Nocni Łowcy

15 2 0
                                    

*Instytut w Nowym Jorku*
Dla mieszkańców Instytutu miał to być dzień jak każdy inny. Zwykły patrol, szkolenie dzieciaków, które od dawna dziećmi już nie są. Dzisiaj nawet nie było w planie zabijać jakiś demonów. Jak bardzo Maryse i Robert Lightwood się zdziwili wiadomością od konsula Malachiego Dieudonne. Według niej mają znaleźć Abigail Wayland oraz jej syna, Thobiasa Waylanda. Robertowi wydawało się to conajmniej dziwne. Pamiętał Thobiasa jak przez mgłę. Miał ponoć zdolności czarowników, tylko że Robert nigdy tego nie widział. Dla niego Thobias był zwykłym Nocnym Łowcą i przyjacielem. Niestety nie mieli za dużo czasu na przyjaźń, ponieważ jego przyjaciel został wygnany. Odebrano mu runy, a jego matka udała się wraz z nim na wygnanie. Robert spojrzał na żonę. Wyglądała na spiętą, a to niepodobne do Maryse.
-Dlaczego chcą abyśmy ich znaleźli?- wyraziła jego pytanie na głos.
-Nie wiem, ale musimy chociaż spróbować. Z tego co mi wiadomo, Magnus miał kiedyś kontakt z Abigail.
-Kogo tam wyślemy? Wszyscy są zajęci patrolami. Poza tym ktoś musi pilnować Instytutu.
-Chyba pora sprawdzić nasze dzieci. Są dobrze wyszkolone. Dadzą sobie radę. Abigail i Thomas od dawna nie trenowali.- Maryse wstała.
-Zawołam ich.- Robert za to został w gabinecie ze swoimi wątpliwościami. Przecież Jace jest z nimi spokrewniony.
Po 6 minutach Isabelle oraz Alec Lightwood wraz ze swoim przybranym bratem Jacem Waylandem stali w holu głównym Instytutu wyraźnie podekscytowani kolejnym zadaniem od rodziców.
-O co chodzi mamo?- spytała bezceremonialnie Isabelle. Maryse się zawahała. Pierwszy raz. Przecież to jej dzieci. Mają wyruszyć z misją tak ważną w wieku 16 lat? Wiadomo, są już traktowani jak dorośli. Na pomoc przyszedł jak zawsze jej mąż.
-Clave dało nam zadanie. Stwierdziliśmy wspólnie, że to wy wyruszycie z misją.- w głębi duchu cała trójka się ucieszyła jednak na ich twarzach było widać powagę. To Alec zabrał głos.
-Nie zawiedziemy was.
-Jaka to misja?- zapytał Jace rwący się do zadania. Od zawsze trenował aby być najlepszym Nocnym Łowcą. No i powoli mu się to udaje. Jest najlepszy wśród Łowców, których zna. Robert westchnął przeciągle.
-Wyruszycie do Londynu, aby znaleźć dwójkę Nocnych Łowców, którzy lata temu od nas odeszli. Jeden z nich został wygnany. Mianowicie jest to Abigail oraz Thobias Wayland'owie.- na ekranie pojawił się wizerunek chłopca, który nie mógł mieć więcej niż 10 lat oraz jego matki, która na oko ma nie więcej niż 30 lat.- Thobias został wygnany, ponieważ stwarzał zagrożenie. Urodził się bowiem ze zdolnościami czarowników. Jego matka, Abigail zostawiła tu jego bliźniaka wraz z ojcem i udała się na wygnanie wraz z synem. Minęło tyle lat odkąd zniknęli z naszej społeczności.- oczywiście każdy Nocny Łowca znał tą historię, jednak nikt nigdy nie wymówił nazwiska wygnańca i jego matki. Jacem wstrząsnęły te informacje. Czyżby miał rodzinę? Ojciec mu nigdy nie opowiadał o tym, że ma brata. Alec położył mu rękę na ramieniu. Musiał wyczuć jego nastrój przez więź parabatai, która ich łączy.
-Będziemy potrzebować czarownika.- komentuje Izzy, jakby te informacje spłynęły po niej jak po kaczce.
-Z tego co mi wiadomo jeden czarownik swego czasu miał kontakt z Abigail.- powiedziała Maryse.
-Który to czarownik?- Jace nie spocznie kiedy nie dowie się kim są ci ludzie i kiedy ich nie odnajdzie. Ta misja przybrała dla niego charakter prywatny. W końcu myślał, że jest ostatnim z Wayland'ów.
-Magnus Bane.- odpowiada jego przybrana matka. "to okaże się trudniejsze niż myślałem" pomyślał blondyn.

