Zaproszenie

36 4 3
                                    

Jest już listopad. Nie wiem jakim cudem to tak szybko minęło. Przez ostatni czas pracowałam nad maską tlenową w słuchawce i wysuwanymi płetwami w butach. Oczywiście Draco pilnował, abym się nie przepracowała, a także abym regularnie jadła. Przez to widać poprawę w moim wyglądzie. Teraz na kolację jemy tosty z serem.
-Przepraszam, że przerywam wam jedzenie, ale pragnę zakomunikować, że za miesiąc odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy. Mogą w nim uczestniczyć uczniowie od trzeciej klasy wzwyż. Dziękuję za uwagę. - ogłosił dyrektor. Po sali poniosły się szepty. Po posiłku Draco chciał wstać, ale złapałam go za rękę.
-Co jest?
-Dzisiaj nie idę do dormitorium. Razem z Ginny i Hermioną robimy sobie babski wieczór.
-Czy oby na pewno babski?
-Tak. Bez żadnych chłopców.
-W takim razie widzimy się jutro. Ale chcę buziaka na dobranoc. - uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
-Baw się dobrze kochana.
-A Ty się nie zanudź beze mnie.- podchodzą do nas Miona i Ginny.
-To jak? Idziemy? - pyta Miona.
-Nie dajcie jej się wpakować w kłopoty. - mówi mój szarooki. Gryfonki poprowadziły mnie do PW.
-Cześć Wayland !
-Wood! - przytulam się do niego.- Jak tam nowe miotły?
-Sprawują się znakomicie. A co tu tak w ogóle robisz?
-Babski wieczór.
-No chodź już. - Ginny ciągnie mnie za rękę. Wchodzimy do ich dormitorium. Siadam na jednym z łóżek.
-A więc... Jaki mamy plan?
*Draco pov*
Usiadłem w PW na kanapie. Długo nie pocieszyłem się spokojem.
-Dracuś!- Pansy siada obok.
-W końcu nie pilnuje Cię ta zdrajczyni krwi. - dodaje Astoria.
-Zawsze musicie próbować wyprowadzić mnie z równowagi?
-A tak poza tym, to gdzie ona jest?- pyta Zabini.
-Nie wasz interes. - udaję się do dormitorium. Idę do łazienki się ogarnąć potem padam na łóżko i próbuję zaplanować jak zaproszę Vi na bal. To musi być coś wyjątkowego.
*Victoria*
Od ogłoszenia Balu minął tydzień. Przez cały ten czas Draco nawet się o nim nie zająknął. Może wcale nie ma zamiaru mnie zaprosić? Szczerze, to już straciłam nadzieję. Gdyby miał mnie zaprosić zrobiłby to już dawno. Zaraz koniec ostatniej lekcji. Potem mam się spotkać z Hermioną. Chciała pogadać. Naszym miejscem spotkania jest zadaszony "korytarz" na dziedzińcu. Siadamy na ławce.
-Cieszę się, że przyszłaś.
-Co się stało Miona?
-Victor Krum zaprosił mnie na Bal.
-I co w tym złego?
-Miałam nadzieję, że zaprosi mnie Ron.
-Oh, Miona. - przytuliłam ją. - Wiesz, że chłopaki to kretyni i nie widzą niektórych rzeczy.
-A Ciebie Draco już zaprosił na Bal? - posmutniałam.
-Nie... Już chyba straciłam nadzieje.
-Wierzę, że jeszcze Cię zaprosi. - gadałyśmy aż do kolacji. Na Wielkiej Sali każda rozeszła się w swoją stronę. Dzisiaj postawiłam na zapiekankę. Gdy już skończyłam, chciałam pójść do dormitorium. Nie było mi dane. Draco złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziesz?
-Do dormitorium? - wstaję
-Nie kochanie, teraz idziesz ze mną. - prowadzi mnie do wyjścia. Gdy drzwi się za nami zamknęły, wyciągnął szarą chustę.
-Mam dla Ciebie niespodziankę. Pozwolisz? - odwróciłam się, aby mógł zawiązać mi oczy. Jedną ręką złapał mnie w talii, a drugą chwycił moją dłoń. Wyprowadził mnie na zewnątrz, poczułam chłód. Szliśmy przez dobre 40 minut.
-Jesteśmy na przystanku numer jeden. Gotowa?
-Yhym.- delikatnie ściągnął mi chustę. Znaleźliśmy się przy strumieniu. Nad trawą unosiły się świetliki, a nad wodą zebrała się mgła. Nastrój dopełniał szum wody.
-Draco... Tu jest pięknie. - powiedziałam z zachwytem.
-Znalazłem to miejsce jednego razu, kiedy Gryfoni zabronili mi się z Tobą spotkać. Gdy tu dotarłem od razu pomyślałem o Tobie.
-Jest fantastycznie.
-Ale to nie jest nasz cel.
-Gdzie my idziemy? - pocałował mnie w policzek.
-Zobaczysz. - ponownie zawiązał mi chustę na oczach. Droga zajęła nam 15 minut.
-Teraz jesteśmy we właściwym miejscu. - ściągnął materiał zakrywający mi oczy. Byliśmy na niewielkim wzgórzu. Przed sobą zobaczyłam koc wraz z poduszkami otoczony świecami. Zatkało mi dech. Ale nie to wywołało największe zaskoczenie. Przede mną klęczał Draco z bukietem czerwonych róż. Przyłożyłam dłonie do policzków, aby je schłodzić.
-Victorio Wayland, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem w Hogwarcie i pójdziesz ze mną na Bal Bożonarodzeniowy?
-Niech no się zastanowię... Tak!- uśmiechnął się, wstał i przytulił mnie przy okazji podnosząc i okręcając wokół własnej osi.
-Już myślałem, że za długo zwlekałem.
-Szczerze to już wątpiłam w to, że mnie zaprosisz. - postawił mnie.
-Wybacz mi, ale na niego trzebabyło poczekać.
-Na niego? - widząc moją minę sięgnął do kieszeni szaty. Wyciągnął małe pudełeczko, wręczył mi je.
-Otwórz. - zdjęłam wieczko. Moim oczom ukazał się złoty łańcuszek. W oczach zebrały mi się łzy szczęścia. Zawieszka jest w kształcie serca.
-Otwórz serce. - polecił mi ukochany. W środku serca było nasze wspólne zdjęcie. Pojedyńcza łza spłynęła mi po policzku. Z tyłu był jeszcze grawer "Dla tej jedynej. Victoria Malfoy".
-Victoria Malfoy? - zapytałam zaskoczona.
-Tak, bo kiedyś będziesz Victorią Malfoy. Ja już tego dopilnuję. - kolejna łza spłynęła po moim policzku. Położył na nim dłoń i wytarł łzę.
-Hej, nie płacz. - pocałowałam go jak jeszcze nigdy dotąd. Gdy skończyłam powiedziałam:
-Dziękuję.
-A teraz zróbmy pożytek z tych poduszek. Dzisiaj ma być widać Wielką Niedźwiedzicę. - położyliśmy się na poduszkach. Wpatrywaliśmy się w nocne niebo pokryte gwiazdami.
-Widzisz gdzieś tą konstelację? - zapytałam. Wziął moją rękę. Uniósł ją.
-Tam.-zaczęłam się trząść. - Zimno Ci? - zapytał z troską w głosie.
-Troszeczkę.
-W takim razie czas wracać. - podniósł się i wyciągnął do mnie rękę, przyjęłam. Pociągnął mnie, aż zderzyłam się z jego torsem. Zachichotaliśmy.
-Poczekaj. - zdjął swoją szatę i założył mnie.
-Teraz Tobie będzie zimno.
-Przytulę się do Ciebie i będzie mi ciepło.
-Nie krępuj się. - ruszyliśmy w drogę powrotną do szkoły.

Wojowniczka z urodzenia, czarownica z wyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz