Tom Marvolo Riddle

82 7 0
                                    

Minęło trochę czasu odkąd bazyliszek spetryfikował Hermionę. Przez ten czas dopadł jeszcze kilku uczniów. Nie rozmawiałam z Harrym i Ronem. Chyba są zbyt zajęci. Błagam, niech tylko nic im się nie stanie. Teraz leżę na łóżku Dracona i czekam, aż w końcu wyjdzie z tej łazienki. Nudzi mi się.
-Coraz częściej widzę Cię na swoim łóżku Vi.
-Co ja poradzę? Jest strasznie wygodne. - rozłożyłam się bardziej chichocząc. On też roześmiał się w głos.
-Widzę, że moja Wayland wróciła. Strasznie mnie irytowało jak skupiałaś się na tym Tomie.
-Nie dziwię się. Skupiłam uwagę na kimś innym niż na Tobie. - kpię.
-Otóż to. - rozłożył się obok. Ja na to jeszcze głośniej się roześmiałam.
-Nikt mi Cię nie zastąpi. - zapewniam.
-A mi Ciebie. - oboje patrzymy sobie w oczy przez chwilę. Nagle słyszę jakiś hałas.
-Feniks? - pyta mój przyjaciel. Feniks lata koło mnie. Ciągnie mnie za szatę.
-Mam za Tobą iść? - spoglądam na Draco. - Czy jeśli Cię poproszę, zostaniesz?
-Ale bądź ostrożna. - kiwam głową i biegnę za ptakiem. Docieramy na 1 piętro. Prowadzi mnie do łazienki? Chwila! Tam jest przejście! Feniks tam wlatuje, a ja wskakuję do dziury. Ląduję miękko na ziemi.
-Victoria? Całe szczęście, że tu jesteś. Harry jest tam! - krzyczy Ron i wskazuje na ścianę z kamieni.
-Kim jesteś? - pyta Lockhart. Spoglądam pytająco na przyjaciela.
-Długa historia. - odpowiada przyjaciel. Kiwam głową. Wyciągam różdżkę.
-Odejdźcie jak najdalej. - gdy to robią celuję różdżką w kamienie.
-Bombarda! - krzyczę i ściana się rozpada. - Zostań z nimi. - mówię do Feniksa. Posłuchał, a ja mknę dalej. Widzę jak Tom. Tom?! Układa swoje imię różdżką, a potem układa litery w inny napis... Lord Voldemort! To on jest dziedzicem! Jakże byłam głupia, że się nie domyśliłam. Mówi coś w języku węży. Pojawia się bazyliszek, który zaczyna gonić Harrego! Ucieka. Ale mój wzrok przykuwa coś innego. Pierwszoroczna Gryfonka.
-Ginny! - krzyczę i podbiegam do niej. Klękam. Jest lodowata.
-Nie pomożesz jej. Ona umiera. Daje mi swoją energię, abym stał się rzeczywistością, a nie jakimś wspomnieniem.
-Po moim trupie Tomie. - mówię przez zaciśnięte zęby. Staram się aby z moich słów trysnął jad taki jak z zębów bazyliszka. O wilku mowa. Biegnie tu właśnie Harry, a za nim bazyliszek. Wstaję wyjmuję miecz. Aktywuję go i ruszam w ich stronę.
-Harry, uciekaj! Ja się nim zajmę!
-Uważaj na jego wzrok! - krzyczy przyjaciel. Myśl, myśl. Jak możesz go pokonać nie patrząc mu w oczy? Wiem! Za pomocą swojej magii zamieniam zmysł wzroku na zmysł orientacji. Dzięki temu będę mogła wiedzieć gdzie co się znajduje nie patrząc na to. Ruszam w stronę bazyliszka. Walka trwa. Szanse wyrównane.
-Vick, ona umiera! - krzyczy Harry. Muszę się pospieszyć. Bazyliszek rusza w ich stronę. Wbijam mu miesz w paszczę. Ała! Jego kieł wbił mi się w rękę. Wyciągam miecz.
-Nieeee ! - krzyczy wspomnienie Toma Riddle'a. Wyciągam kieł bazyliszka i rzucam Harremu.
-Zniszcz dziennik! - po czym padam na kolana. Ta trucizna jest silna.
*Harry pov*
Łapię kieł, który Vicki miała w ręce.
