twenty-eight (28)

182 14 0
                                    

Bardzo mozolnie i bez pośpiechu rozchylam powieki, cieszę się brakiem światła dziennego, który nie pali mnie w oczy, chcąc się dobudzić chcę rozciągnąć moje ciało, ale coś mocno mi to uniemożliwia. Marszczę brwi spoglądając w bok i muszę przez dłuższą chwilę skupić się na spokojnej twarzy Harrego, która spoczywa zaraz tuż obok mojej.

Jego włosy rozłożyły się na poduszce i lekko okalają jego śpiącą buzię, długie zbyt gęste rzęsy, których muszę mu pozazdrościć prawie kładą się na jego policzkach. Wygląda beztrosko kiedy śpi, a rozchylone usta dodają mu czegoś uroczego do całego obrazka.

Oplata mnie ręką w biodrach, a jedna z jego nóg wyłożona jest na mnie, próbuję się poruszyć żeby dać nam trochę przestrzeni jednak to powoduje mocniejszy uścisk. Dlatego obracam się na bok, aby nasze twarze były na tym samym poziomie, palcami najdelikatniej jak potrafię odsuwam błądzące włosy z jego czoła.

Kiedy teraz tak na niego patrzę mam w sobie dziwne uczucia - mętlik i zamieszanie jakie Harry potrafi wywołać swoimi demonami przyciąga mnie i oddala jednocześnie. Wiem, doskonale wiem, jak idiotycznie to brzmi i sama nie do końca umiem  przed sobą to wyjaśnić.

– Gapisz się zamiast przynieść mi śniadanie do łóżka. – wywracam oczami na jego słowa, nadal ma zamknięte oczy i przechodzi mi przez myśl od jak dawna udaje, że śpi.

– Próbowałam się wydostać, ale nie chcesz mnie puścić. – mówię, a na jego ustach widzę leniwy uśmiech i cholera, wygląda gorąco.

Harry otwiera oczy, które pomimo małej stróżki światła dostającej się z otwartych drzwi do sypialni, błyszczą się piękną szmaragdową zielenią. Nasze twarze są blisko siebie i chwila kiedy tak po prostu na siebie patrzymy wydaje się być nieskończonością, aż do momentu w którym coś dzieje się w jego spojrzeniu. Odsuwam się ode mnie jakby został poparzony, kładąc się na plecy przeciera twarz obiema dłońmi głośno wypuszczając powietrze.

Podczas kiedy on tkwi w takiej pozycji moje myśli wariują, nie jestem w stanie nadążyć nad tym jak szybko w ciągu sekundy coś potrafi się w nim odmienić. Dla mnie samej, ta wymiana zdań, która chwilę temu między nami zaszła była dziwna, ale przyszła naturalnie, sama gubię się w naszej popieprzonej relacji, patrzenie sobie zbyt głęboko w oczy i budzenie się tuż obok niego gdzie czuję się totalnie nieskrępowana jest dla mnie tak samo dziwne jak dla niego. Powinna go nienawidzić i szczerze jest tak, ale coś sprawia - nie wiem czy Bóg ma z nas niezły ubaw czy to los z nas drwi - że, ciągle gdzieś stajemy sobie na drodze. Nie wiem czy robimy to świadomie czy tak po prostu się dzieje.

– Czego się boisz? – pytam ciągle nie odwracając od niego wzroku, on parska lekceważąco pod nosem po czym siada na łóżku.

– Niczego się kurwa nie boję. – mówi twardo i tym razem to ja parskam pod nosem wstając z łóżka sięgam od razu po bieliznę, którą na siebie zakładam.

– To przed czym uciekasz? – dopytuję nie dając za wygraną, zakładam na siebie jego dresowe spodnie i zaraz potem bluzę. Stojąc na równych nogach patrzę na niego siedzącego nadal w tej samej pozycji.

– Przed niczym, kurwa nie uciekam przestań pierdolić, Rachel! – lekko podnosi głos, przeczesuje długim palcami swoje włosy, a ja zaciskam mocno usta i nie byłabym sobą, gdybym nie dodała jeszcze kilku słów.

– Dlaczego kiedy jest miło, ty to psujesz? – i to wywołuje burzę, której gdzieś z tyłu byłam świadoma, ale też zdążyła go poznać na tyle, że podczas tego, nie hamuje się z tym co mówi.

– Kurwa, czy ty nie potrafisz się kurwa zamknąć?! – wstaje nerwowo zakładając na siebie bokserki, a zaraz potem czarne długie dresy. – Jesteś taka wkurwiająca! Po co kurwa zadajesz tyle pytań?! Nie możesz być jak cała reszta i po prostu kurwa nic nie mówić?! – krzyczy na mnie, odwracając się w moją stronę widzę w jego oczach demona, który znów nim zawładnął.

– Jesteś tchórzem, większym niż ja. – mówię spokojnie, co jeszcze bardziej podnosi mu ciśnienie.

Żadne jego słowa już chyba mnie nie zranią, ostatnim razem uderzył we mnie taką nienawiścią, powiedział tyle, że nawet jeśli znów to zrobi, na zewnątrz spłynie to po mnie. Wczorajszy wieczór zdeptał moje morale i wartości jeszcze mocniej.

– Jesteś pieprzoną hipokrytką! – mówi podchodząc do mnie, czuję jego złość i pomimo tego, nie boję się że może zrobić mi krzywdę fizyczną. – Mnie nazywasz tchórzem bo daję ci jasno do zrozumienia, że tylko cię pieprzę? – kręcę despotycznie z lekkim uśmiechem głową na boki.

– To ty jesteś tchórzem i hipokrytą... – wytykam go palcem patrząc Harremu prosto w oczy. –...bo sam się w sobie gubisz i zaprzeczasz temu co robisz! Nie musiałeś za mną iść nad to pieprzone jezioro, nie musiałeś za mną wskakiwać do wody, nie musiałeś mnie do siebie zabierać! Bo prawda jest taka, że gdybym była twoją zabawką do pieprzenie miałbyś to co się ze mną dzieje głęboko w dupie, a tak nie jest! I to ja jestem hipokrytą?– mówię ostro, ale nadal nie podnoszę głosu.

Głośno oddycha przez nos, jego naga wytatuowana klatka piersiowa szybko unosi się i opada. Mam świadomość tego, że uderzyłam w punkt, Harry też to doskonale wie dlatego nic nie mówi tylko patrzy.

– Nie będę z tobą w związku, nigdy. – mówi bezuczuciowo, a mnie to lekko dotknęło, sama nie wiem dlaczego bo wiem, że nic głębszego do niego nie czuję i nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby między nami wytworzyła się miłość.

Podświadomie wiem, że jest dobry i  zdolny do tego by kogoś pokochać, ale nigdy nie pomyślałam o nim w taki sposób dla siebie.

– Nie oczekuję tego, dopiero co wyszłam z czegoś toksycznego i nie chcę wchodzić w coś podobnego. – mówię szczerze i otwarcie, widzę w jego oczach lekkie ukłucie, jakąś małą emocję cierpienia, która znika zaraz za mgłą. – Cóż, chociaż szczerze mówiąc to co dzieje się między nami na pozór wydaje się być bardziej toksyczne niż mój związek z Carterem. – dodaję i po chwili orientuję się, że powiedziałam to na głos.

– To co tu jeszcze robisz? – pyta z namacalnym bólem w głosie, a ja sama nie potrafię sobie na to odpowiedzieć.

– Sama nie wiem. – mówię szczerze, czuję się skołowana bo to proste pytanie jakie mi zadał okazało się być ponad mnie i sama przed sobą nie potrafię udzielić odpowiedzi.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα