four (4)

386 25 0
                                    


– Niegrzecznie jest podsłuchiwać czyjeś rozmowy. – nie patrzę na niego, głowę mam wysoko uniesioną, a wzrok skierowany na drogę przed nami. Zaciskam dłonie w pięści bo nie znam tego człowieka, nie wiem jakie ma zamiary, nie wiem czy chce mnie upokorzyć czy rozgadać plotkę innym.

– Katt mówiła zbyt głośno, żebym musiał podsłuchiwać.. – parska śmiechem pod nosem, a ja zagryzam język żeby nie odpowiedzieć czegoś niemiłego. Harry działa mi na nerwy, nie podoba mi się jak lekceważąco i zbyt pewnie się do mnie odnosi. – Jeśli twój facet nadal nie będzie mógł sobie poradzić... – samochód gwałtownie zatrzymuje się na czerwonym świetle, kątem oka widzę jak odwraca głowę w moją stronę więc robię dokładnie to samo i spotykam się kolejny raz tego dnia ze szmaragdowymi klejnotami. –...ja służę pomocą. – uśmiecha się mrugając do mnie prawym okiem i rusza w tym samym momencie.

– Zarozumiały dupek z ciebie wiesz? – podnosi mi ciśnienie, a kiedy znów widzę jego uśmiech mam ochotę uderzyć go w twarz krzesłem byle by tylko on zszedł z jego ust. Mam ochotę  mu dogryźć jeszcze bardziej, ale to co zostało mi wbijane do głowy przez długi okres czasu mnie blokuje, nie pozwala mi.

– Musisz się bardziej postarać jeśli chcesz mnie zranić, Rachel. – wywracam oczami bo moja irytacja sięga zenitu kiedy wypowiada moje pełne imię, którego nienawidzę. Moja matka uznała, że to będzie urocze jeśli moje imię, jej jak i ojca będzie miało tą samą początkową literę; Rebekah, Robert i Rachel Holt.

– Jestem Rue. – zanim mu odpowiadam biorę głęboki oddech, aby mój głos był opanowany. Nie dam się wytrącić z równowagi, wiem, że on tylko na to czeka, ale nie uda się to bo ja zawsze jestem opanowana.

Kolejne kilka minut zanim docieramy do ich domu spędzamy w ciszy, która jest dla mnie niesamowicie przyjemna. Samochód zatrzymuje się, a ja wysiadam jako pierwsza, biorę głęboki wdech świeżego powietrza i chcę wyciągnąć Katt z pojazdu, ale jej brat mnie uprzedza. Wziął ją na ręce, jedną ręką zamknął drzwi, nacisnął przycisk na pilocie, a charakterystyczny dźwięk oznajmił, że zamki zostały zamknięte. Marszczę brwi zdezorientowana, myślałam, że zaproponuje, że mnie odprowadzi do domu, jest środek nocy, a nasza ulica pomimo tego, że należy do tych bezpieczniejszych wcale nie oznacza, że nią jest.

– Co tak stoisz? – odwracam głowę w jego stronę, ale Harry na mnie nie patrzy. – Ktoś musi ją przebrać, ja tego nie zrobię. – idę więc kilka kroków za nim z mocno ściągniętymi brwiami, skąd on do cholery wie, że stałam w miejscu? Zaniepokoiło mnie to i musiałam to sprawdzić dlatego wystawiłam przed siebie rękę ze środkowym palcem, ale on się nie odezwał co rozwiało wszystkie moje dziwne wątpliwości.

Otwierając drzwi karze mi być cicho bo matka wróciła z konferencji, wywracam na niego oczami bo tak czy inaczej starałbym się być najciszej jak potrafię. Bezszelestnie zamykam grube dębowe drzwi, idąc za nim po schodach mój wzrok zatrzymuje się na pośladkach i cholera są lepsze niż moje, wróć, ja ich nie mam. Wchodzimy do pokoju Katt, kątem oka kiedy zamykam drzwi widzę jak powoli kładzie jej ciało na łóżko, a ja podchodzę do szafki i wyjmuję koszulkę żeby móc ją przebrać.

Kiedy się odwracam tracę oddech bo Harry stoi kilka centymetrów ode mnie, muszę unieść głowę żeby spojrzeć mu w oczy bo jest zbyt wysoki, a wtedy niekończąca się otchłań zieleni mąci mi w głowie.

Tracę oddech, a jego zapach działa jak narkotyk, jest piękny i sama chciałabym używać na sobie tych perfum.  Widzę jak sięga ręką gdzieś za mnie jednak jestem zbyt skupiona na jego idealnej twarzy żeby jasno myśleć, uchyla lekko swoje pełne usta i oblizuje bardzo powoli językiem dolną wargę, a temperatura w powietrzu staje się gęstsza. Zbliża twarz do mojej, a ja nie potrafię go powtrzymać pomimo tego, że domyślam się co zaraz się stanie, nigdy nie czułam takiego napięcia i mi się to podoba, chcę to odkryć.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Where stories live. Discover now