Stypendium Złotego Wilka

16 2 0
                                    

Po pierwszych trzech lekcjach udałam się do Siedziby Zakonu, gdzie wszyscy już na nas (tak, na nas, ponieważ Draco uparł się aby pójść ze mną) czekali w tym samym pomieszczeniu, gdzie miała miejsce próba mojego chłopaka (formalnie rzecz biorąc to padałana). Przed wejściem czekają na nas Samantha oraz Ash. Mają nietęgie miny.
-Coś Ty zrobiła młoda?- pyta kobieta.
-To co musiałam.
-Bez miecza nie zdołasz ich pokonać.- mówi smutno Ash.
~Gdybym jeszcze dała im właściwy Miecz.~- mówię w jego głowie uśmiechając się do niego.
-No dobra. Wprowadźcie skazańca.- i tak oto drzwi się otwierają. Cała nasza czwórka przez nie przechodzi. Zebrani są tu wszyscy Wojownicy.
-Podejdź zabójczyni.- rozlega się głos WM. Wcale nie mam zamiaru płaszczyć się przed nikim. Bądź co bądź to mam tylko złożyć miecz. Nikt nie określił w jaki sposób. Podchodzę na odległość kilku stóp od Wielkiego Mistrza tylko po to aby rzucić bezceremonialnie złożone ostrze pod jego nogi.
-Miecz złożony obowiązek wypełniony.- komentuję i odwracam się na pięcie aby wyjść.
-I tyle masz tylko do powiedzenia? Żadnych ripost, kąśliwych uwag, gróźb?- spoglądam na niego przez ramię jednocześnie wyciągając broń Nocnego Łowcy. Tym razem się nie boję, gdy znaki na mieczu rozbłyskują na niebiesko.
-Jestem ponad wami, więc dlaczego miałabym marnować swoją energię na tak błache sprawy jak docinanie wam?
-Co to za Miecz? Skąd go masz?- pyta rozeźlony mistrz.
-Należał do mojej babki. Spadek po niej. Fajny, co?- powiedziawszy do szybko doskoczyłam do swojego blondyna i przeteleportowałam nas na dziedziniec Hogwartu.

Końcówka roku minęła jak mrugnięcie okiem. Muszę przyznać, że mimo moich obaw uczniowie przykładali się do przedmiotu, którego nauczycielką byłam. Tak, byłam. Dzisiaj był mój ostatni dzień. Jutro wieczorem uczniowie opuszczą Hogwart. Ja także. I dobrze, to był trudny czas. Niektórzy, którzy się przykładali do nauki dostaną stypendium. Postanowiliśmy z dyrektorem nazwać je stypendium "złotego wilka". Nazwa pochodzi stąd, że monety są wytapiane ze złota, a sponsor, czyli ja zmienia się w wilka. Idąc korytarzem zauważam Dumbledore'a.
-Panie dyrektorze!- krzyczę i biegnę w jego kierunku. On się odwraca.
-Tak panno Wayland?
-Czy możemy porozmawiać o stypendium?
-Oczywiście. O co chodzi?- zaczął się kierować w stronę swojego gabinetu. Szłam więc obok niego.
-Mianowicie o to...

Zapomniałam wspomnieć o tym, że w tym roku najniższym stopniem z SUM-ów był zadowalający. Czyli nie było żadnych negatywnych stopni, z czego byłam bardzo dumna. Pokazuje to, że mimo wszystko byłam dobrym nauczycielem. Kto wie? Może po ukończeniu Hogwatu zostanę w nim jako nauczycielka? Roześmiałam się idąc pustym korytarzem na tą myśl. Owszem, może jestem dobra w nauczaniu, ale nie widzę siebie w żadnym z zawodów. Po szkole stan rzeczy prawdopodobnie zostanie taki jaki jest. Umówmy się, jestem bogata i mogę robić co chcę, a i tak dostanę pieniądze. Jestem osobą przedsiębiorczą i nikt mi tego nie odbierze.

-Vi, jesteś już gotowa? Mówiłaś, że musimy być wcześniej. W takim razie musimy już wychodzić!- słyszę głos Dracona z pokoju. Kończę zaplatać warkocza przed lustrem w łazience. To ostatnia kolacja w tym roku. Rozdanie stypendiów. Na tą okazję ubrałam prostą, czarną sukienkę odcinającą się w talii. Jest także lekko rozkloszowana. Do tego buty na niewielkim obcasie zapinane na kostkach. Oczywiście nie mogło też zabraknąć pierścienia i łańcuszka od mojego ukochanego. Tak wyglądając wychodzę z łazienki.
-Przecież wiem, że już musimy iść. Chodź.- biorę swojego blondyna pod ramię prowadząc go do wyjścia z dormitorium. Przeszliśmy przez PW, teraz zmierzamy korytarzem do schodów, aby nimi wejść na następny korytarz prowadzący do WS.
-Powiesz mi dlaczego nie ubrałaś szaty?- pyta zaciekawiony Malfoy.
-Zobaczysz gdy już będziemy w środku.- dalszą część drogi pokonaliśmy w przyjemnym milczeniu.

-Drodzy uczniowie! Kolejny rok dobiegł końca, a co za tym idzie...- oszczędzę sobie przemowę Dumbledore'a. Z tych ważniejszych rzeczy to w tym roku Puchar Domów wygrał Slytherin. Oczywiście nie obyło się bez dodawania punktów na ostatnią chwilę.- Cisza! Jest jeszcze jedna rzecz, na którą większość z was z pewnością czeka. Stypendium od tajemniczego sponsora. Wraz z ów sponsorem nazwaliśmy je "Stypendium złotego wilka". Mam też dla was dobrą wiadomość. Osoba sponsorująca stypendium jest wśród nas.- to ten moment, w którym wchodzę na podwyższenie.- Tą osobą jest Victoria Wayland, która wraz ze mną chciałaby wręczyć naszym najlepszym uczniom stypendium.- po sali poniósł się szmer zadowolenia oraz zaskoczenia. Podejrzewam, że nikt się tego nie spodziewał. Wraz z dyrektorem zaczęliśmy wręczać stypendium. Została ostatnia osoba. Staję na środku podwyższenia.
-Najlepsze zostawiliśmy na koniec. Nikogo chyba to nie zdziwi, że mamy na roczniku 5 bardzo utalentowaną, mądrą młodą czarownicę. Chyba także nie muszę jej wam przedstawiać. Hermiono Granger, zapraszam.- Miona podeszła do dyrektora, aby uścisnąć mu dłoń, a następnie do mnie, aby odebrać swoje zasłużone pieniądze. Każdy z nominowanych uczniów dostał czek. Gryfonka wróciła na miejsce odprowadzana gromkimi brawami. Wtem przez drzwi WS wszedł Minister wraz z Remusem i Syriuszem. Na ten widok zmarszczyłam czoło. Minister wszedł na podwyższenie, a jego towarzysze zostali przy drzwiach. Głowa Świata czarodziei przywitała się ze mną uściskiem ręki.
-Dzień dobry Victorio.
-Witaj Ministrze.
-Albusie czy mogę coś ogłosić?
-Oczywiście.-odpowiedział dyrektor. Spojrzenie Ministra znów spoczęło na mnie.
-Możesz uruchomić tą swoją kamerę, aby widział to każdy mieszkaniec?- spełniłam prośbę. Mężczyzna rozwinął trzymaną w rękach kartkę.- Na mocy jaką mi nadano oraz po wielogodzinnych naradach z moją radą ogłaszam, że nieletniemu Nikodemowi Sunflower'owi zostanie przyznany dom czasowy oraz tymczasowy opiekun prawny do wyjaśnienia sprawy o przemoc domową jak i innych zarzutów stawianych rodzicom nieletniego. Tymczasowym opiekunem prawnym dla Nikodema będzie Syriusz Black. W przypadku kiedy dochodzenie potwierdzi stawiane zarzuty będzie on stałym opiekunem prawnym.- zwinął kartkę i podał mi ją.
-Dziękuję.- powiedziałam szczerze. Znalazłam wzrokiem Nicka. Uśmiechnęłam się do niego szeroko, aby następnie do niego podbiec. Zdążył wstać z miejsca zanim przytuliłam go z całej siły.- Widzisz? Mówiłam, że będzie dobrze. Że się wszystkim zajmę.- powiedziałam w jego włosy.

Gdy już kolacja się skończyła i byliśmy spakowani, wszyscy udaliśmy się do swoich domów. Nicki wkońcu nie będzie kojarzył domu z tym potworem.

Wojowniczka z urodzenia, czarownica z wyboruWhere stories live. Discover now