy się w takim towarzystwie, że czasami nawet szczere intencje są dla nas nad wyraz fałszywe.

– Więc, na imprezie niespodziance Katt, też nie będziesz? – pytam z ciekawości, wydaje mi się, że pomimo kłótni jaka dzisiaj miała miejsce to jako jej brat będzie brał udział w tym wyjątkowym dniu, to również jego dzień.

– Po tym co dzisiaj słyszałaś to raczej oczywiste, że nie będę się bawił w przebieranki. – parska lekceważąco pod nosem dlatego wyczuwam, że temat siostry i ich kłótni jest dziś na czarnej liście. Okej, spróbujemy w inny dzień.

–Gdzie tak właściwie jedziemy? – zagaduję, nie wiem jak długo już jedziemy, ale z każdym kilometrem oddalamy się od miasta coraz bardziej. Harry wbija lewy kierunkowskaz, wjeżdżamy na żwirową drogę, która prowadzi gdzieś w głąb pustej przestrzeni, a ja nadal czekam na odpowiedź. – Serio nie lubię kiedy mi nie odpowiadasz, to niegrzeczne. – mówię dobrze słyszalnie zirytowanym głosem patrząc na niego i kiedy widzę, że jego kącik ust lekko się unosi wywracam oczami bo nic innego nie pozostało.

– Lubię być niegrzeczny. – marszczę brwi lekko wydymając ust i spoglądając kątem oka na jego postać odpowiadam.

– To było słabe i tanie, nawet jak na ciebie. – wywołuję tym u niego śmiech, patrzę na jego pogodną twarz zbyt długo bo kiedy zatrzymuje samochód, gasi silnik to sam również odwraca głowę w moją stronę z leniwym uśmiechem na twarzy.

– Czemu się patrzysz? – i mam ochotę odpowiedzieć mu kąśliwą ripostą, ale czuję w głębi siebie, że powinnam po prostu powiedzieć to co teraz myślę.

– Rzadko kiedy widzę takiego ciebie. – wzruszam lekko ramionami, chciałabym widzieć jego oczy cokolwiek wyczytać, ale nadal ma na sobie czarne okulary przeciwsłoneczne.

– Widzisz mnie takiego częściej niż ktokolwiek do tej pory. – rozchylam lekko usta bo spodziewałam się raczej braku odpowiedzi niż czegoś niemiłego, a Harry zrobił dokładnie to o co go nie podejrzewałam. – Wysiadaj. – mówi po chwili, rozkaz z jego ust zawsze brzmi tak samo apodyktycznie i surowo.

Wzdycham, jednak wychodzę z samochodu delikatnie zamykając drzwi i mam ochotę skomentować to jak teraz patrzy czy dobrze obchodzę się z jego maszyną. Nie robię tego bo widok jaki mam przed sobą jest zbyt piękny, abym skupiała się teraz na czymś innym.

Słońce, błękitne niebo i nieduża plaża z ciemnokremowym piaskiem rozlega się na kilka kilometrów ponieważ stąd widzę jej koniec i początek. Zielona trawa wokoło nas tworzy idealny kontrast z całą resztą krajobrazu, jakim cudem ja jeszcze nigdy tutaj nie byłam? Rozglądając się dookoła nie dostrzegam nikogo poza nami, skupiam się teraz na ciszy jaka nas otacza i jedynie szum morza tworzy do niej miły akompaniament.

– Skąd znasz to miejsce? Rany, tutaj jest cudownie! – nie ukrywam zachwytu kiedy napawam się każdym centymetrem tego miejsce. Słońce jest mocne, daje mi więcej ciepła dlatego zdejmuję błękitny rozpiany sweter i rzucam go niedbale do środka samochodu.

– Kiedyś jeździłem bez celu żeby pozbyć się myśli i znalazłem to miejsce. – odpowiada i widzę jak zdejmuje czarne okulary, nie czekając na mnie idzie w stronę piasku i gdzieś z tyłu głowy mam ochotę skomentować to, że na mnie nie czeka, ale nagle przychodzi mi prosta myśl, że Harry po prostu taki jest.

Idę zaraz za nim, nie mogę doczekać się kiedy moje gołe stopy zetkną się z nagrzanym lekko piaskiem, rany jestem taka podekscytowana tym, że tutaj jestem, że to tak proste, że aż głupie. Lekka bryza owiewa moje ciało jednak do zimna jest mi daleko. Patrzę jak woda zderza się z brzegiem, szum jaki wydaje działa na mnie relaksująco i kojąco, rozumiem dlaczego Harry lubi tutaj przyjeżdżać.

– Kiedy chcę pobyć z dala od wszystkich, przyjeżdżam tutaj i po prostu nie myślę. – mówi, ale ja nie skupiam się na tym i nawet nie myślę o tym żeby grzecznie cokolwiek na to odpowiedzieć.

Jestem w pełni zajęta zdejmowaniem białych butów, sznurówki nie chcą dzisiaj ze mną współpracować dlatego ciche przekleństwo opuszcza moje usta. Kiedy udaje mi się pozbyć też skarpetek, które wkładam do środka obuwia i zostawiam ładnie ułożone zaraz na piasku, który spotyka się z zieloną trawą. Kiedy się prostuję spotykam jego nieodgadniony wzrok i nie obejdę się bez wywrócenia oczami na jego reakcję, stawiam krok w przód spotkając się z przyjemnym chłodnym piaskiem.

– Wyglądasz głupio mając na sobie buty. – mówię starając się powstrzymać uśmiech jednak nie wychodzi mi to najlepiej kiedy na niego patrzę. – No już, zdejmuj je! – ponaglam go wykonując gest dłonią, Harry nadal po prostu na mnie patrzy z lekko przechyloną głową i przez chwilę zastanawiam się czy mam coś na twarzy.

Po chwili jednak otrząsa się ze swoich myśli i tak samo jak ja stawia nagie stopy na kremowym piasku, tym razem to ja nie czekając na niego idę przed siebie. Z każdym kolejnym krokiem jestem bliżej morza, czuję jeszcze większy ogarniający mnie spokój i jak wszystkie myśli pozostają gdzieś w tyle za mną. Sama nie zdawałam sobie sprawy jak to było mi potrzebne oraz jak bardzo przez ostatni czas byłam spięta, skupiona na wszystkim innym tylko nie na sobie. Tyle działo się przez ostatni czas, że nawet nie miałam chwili, aby się zatrzymać.

Moje stopy spotykają się z lodowatym morzem, przechodzi mnie dreszcz jednak nie robię kroku w tył cieszę się słońcem, chwilą tym momentem gdzie naprawdę czuję się zwyczajnie wolna. Pozwalam włosom na taniec z wiatrem i zamykam oczy, wdycham świeże powietrze, napawam się tym miejscem. Nie wiem jak długo tak tkwię, ale przypominam sobie o obecności osoby, która mnie tutaj zabrała dlatego odwracam się i dostrzegam go siedzącego na piasku.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Where stories live. Discover now