Magnus Bane jak to już zwykł robić rozłożył się wygodnie w swoim fotelu popijając drinka. Jego spokój został zakłócony przez pukanie do drzwi. Z westchnieniem i niemiłymi słowami na ustach wstał z wygodnego fotela. Podszedł do drzwi, kiedy je otworzył zobaczył w progu trójkę Nocnych Łowców. Z całej trójki Magnus kojarzył tylko Jace'a Waylanda- wysokiego, szczupłego blondyna o rysach twarzy nietypowej dla jego nazwiska. Znał bowiem kilku Waylandów, a Jace nie był podobny do żadnego z nich. Po jego prawej stronie stała średniego wzrostu dziewczyna o czarnych długich włosach i bardzo kobiecej figurze. Jednak uwagę Najwyższego Czarownika Brooklynu przykuł wyższy od Jace'a chłopak o czarnych jak noc włosach. Był wysportowany jak każdy Nocny Łowca. Młody Wayland był gadatliwy i pyskaty natomiast on był cichy i zdystansowany. Magnus przypuszczał, że chłopak i dziewczyna są rodzeństwem. Ujrzał w nich cechy Lightwood'ów, więc załóżył, że to dzieci Maryse i Roberta.
-Czego tu szukacie młodzi Nocni Łowcy?- powiedział, po tym jak przestał lustrować ich spojrzeniem.
-Może najpierw zaprosisz nas do środka czarowniku.- rzucił Jace. Tak, to zdecydowanie typ aroganta.
-To ważne.- czarnowłosy chłopak rozejrzał się po korytarzu- Nie chcemy aby słyszały to nieodpowiednie uszy.- Z jeszcze głośniejszym westchnieniem niż poprzednio Magnus wpuścił Łowców do swojego mieszkania. Zaprowadził ich do niedużego salonu urządzonego z przepychem. Rozłożył się ponownie w fotelu.
-A więc czego chcecie? Mówcie szybko, nie mam całego dnia.
-Szukamy Abigail i Thobiasa Wayland'ów.- odpowiedział szybko Jace. W głowie Magnusa pojawiło się wspomnienie jego przyjaciół. Szczególnie przyjaciółki, Abigail mimo iż sprawiała wrażenie surowej bardzo kochała swoje dzieci oraz dzieci swoich dzieci. W myślach stanął mu obraz małej łobuziary. Victoria, najcenniejszy skarb Wayland'ów. Bardzo utalentowane dziecko. Jak Magnus za nią tęsknił. Musiał jednak w pewnym momencie zaprzestać odwiedzin u Abigail w domu w Zaczarowanym Lesie z powodu ich bezpieczeństwa. Zostały przecież z małą iskierką same. Skoro Clave nie wie o śmierci Thobiasa, nie wiedzą także o miejscu pobytu jego matki i córki.
-Znałeś ich.- z rozmyślań wyrywa go głos dziewczyny.
-Nie pomogę wam. Nie po to się ukryli aby teraz ich odnajdywać.
-Musisz nam pomóc, takie jest prawo.- powiedział jak przypuszcza Magnus młody Lighwood. Miał rację. Magnus mógłby mieć kłopoty gdyby utrudniał sprawę zleconą przez Konsula.
-Stworze portal do miejsca, gdzie ostatni raz widziałem Abigail.- powiedział ze zrezygnowaniem Najwyższy Czarownik Brooklynu.

Wojowniczka z urodzenia, czarownica z wyboruWhere stories live. Discover now