Nowi Uczniowie- Starzy Wrogowie

44 4 0
                                    

Reszta wakacji minęła zwyczajnie.  Syriusz i Harry zamieszkali w domu Black'ów. Remus przeprowadził się do mnie-nie wytrzymałby z myślą, że ja i Draco mieszkamy prawie sami. Musi nas "pilnować". Zrobił się nadopiekuńczy. Próbuje mi wynagrodzić te wszystkie lata nieobecności. Razem z Draconem przyjechaliśmy do szkoły motorami, nie obyło się bez wyścigu, który zakończył się remisem. Mamy nowego nauczyciela od OPCM-Alastora Moodiego (miałam okazję poznać go przy rozprawie Croucha Juniora), uczniowie nazywają go Szalonookim Moodim. Po uczcie powitalnej Dumbledore zaprosił mnie do swojego gabinetu i poprosił abym za tydzień przywitała gości z Beauxbatons i Durmstrangu, którzy przybędą na Turniej Trójmagiczny. Tym właśnie sposobem siedzę przy kolacji i czekam na pojawienie się gości, modląc się przy tym, aby Cloe, znajoma z Francji, z którą pokłóciłam się lata temu, nie przybyła tu. Jest całkiem inna niż ja, długie blond włosy- ja mam kasztanowe, wysoka- ona ma 170cm a ja zaledwie 166, niebieskie oczy- jak już wspominałam ja mam bursztynowe, zgrabne długie nogi-w moich nie ma nic specjalnego- jest po prostu piękna. Boję się, że jak Draco ją zobaczy, a co gorsza ona zobaczy go to będzie między nami koniec, że jakimś cudem zdoła mi go odebrać.
-Kochani, proszę o ciszę! Chciałbym wam przekazać, że od dziś w ramach Turnieju Trójmagicznego, będziemy przez cały rok gościć w naszej szkole uczniów dwóch szkół. Prosiłbym was o miłe przyjęcie ich. Dziękuję i zapraszam naszych gości! - jako pierwsi na Salę weszli uczniowie Dumstrangu. Następne weszły panny z Beauxbatons, posmutniałam. Cloe jest razem z nimi i każdy chłopak się na nie patrzy. ~Co jest mała?~
~Boję się Malfoy.~
~Czego? ~
~Że któraś z nich, a najbardziej ta ładna blondynka z długimi włosami nas rozdzieli. ~ złapał mnie za rękę. ~Tylko Ciebie kocham Vi, żadna mi Ciebie nie odbierze.~ Dumbledore już skończył witać się z dyrekcją naszych gości. Nastąpiła moja kolej. Wkraczam na podwyższenie.
-Witam serdecznie w imieniu wszystkich uczniów Igora Karkarova i jego uczniów oraz Madame Maxime wraz z uczennicami. Ze swojej strony chciałabym zaproponować pomoc, jeśli któreś z was będzie jej potrzebować, a w imieniu dyrekcji chciałabym zaproponować miejsca przy stołach wśród nas. W końcu chodzi o to, aby się poznać i nawiązać nowe przyjaźnie.
-Pfff Slytherin i pomoc oraz przyjaźń? Przecież jesteście źli. - odzywa się jakaś brunetka. Odetchnęłam. Zaczęłam krążyć po podwyższeniu gdzie znajdowali się nasi goście z nauczycielami.
-Jestem Ślizgonem. Pragnę mocy, sławy, chwały. Zrobię wszystko, aby to osiągnąć. Nieważne kogo zranię. To jest to czego ode mnie oczekujecie, prawda? Pozwólcie, że zdradzę wam nasz mały sekret. Jesteśmy zniszczeni. Za każdą złośliwą uwagą, niegrzecznym spojrzeniem i złośliwym komentarzem boimy się być złoczyńcą. Chcemy być dobrzy, ale jak możemy skoro wszyscy widzą w nas tylko węże? Zrozumienie nas jest trudne. Bycie jednym z nas jest jeszcze trudniejsze. Oceniacie nas zanim nas poznacie, ale wtedy widzicie naszego blondwłosego księcia i nagle chcecie być z nami. Bycie wężem boli, a jedyne co możesz zrobić to nauczyć się kochać ten ból. Jestem Ślizgonem. - odwracam się w stronę uczniów Hogwartu.- Nigdy nie będę waszym bohaterem, ale mam dosyć bycia waszym złoczyńcą.- siadam na swoje miejsce obok Draco. Inni zaczęli się do nas dosiadać.
-Wolne? - pyta Cloe.
-Jasne.; -Nie.-mówimy to w tym samym czasie z moim ukochanym. Co on wyprawia?! Przecież doskonale wie jakie mamy stosunki! Przysunęła się do niego.
-Jak masz na imię przystojniaku?
-Draco.
-I przykro mi, ale on jest już zajęty. - mówię z lekkim uśmieszkiem. Nie zwróciła na mnie uwagi.
- Właśnie tak. Chodźmy kochanie. - bierze mnie za rękę i wychodzimy z WS.
-Już myślałam, że się na Ciebie rzuci.
-Zazdrosna?
-A gdyby mnie podrywał dajmy na to... Ktoś z Durmstrangu?
-Zabiłbym go.
-No widzisz. A zwłaszcza, że Cloe jest piękna. Całkowicie inna, ładniejsza. - łapie mnie w talii. Spoglądam w jego oczy.
-Jesteś dla mnie najpiękniejsza. Żadna się dla mnie nie liczy. Kocham Cię Wayland.
-Ja Ciebie też i bardzo się boję, że mogę Cię stracić. - wtuliłam się w jego klatkę piersiową. - Nie przeżyłabym straty Ciebie.

*******
Ten rozdział też jest krótki. Przyznaję się bez bicia, że nie miałam na niego zbytnio pomyśłu, a uważałam, że treść jest dość ważna. Tak w ogóle, jak się wam podoba ta książka?
Do następnego!

Wojowniczka z urodzenia, czarownica z wyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz