fifty-six (56)

131 10 2
                                    

Zbliżając się do naszego stołu czuję ulgę widząc tylko matkę Harrego, która uśmiecha się serdecznie kiedy tylko nas dostrzega. Harry zostawia mnie z nią samą zaraz po tym jak odsuwa dla mnie krzesło, po prostu odchodzi nic nie mówiąc co spotka się z wymownym spojrzeniem Stefanie.

— Czujesz się lepiej? — przysiada się krzesło obok mnie, dłonią zakłada mi niesforne włosy za ucho, a jej uśmiech jest tak ciepły, że aż oblewa miodem moje podziurawione serce. —  Twoja buzia nabrała kolorów. — muszę lekko odwzajemnić jej uśmiech, choć w głębi kłuje mie fakt, że obca osoba interesują się moim samopoczuciem bardziej niż Rebekah.

— Jest lepiej, dziękuje Stefanie. Nie miałam okazji powiedzieć ci jak pięknie dziś wyglądasz. — kompletuje ją mówiąc prawdę, jej uśmiech się poszerza i teraz patrzy na mnie błyszczącymi oczami jakie również czasami ma jej syn.

— Dziękuje, ale ciebie Rue dzisiaj nikt nie przebije, nawet jeśli ma do ciebie bardzo podobną suknie. — żartuje wywracając oczami, a ja próbuje powstrzymać zbyt duży uśmiech jaki wchodzi mi na usta bo doskonale wiem o kim mówi. — Jesteś tutaj dzisiaj najpiękniejsza razem z Katt, nawet mój syn, który w mało kulturalny sposób zostawił nas same... — rozgląda się jakby szukała go wzrokiem. —....wyglada dzisiaj pięknie. Wiesz jak dawno nie widziałam go tańczącego? —  nie chcę jej przerywać, chcę usłyszeć co ma do powiedzenia zwłaszcza, że odwraca to moją uwagę od całego dzisiejszego dnia. — Gdy był mniejszym chłopcem uczyłam go kroków, nawet zapisałam go na taniec towarzyski, ale po dwóch spotkaniach uznał, że prowadzą to amatorzy.
— kobieta śmieje się na to wspomnienie, oczami wyobraźni widzę małego Harrego ze skręconymi włosami i naburmuszoną miną.

— Czyli od zawsze był taki? — zagaduje biorąc w dłoń szklankę z lodowatą wodą, szkło jest mocno oszronione.

— Od zawsze. — potwierdza przytakujący przy tym głową jednak uśmiech nie schodzi jej z twarzy kiedy mówi o swoim synu. — Jest dobrym dzieckiem, pogubił się kiedy dorastał i to ja jestem temu winna, jego ojciec nie był dobrym człowiekiem, a Harry to wszystko widział. Katt na szczęście była zbyt mała żeby pamiętać to co utkwiło w głowie Harrego, albo po prostu to wyparła... — ucieka wzrokiem, widzę cień wstydu i poczucia winy na jej twarzy dlatego odruchowo kładę dłoń na jej ramieniu chcąc dodać jej otuchy.

— Twoje dzieci są dobrymi ludźmi, Stefanie. — mówię szczerze co przywraca jej lekki uśmiech. Wpatruje się we mnie przez chwilę, która dla mnie trwa minuty.

— Rue, znam dobrze mojego syna, nawet jeśli on myśli inaczej, jestem też matką i kobietą, widzę jak na siebie patrzycie, widzę jak Harry patrzy na ciebie i zanim powiesz cokolwiek co temu zaprzeczy... — rozchylam usta, żeby zrobić to o czym mówi, a moje serce zatrzymuje się na chwile. — Cieszę się, jestem szczęśliwa, że padało na ciebie. — tracę oddech po słowach jego matki, sama nie wiem co czuje słysząc je, ale nie wiedząc dlaczego dodaje mi to skrzydeł.

— To nie tak jak myślisz, nie jesteśmy razem, my po prostu... — zatrzymuje się w połowie tłumaczenia bo w zasadzie co mam jej powiedzieć? Że uprawiamy tylko seks?  Mogłam zamknąć się na pierwszych słowach i po prostu nie mówić nic więcej bo teraz napewno sama się domyśliła i cholera, ale mi wstyd. Muszę napić się wody.

— Nie tłumacz się skarbie, nie oczekuje tego i nie chce dopóki oboje nie uznacie, że zechcecie mi powiedzieć. — pije więcej lodowatej wody, pije do dna i nachodzi mnie ochota na szampana, a o złym samopoczuciu mojego żołądka zapominam wraz ze słowami kobiety obok. — Jestem matką, a jako matka widzę w oczach swoich dzieci wiele, chcę żebyście czuli się przy mnie swobodnie i zachowuje swoje spostrzeżenia dla siebie. Możesz mi ufać Rue, chce dla ciebie i dla moich dzieci najlepiej, a ciebie traktuje jak członka rodziny....choć teraz pachnie to kazirodztwem. — śmieje się ze swoich własnych słów, chciałabym do niej dołączyć, ale nie potrafię. Zmroziło mnie.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Where stories live. Discover now