-Cześć Wayland. Jak życie?
-Po co dzwonisz?
-Nie bądź taka ostra. Dzwonię, bo nie widziałem Cię na rozpoczęciu roku u "Jadowitych". Oh... Tylko mi nie mów, że dołączyłaś do tej chołoty z Hogwartu.
-Po pierwsze: to nie chołota, więc jeśli jeszcze raz tak powiesz to wbiję Ci miecz w kolano. Po drugie: za nic nie dołączyłabym do "Jadowitych", jesteście bogatymi, nadętymi dupkami.
-Uważaj na słowa Wayland! - powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Bo co mi zrobisz? Zabijesz tak ja Twoi rodzice zabili mi babkę? Nie mam na Ciebie czasu do zmarnowania, więc jeśli nie masz mi nic ważnego do powiedzenia to nara.
-Przypominam Ci o cotygodniowych treningach. I o tym, jak dostaniesz na nich w kość. Pamiętaj, że nie możesz ich opuścić.
-Zjawię się. Niech Cię ta pusta główka nie boli. - posłałam mu szyderczy uśmiech i się rozłączyłam.
-Myślałem, że nie będziesz miała treningów w roku szkolnym. - powiedział blondyn.
-Draco... Ja... Nie chcę o tym gadać. - powiedziałam po czym rzuciłam się na łóżko zakryłam głowę poduszką i odpłynęłam w sen.
W kolejnych dniach nic ciekawego się nie działo. No oprócz lekcji zaklęć. Poznawaliśmy zaklęcie lewitacji. I ja jak to ja musiałam się popisać. Zamiast podnieść piórko ja podniosłam Astorię Greengrass. Dostałam krytyczne spojrzenie od nauczyciela, ale opłacało się. Usłyszałam także jak Hermiona poprawia Rona "to jest levioooosa, a nie leviosaaa", co było całkiem śmieszne. W ostatnim czasie zbliżyłam się także razem z Harrym, Ronem i Hermioną, nazwałam ich Golden Trio. Zrobiłam także kawał z bliźniakami i prawie cały wolny czas spędzam z Draconem. Doszły mnie także słuchy, że Harry został nowym szukającym w Gryffindorze. Draco był wściekły - on będzie mógł aplikować do drużyny za rok lub dwa. Ale mam wrażenie, że w następnym roku będzie miał już miejsce tam gwarantowane. Szybko się uczy. Może być nawet lepszy ode mnie. Teraz siedzimy i jemy kolację. Panuje względna cisza. Przerwał ją wbiegający z krzykiem na salę profesor Quirell.
-Troll! Troll jest w lochach! - krzyczy.
Wszyscy wpadają w panikę. Patrzę na moich przyjaciół z Gryffindoru. Nie ma Hermiony!
-Prefekci, zaprowadźcie uczniów do dormitoriów. - zawyrokował dyrektor.
Przeciskamy się przez wyjście. Łapię Draco za rękę, odciągam go na bok.
-Na kolacji nie było Hermiony- mówię z paniką. - Muszę ją znaleźć. Będziesz mnie krył?
-Vick... To niebezpieczne.
-Draco, proszę. Przecież nic mi się nie stanie. - wskazuję na bransoletę-W razie czego będziesz wiedział jak mnie znaleźć.
-Uważaj na siebie. - powiedziawszy to odszedł.
-Morgan, znajdź Hermionę i zlokalizuj trolla. - rozkazuję bransolecie. Ta robi, co jej każę. Hermiona jest w łazience na 1 piętrze, a troll... W łazience na 1 piętrze! Nie, nie, nie ! Muszę się pospierzyć! Odchodzę z dala od uczniów i zamieniam się w moją animagiczną formę- śnieżnobiałą wilczycę z bursztynowymi oczami. Nie ma czasu. Pędzę na pierwsze piętro. Mknę w stronę łazienki, a tam... Troll rzuca się w stronę Harrego i Rona. Niewiele myśląc rzucam się z kłami na jego rękę. Chłopaki mają tyle rozumu aby się oddalić. Troll rzuca mną o ścianę, ale ja nie czuję bólu. Muszę ich ochronić. Zamieniam się w człowieka. Wyjmuję swój miecz. Golden trio patrzy na mnie z otwartymi ustami. Aktywuję swój miecz.
-Uciekajcie! - krzyczę do nich.
Intruz atakuje mnie maczugą, z którą mój miecz poradził sobie bezproblemowo. Jednak połowa spadła mi na nogę raniąc ją do krwi. Wyjmuję różdżkę.
-Ekspeliarmus!- zaklęcie trafia w trolla, który ląduje na przeciwnej ścianie. Wściekł się. Brnie jak rozwścieczony byk prosto na mnie. Rzucam i zawieszam miecz w powietrzu.
-Powiększ się! - krzyczę do miecza, a ten się wydłuża. Troll się o niego potyka i leci prosto na mnie. Za pomocą mojej magii przywołuję miecz i wbijam go w serce wroga. Potem czuję ciężar jego ciała na sobie.
*Harry pov*
-Victoria! - krzyknąłem kiedy troll na nią leciał. O nie, nie, nie!
-I co my teraz zrobimy? - zapytał Ron.
-Musimy ją uratować! - krzyknęła Hermiona. Stałem jak sparaliżowany. Victoria zamienia się w wilka? Walczy mieczem? I skąd ona się tu wzięła. Uratowała nas. Harry! Weź się w garść, ona umiera!
-Musimy coś zrobić! - udało mi się powiedzieć.
-Mam pomysł- powiedziała Hermiona i wyciągnęła różdżkę. - Vingardium Leviosa! - uniosła trolla- No dalej, wyciągnijcie ją! - rozkazała mi i Ronowi. Tak też zrobiliśmy. Kiedy Victoria była poza zasięgiem trolla wziąłem i ją przytuliłem.
*Victoria*
-Harry, bo mnie zmieżdżysz! - zaśmiałam się oddając uścisk. Po chwili mnie puścił.
-Przepraszam, bałem się o ciebie.
Wstałam. Poczułam ból w nodze, zignorowałam go.
-Wy głupki! Sami mogliście zginąć! Myśleliście, że co? Uda wam się wygrać walkę z trollem? - rzuciłam w stronę Rona i Harrego.
-I do licha, Hermiono, dlaczego nie byłaś w tym czasie w Wielkiej Sali?
-To nasza wina - rzekł Harry.
-Ta... Nabijaliśmy się z Hermiony- odezwał się Weasley.
-Jesteście głupcami. - odpowiedziałam.
-C-czy on n-nie żyje? - zapytał rudowłosy i spojrzał na trolla. Z jego klatki piersiowej wystawał mój miecz.
-Tak... - rzekłam.
-Jesteś animagiem? Od kiedy? - spytała dziewczyna.
-Tak, jestem animagiem od 9 roku życia. Ale proszę nie mówcie nikomu. Obiecujecie? - wszyscy potaknęli głowami.
-Dziękuję... Za wszystko.
-Na Merlina! Co tu się stało? I dlaczego zawsze jesteś we wszystko zamieszana Wayland?- rozległ się głos Mcgonagall.
-To moja wina pani profesor- odezwała się Hermiona. Co ona wyprawia? Posłałam jej pytające spojrzenie. Zignorowała je.- Chciałam zmierzyć się z trollem. Myślałam że go pokonam. Potem Harry i Ron przyszli mi z pomocą. - tłumaczyła gryfonka.
-Nie dawaliśmy rady. Na szczęście zjawiła się Victoria ze swoim mieczem i pokonała trolla.- dokończył Potter.
-Czy to prawda? - nauczyciel eliksirów zwrócił się do mnie. A ja wzruszyłam ramionami i wystawiłam rękę.
-Do mnie! - poleciłam i miecz wylądował w mojej dłoni.
-Tak, panie profesorze. Zabiłam trolla. W końcu należę do "Zakonu wojowników" jako jedyna czarownica i jedna z trzech osób posługujących się różdżką. - mam ochotę roześmiać się w głos na widok ich min i pewnie bym to zrobiła gdybym miała na to siłę.
-Należysz do zakonu? - zapytała siwowłosa nauczycielka.
-Tak. Jestem wojownikiem 4 rangi (prawie najwyższej). Trolle to dla mnie pestka- skłamałam. - Zastanawia mnie jednak fakt jak ten troll przedostał się z lochów na pierwsze piętro. To niezbyt mądre stworzenie. Sam by nie dał rady. Więc ktoś musiał go tu przyprowadzić.
-Słuszna uwaga panno Wayland. Tylko po co ktoś by miał przyprowadzić tu trolla? - rzekł Dumbledore.
-Nie mam pojęcia...-rzekłam.
-Victoria! - usłyszałam krzyk Dracona zanim poczułam ramiona obejmujące mnie. - Nic Ci nie jest? Martwiłem się.-ostatnie zdanie szepnął mi do ucha.
-Draco... Będziesz cały we krwi trolla... Nie, nic mi nie jest. - odpowiedziałam.
-Doprawdy? A Twoja noga? - oh... Jaki to Snape jest spostrzegawczy!
-Powinnaś się udać do Skrzydła Szpitalnego. Zaprowadzę Cię. - powiedział blondyn.
-Najpierw ustalimy konsekwencje waszych czynów- rzekła Mcgonagall. Niech się cieszy, że jesteśmy cali. No... może oprócz mnie, ale warto było.
-A więc... Każdemu z waszej czwórki odejmuję po 5 punktów. Za waszą niesubordynację. Hermiono, za Twoją nieodpowiedzialność odejmuję Ci 5 punktów. Harry, Ron, za wasze szczęście i chęć pomocy dostajecie po 5 punktów. Victorio, za to, że poradziłaś sobie z trollem dostajesz 10 punktów- Jest! Jestem 5 punktów do przodu.
-A ja za Twoją postawę wobec uczniów z innego domu dodaję Ci 5 punktów- odzywa się dyrektor.
-Dziękuję dyrektorze, ale zrobiłam to z dwóch powodów. Pierwszy: byli w potrzebie. Drugi: są moimi przyjaciółmi i są pod moją ochroną. Więc jeśli ktoś zadziera z nimi, będzie miał do czynienia ze mną, a ze mną nie wygra nikt.-mam taką nadzieję.
-D-dobrze, a-a t-teraz p-powinnaś p-pójść d-do s-skrzydła sz-szpitalnego. -rzekł Quirell. Nic na to nie poradzę, ale wydaje mi się podejrzany. A Harry myśli, że to Snape.
-Chodź, Wayland. - Draco wziął mnie pod rękę i zaczął prowadzić mnie do wyjścia z łazienki, a ja dałam mu się poprowadzić. Gdy zniknęliśmy z pola widzenia pozostałych zatrzymałam się.
-Co jest? - zapytał szarooki.
-Mam szybszy sposób na dotarcie do Skrzydła. - mówię i dzięki swojej mocy przywołuję jedno ziarenko.
-Ziarenko?
-To nie jest zwykłe ziarenko. To ziarenko portalu. Wystarczy, że je rozdepczesz i pomyślisz o miejscu, w którym chcesz się znaleźć. Wtedy pojawi się portal do tego miejsca. Jak będziesz chciał go zamknąć wystarczy, że wyobrazisz sobie jak znika. Chcesz spróbować?
-Jasne. - odpowiedział z uśmiechem. Udało mu się za pierwszym razem. I już po chwili byliśmy w SS.
-W czym mogę pomóc? - Zapytała zdziwiona i zaciekawiona Pani Pommfrey.
ŞİMDİ OKUDUĞUN
Wojowniczka z urodzenia, czarownica z wyboru
Hayran KurguA co gdyby to nie Harry Potter był wybrańcem? Co gdyby wybrańcem wcale nie był chłopak tylko dziewczyna? Dziewczyna, której babka zmieniła przepowiednię, która głosi że wybrana pokona Lorda Voldemorta? Co jeśli ta dziewczyna wywróci świat pewnego bl...