-Zniszcz dziennik! - krzyczy. To właśnie robię, wbijam kieł w dziennik Toma Riddle'a.
-Nieeeeeee!- wspomnienie rozmyło się. Ginny się obudziła.
-Harry?
-Ciii Ginny. Na końcu korytarza jest pomoc. Dasz radę wstać? - mówię do niej. Kiwa głową. Wstaje. Chwieje się. Pomagam jej iść. Widzę Victorię na kolanach.
-Vick, co jest? - pytam.
*Victoria*
-Bazyliszek miał truciznę w kłach. - odpowiadam.
-C-co?-pyta Ginny.
-Spokojnie. Wszystko będzie w porządku. Chodźcie. - po czym wstaję i chwiejnym krokiem idę tam skąd przyszłam. Harry prowadzi Ginny. Gdy docieramy do Lockharta i Rona osuwam się na ziemię.
-Victoria! Co się stało? - podbiega do mnie Ron.
-Trucizna. - odpowiadam i pokazuję rękę. Umrę, umrę zanim moje życie dobrze się zaczęło. Nie chcę umierać! Jeszcze nie teraz. Feniks jakby wyczuł moją rozpacz podleciał do mnie i uronił łzę na moją ranę. Ta się zasklepiła. Poczułam jak trucizna opuszcza moje ciało. Głaszczę Feniksa po piórach. Łzy lecą mi po policzkach.
-Dziękuję mały. Dziękuję. - patrzę na wyjście. Za wysoko. - Dasz radę nas stąd wyciągnąć? - pytam. Kiwa głową. A my łapiemy się jego ogona. Po chwili jesteśmy już na górze.
-Harry, Ron, Ginny, Victoria, Gilderoy, co tu robicie? - pyta dyrektor Dumbledore. Podbiega do mnie Draco. Przytula mnie.
-Długo nie wracałaś. Martwiłem się. Musiałem pójść po pomoc. - przytuliłam go. Po chwili się odsunął. Pozostali tłumaczyli to, co się wydarzyło. Ja się wyłączam. Zostałam tylko ja i te piękne szare oczy.
-Vi, czy ty płakałaś? - dotknął mojego policzka. Wzięłam go za rękę i pokazałam jak te wydarzenia wyglądy z mojej perspektywy. Nic nie powiedział. Po prostu mocno mnie przytulił.
Minęło parę dni od tamtych strasznych wydarzeń. Mandragory dojrzały, uczniowie powoli wracają do zdrowia. Wszystko się dobrze skończyło. Nikt nie zamknął nam szkoły. Dumbledore pochwalił nas za odwagę. Zdziwiło go tylko to, że Feniks przyleciał właśnie do mnie prosić o pomoc. On przylatuje tylko do wybitnych Gryfonów, a ja jestem Ślizgonem.
-Tylko niech Ci sława nie uderzy do głowy! - syczy Greengrass przywołując mnie do rzeczywistości.
-Oto się nie martw, Astoria. W porównaniu do Ciebie i Parkinson mnie to nie obchodzi czy jestem na świeczniku czy nie. - odpowiadam.
-Dobre Wayland. - chwali mnie Flint.
-Żenada. Jeszcze się przytulcie. - kpi Zabini.
-Zamknij się. Nie zapomnij kim jestem i kim jest mój ojciec, Blaise.- gasi go mój blondyn. Drzwi od WS się otwierają. Przez nie wchodzi Hermiona.
-Hermiona ! - krzyczą Harry i Ron. Ta do nich biegnie i cała trójka się przytula.
-Tworzą zgraną drużynę. - wyrokuje Malfoy.
-Tak samo jak i my! - trącam go w bok.
-Nie, my tworzymy lepszą. - odpowiada i obydwoje śmiejemy się w głos.
*Draco pov*
Jest taka piękna, gdy się śmieje. Co ja gadam? Ona zawsze jest piękna. Ten rok pokazał mi, że każdy jej szczery uśmiech jest na wagę złota. Pytałem mamy czym jest miłość. Powiedziała, że kiedy ją spotkam to rozpoznam. Kłamała. Spotkałem ją prawie 2 lata temu i dopiero teraz wiem, że ją kocham.

Wojowniczka z urodzenia, czarownica z wyboruWhere stories live. Discover now