sixty-six (66)

132 13 2
                                    

Od dwóch dni nie widziałam Harrego, wymieniamy się wiadomościami, ale sporadycznie. Są krótkie, zwłaszcza jego jakby miał dziwny dystans i to dzieje się od momentu rozmowy o jego znajomych i chwycenia go za rękę w galerii. Od tamtej pory jest wycofany, a kiedy podczas jedzenia pizzy w restytucji zwróciłam mu uwagę, kazał mi się „wyluzować, bo wyolbrzymiam". Dlatego znając Harrego i to, że jest typem osoby, która chowa problemy pod dywan i już tam nie zagląda, byle zapomnieć i nie wracać postanowiłam „wyluzować", tyle ile uda mi się trzymać język za zębami. Co nie jest dla mnie łatwe, jestem jego przeciwieństwem i ja chce rozmawiać, wyjaśniać i dochodzić do porozumienia!

— Tak właściwie to po co mamy iść do ratusza? — pytam matki kiedy widzę jak stroi się w swojej sypialni, ona nadal o nas nie wie i mój strach żeby jej to powiedzieć rośnie z dnia na dzień. Ale dziś to zrobię, nie mogę ukrywać tego w nieskończoność zwłaszcza, że pokazujemy się razem trzymając za ręce.

— Zobaczysz. — odpowiada krótko, cóż nasza relacja nadal jest zdystansowana, a proste odpowiedzi to codzienność. — To jest to w czym wychodzisz? — spogląda na mnie zakładając szpilki na stopy.

Marszcząc brwi patrzę na swoje czarne obcisłe spodnie i kremowy krótki, ale cieplutki sweter w  wyszywane kwiaty z dużymi guzikami. Wyglądam w porządku, nie będę nic zmieniać i poza tym to tylko ratusz, nic wystawnego.

— Tak, jest mi wygodnie. — odpowiadam i mierzę się z jej wymownym spojrzeniem. Patrzę jak się prostuje w mocno opiętej ołówkowej spódnicy w kolorze oliwki, a biała koszula z małym dekoltem jest w nią włożona. Szpilki wydłużają jej zgrabne nogi, a wysoki idealnie spięty kucyk wysmukla jej twarz.

— Zapnij choć włosy. — zagryzam usta, ale nic nie mówię.

Po prostu idę do siebie żeby zrobić to co mówi, a kiedy stoję przed lustrem w swojej łazience czesząc włosy w wysokiego kucyka przypominam sobie słowa Harrego, że lubi mnie w rozpuszczonych włosach. To było miłe kiedy to usłyszałam, Monty też czasami prawił mi komplementy, ale z usta Harrego to brzmi inaczej. Wkładam do uszu złote okrągłe kolczyki, które dostałam na urodziny od Rebekah, są proste i piękne.

Wychodząc z łazienki biorę z szafy długi karmelowy płaszcz, ponieważ deszczowa pogoda dziś nas nie rozpieszcza i telefon, który leży na łóżku. Zakładam ubranie na siebie schodząc ze schodów, moja matka już czeka zniecierpliwiona w drzwiach dlatego trochę przyśpieszam kroku, ubieram wyższe kozaki i obie wychodzimy z domu. Wsiadając do samochodu przez myśl przeszło mi, że może powiem jej o nas właśnie teraz, ale nagle w mojej głowie pojawił się obraz wypadku samochodowego spowodowanego przez Rebekah kiedy ta informacja zaburza jej plany na moje życie. Dlatego droga do ratusza mija nam w ciszy, muzyka w radio jest jedynym odgłosem jaki między nami panuje nie licząc silnika auta.

iMessage from Harry: Zmieniłaś swoją tapetę na mnie?

Pomimo tego, że czuję lekki dystans między nami jakby coś nie grało, jego wiadomość sprawia, że chce mi się śmiać. Zakrywam dłonią usta, a moja matka patrzy na mnie kątem oka przez co nieco zakrywam ekran co napewno jest dla niej bardzo podejrzane jednak nic nie mówi.

iMessage to Harry: Nie mam twojego dobrego zdjęcia, dlatego Ryan musi zostać jeszcze przez jakiś czas

iMessage from Harry: Każde moje zdjęcie jest dobre

iMessage to Harry: To bardzo narcystyczne Harry nawet jak na ciebie

iMessage from Harry: Będę u ciebie za 5minut i jeśli nadal Ryan będzie na twojej tapecie, nie siądziesz na dupie przez tydzień, przysięgam ci to

iMessage to Harry: Już nie mogę się doczekać, ale to musi zaczekać bo nie ma mnie w domu, ale możesz mnie później odebrać spod ratusza

iMessage from Harry: Co ty tam robisz? Jesteś sama?

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin