Peter Pettiegrew

55 4 0
                                    

Mamy teraz początek marca. Co się działo przez ostatnie miesiące? Następnego dnia po świętach wypiłam lek- podziałał. Resztę ferii spędziliśmy powiem wręcz, że beztrosko. Ulepiliśmy nawet wielkiego bałwana! Po powrocie do szkoły skupiliśmy się na nauce. Nie obeszło się też bez żartów z bliźniakami czy poszukiwań Petera. Oczywiście nikt poza nami (nawet Remi czy Syri) nie wie, że go szukamy, a to bardzo trudne bez mapy Huncwotów. Naturalnie, mieliśmy przerwy od tego wszystkiego. Naszym restartem były  wypady do Hogsmeade. Przedstawiłam także swoim przyjaciołom moją watahę. Dzisiaj Golden Trio udało się do Hagrida na herbatkę, bliźniaki zaszyły się w swoim dormitorium, a my z Draco w swoim. Tym razem nie czekam, aż Malfoy wyjdzie z łazienki, bo to on czeka na mnie. Trochę sobie poczeka, zrobiłam sobie gorącą kąpiel w wannie.
*Draco pov*
Czekając na Wayland postanowiłem, że sobie poczytam. Nie wiem, co mnie wzięło (pewnie przebywanie z moim molem książkowym), ale ostatnio zacząłem czytać. Czy mi to przeszkadza? Nie, doceniłem wartość książek. Na Merlina! Co miłość do tej dziewczyny ze mną zrobiła?!
-Nie myśl tak, bo myśliwym zostaniesz. - zaśmiała się.
-Już myślałem, że nigdy nie wyjdziesz z tej łazienki.
-Zrobiłam sobie relaksującą kąpiel. A potem przecież musiałam wysuszyć włosy. Przynajmniej masz świadomość co czuję, kiedy Ty przesiadujesz tam, jakbyś miał tam spać.
-Nie przesadzajmy. Co powiesz na jakiś film? - Nie zdążyła odpowiedzieć, bo nasze bransolety rozbłysły na czerwono.
-Gryfoni znowu mają kłopoty. - powiedzieliśmy jednocześnie.
-No dobra, chodźmy zanim zginą. Bez dyskusji! Idę z Tobą i nie masz nic do gadania Wayland.
-W takim razie, chodźmy.
*Harry pov*
Idziemy już do Hogwartu. Przechodzimy obok bijącej wierzby. Nagle czarny pies chwyta Rona za nogę.
-Aaaaaaa!
-Ron! - krzyczymy razem z Hermioną, ale pies ciągnął go do jakiegoś tunelu.
-Pomocy! - krzyczy przyjaciel. Razem z Mioną ruszamy na pomoc Ronowi. Trafiamy do Wrzeszczącej Chaty, gdzie Weasley leży na jakimś łóżku ze zranioną nogą. W pomieszczeniu są także Remus i Syriusz.
-Oddaj szczura Ron! - krzyczy Syriusz. Nie rozumiem co tu się dzieje.
-Parszywek jest mój!
-Ronaldzie, oddaj tego szczura. Nic nie rozumiecie, ale Parszywek to Peter Pettiegrew w swojej postaci animagicznej.
-Ała! - szczur ugryzł Rona i próbował uciec. Remus wraz z Syriuszem chcą go złapać. Udało im się. Remus trzyma szczura w dłoniach.
-Ci tu się dzieje?! - pyta Snape.
-Nie Twoja sprawa Severusie!
-O, Black. Wreszcie Cię złapią. Słyszałem, że pocałunek Dementora jest bolesny. - mówi nauczyciel eliksirów. Nie, nie mogę pozwolić, aby zamknięto Syriusza.
-Ekspeliarmus!-Snape ląduje w ścianie, a Remus odczarowywuje Petera, który ucieka w ludzkiej postaci. Wszyscy pędzimy za nim. Wciskam czerwony przycisk na bransolecie, pomoc się przyda. Hermiona pomaga iść Ronowi. Wybiegamy na teren obok Bijącej Wierzby.
-M-może się d-dogadamy? - pyta Peter.
-Nie dogaduję się ze zdrajcami! - Syriusz.
-No to macie lekki problem Łapo. - mówi pokazując na księżyc.
-Nie! Luniek, dasz radę to pokonać. - Remus przemienia się w wilkołaka. Widzę to zza pleców Snape'a. Rusza w naszą stronę. Skacze na niego śnieżnobiały wilk.
*Victoria*
-Remus się przemienia. Zajmę się nim, a ty zajmij się Peterem. Uważaj na siebie Malfoy.
-Ty także. - zamieniam się w wilka i ruszam w stronę wuja, który zbliża się do Golden Trio i Snape'a. Skaczę na wilkołaka, a ten rzuca mną i trafiam na drzewo. Wydobyło się ze mnie skamlenie. Syriusz pod postacią ponuraka zawył w prośbie o pomoc. Zrobiłam to samo. Nie wiem czy poradzę sobie bez Aro. Łapa pilnuje Petera i Draco. A ja stanęłam między wilkołakiem, a przyjaciółmi. Razem z Remusem zaczynamy się szarpać. Kły i pazury są cały czas w akcji. Staram się nie zrobić mu krzywdy aby nie miał więcej blizn, ale on nieświadomie robi krzywdę mnie. Mam rozciętą prawą nogę (aktualnie to prawa tylna łapa). Wilki przybyły z pomocą, otoczyły Remusa. Zamieniłam się w ludzką postać.
-Nie może się ruszyć! Musicie odwrócić jego uwagę ode mnie.
-Jesteś rannna.
-Nie ma na to czasu Aro! - mówię i za pomocą mocy przywołuję środek uspakajający. Teraz tylko zbliżyć się do wilkołaka i wbić mu strzykawkę z usypiaczem. Zraniona noga daje o sobie znać. Dobra, nie ma czasu. Wilki zajmują Remusa, ja w tym czasie zakradam się do niego od tyłu i wbijam mu strzykawkę w prawą łapę, wstrzykuję środek. Wilkołak warczy i próbuje mnie zranić, ale Aro na to nie pozwala. Lunatyk pada na ziemię. Klękam obok niego.
-Już po wszystkim. Kto jest ranny?
-Możliwe, że zbyt mocno zacisnąłem zęby na nodze Rona.-mówi Syriusz.
-Co zrobiłeś?!
-Miał Petera.
-Dosyć! Musimy zabrać stąd Petera. - odzywa się Snape i idzie w stronę Glizdogona. Staję mu na drodze.
-Peter Pettiegrew jest mój.
-A to niby czemu panno Wayland?
-Zawiązałam umowę z Ministrem. Tylko tyle mogę powiedzieć. Nie wiem czy Pan to wie, ale jestem pracownikiem Ministerstwa. Chyba najlepiej by było gdyby zaprowadził Pan Harrego, Rona, Hermionę i Draco do Hogwartu.
-A co z Tobą? - pyta Miona.
-Zostanę ze swoim ojcem chrzestnym. Nie martwcie się, moje wilki tu zostaną. Ktoś musi przypilnować Petera. - wyjmuję miecz i kuśtykam w stronę Draco. Podaję mu go. - Pójdziesz z nimi kochany i ich uleczysz, jeśli będą tego potrzebować. Wrócę rano, razem z Remusem. - kiwa smutno głową, a ja staję na palcach i całuję w policzek. Wszyscy już poszli. Zostałam ja, Łapa, Glizdogon, wilki i śpiący wilkołak.
-Aro, Peter nie może uciec.
-Tak, alfo. Słyszeliście, otoczyć Petera Pettiegrew.
-Ty, Syriusz powinieneś się stąd zmyć zanim ktoś z Ministerstwa Cię zobaczy.
-Nie ma mowy. Zostaję z Tobą.
-Syriusz, jeśli Cię złapią, nikt nie będzie w stanie Cię uratować. Proszę, zrób to dla mnie. A przede wszystkim dla Harrego. Jego wujostwo nie jest dla niego dobre. Przeżył koszmar.
-Eh. Dobrze. Ale zanim pójdę opatrzę Ci nogę.
Jak powiedział, tak zrobił. Aktualnie siedzę oparta o jedno z drzew.
-Co zamierzasz ze mną zrobić? - mój spokój zakłóca Peter.
-Oddam Cię ministrowi w zamian za uniewinnienie Łapy. Skoro już rozmawiamy, mam do Ciebie pytanie. Warto było? Wiesz, zdradzić Potterów, a potem wrobić we wszystko Syriusza i ukrywać się przez 13 lat pod postacią szczura?
-Byłem przez wszystkich niedoceniany. W końcu tego nie zniosłem. Czarny Pan zaoferował mi potęgę. Moc, o której nawet mi się nie śniło. Tak, warto było.
-Jesteś śmieciem Pettiegrew. - już się do niego nie odezwałam. Noga piekła mnie żywym ogniem mimo leków. Na szczęście, Remus nie zaraził mnie likantropią. Dalsza część nocy minęła spokojnie. Nastał świt. Remus przemienił się w człowieka, środek nasenny przestał działać. Budzi się. Ledwo usiadł, a ja już tuliłam się do niego.
-C-co się stało? - zapytał.

Wojowniczka z urodzenia, czarownica z wyboruWhere stories live. Discover now