80

429 30 47
                                    

Wesołych Świąt!! ❤️🎁

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov Lexa

Od pamiętnej rozmowy z Clarke minęło już parę dni. Tamtego ranka, gdy się obudziłam sama w pokoju, miałam jeszcze nadzieję, że może tego nie pamiętać. Lub po prostu mówiła swoje obawy na głos i będzie wszystko dobrze. Jednak szybko zmieniłam zdanie, gdy natknęłam się tamtego ranka na Clarke przy śniadaniu. Początkowo udawała, że wszystko było dobrze, że nic się takiego nie wydarzyło. Tego samego dnia, pod wieczór próbowała mnie unikać tłumacząc, że rozmawia z kimś przez telefon aż w końcu zasnęła na kanapie w salonie. Kolejnego dnia z samego rana sprowadziła dziewczyny na noc i trzymała się ich blisko, aby nie zostać ze mną sam na sam. Siedziałyśmy cały czas w domu, robiąc noc filmów. Następnego dnia Clarke zorganizowała kolejne nocowanie w większym towarzystwie, zapraszając też chłopaków. Na początku pojechaliśmy na park trampolin, później na rozgrywki paintballa i kokardy. Nie powiem, że się źle bawiłam, jednak sytuacja z Griffin nie dawała mi spokoju. Nocowaliśmy tym razem u Raven. Kolejne dwa dni spędziłyśmy przy jeziorze w domku Blake'ów. Nie raz próbowałam zagadać do Clarke, ale unikała mnie jak tylko mogła. Nigdy nie przebywała sama, dlatego trochę odpuściłam. Nie biegałam za nią, czekając aż może w jakiejś chwili będzie sama. Spokojnie spędzałam czas na delikatnej obserwacji dziewczyny. Oczywiście, że również starałam się udawać, że nic takiego się nie stało i rozmawiałam ze wszystkimi, tylko z taką różnicą, że z Clarke prawie wcale, co było dość dziwne dla wszystkich znajomych. Może nie do końca byłam dobrą rozmówczynią, bo praktycznie cały czas, zastanawiałam się nad słowami wypowiedzianymi tamtej nocy przez blondynkę. Starałam się jakoś to zachowanie dziewczyny tłumaczyć, ale bez rozmowy z nią o tym, mogę tylko mieć różne domysły.

I właśnie nad tym teraz też rozmyślam, siedząc w aucie Griffin'ów, wracając z jeziora z Clarke i jej mamą, która nas właśnie odebrała.
- I jak było dziewczynki? - zapytała patrząc w tylne lusterko samochodowe.
- Dobrze - mruknęłam cicho i spojrzałam na widok za swoją szybą, aby uniknąć kontaktu wzrokowego ze starszą kobietą. Clarke od wejścia do auta nie odezwała się ani słowem i ciągle patrzyła się w telefon.
- Na pewno? Żadna z was jakoś nie jest rozmowna - cisza. Żadna z nas się nie odezwała, dlatego Abby kontynuowała. - Pewnie jesteście zmęczone. Widziałam sprzęt Karaoke, pewnie pozdzierałyście sobie głosy. Jak ja byłam w waszym wieku chodziłam co sobotę z przyjaciółmi do pubu z karaoke i śpiewaliśmy tak, że drugiego dnia nie byliśmy w stanie nic mówić - zaśmiała się głośno kobieta. Po chwili spojrzała w lusterko i widząc nasze reakcje - a właściwie brak jakichkolwiek - zaprzestała i cicho odchrząknęła. Przez kolejne parę minut zapanowała cisza. Jedynie było słychać głos silnika i stukanie palcy Clarke na telefonie. Usłyszałam westchnienie starszej kobiety i poczułam szarpnięcie spowodowane ostrym zakrętem na bok.
- Wybaczcie, zapomniałam o zakupach. Nic nie mamy już w domu, a trzeba kupić coś na obiad - Abby zjechała na mniejszą ulice po czym ponownie skręciła w mniejszą, prowadząca prosto do dużego marketu.
- Pomyślcie co chcecie sobie kupić - powiedziała szukając jak najbliżej sklepu miejsca parkingowego. Spojrzałam na Clarke, która wciąż nie odrywała się od telefonu. Gdy stanęłyśmy na miejscu parkingowym, odpięłam pasy i przed wyjściem założyłam sobie okulary przeciwsłoneczne.
- Mamo ja zostaje - oznajmiła blondynka, gdy wraz z Abby opuściłam samochód.
- Nie pomożesz nam czegoś wybrać? - zapytała zdziwiona Abby, która pochyliła się aby spojrzeć na córkę.
- Źle się czuję - mruknęła niebieskooka, łapiąc się na skroń - Zostanę - dodała ostatecznie.
- No dobrze. Chcesz coś ze sklepu? - Clarke tylko pokręciła głową przecząco i tak jak wcześniej, skupiła się na swoim telefonie - Lexa, chodźmy - starsza Griffin westchnęła i zamknęła drzwi. Zrobiłam dokładnie to samo i razem skierowałyśmy się do sklepu, zostawiając dziewczynę samą.
- Pokłóciłyście się? - Abby zapytała, gdy tylko weszłyśmy do budynku. Zdziwiona jej pytaniem, chrząknęłam próbując przedłużyć czas na odpowiedź.
- Tak jakby - posłałam jej słaby uśmiech na co tylko pokręciła głową.
- Poszło o chłopaka? - dopytała szukając odpowiedniej monety, aby odpiąć wózek spożywczy.
- Nie, nie o chłopaka. Po prostu... - przerwałam - Nie umiemy się dogadać w pewnej kwestii, a teraz to po prostu dopadło nas zmęczenie, tak myślę - kobieta spojrzała na mnie z przymrożonymi oczami.
- Rozumiem. Na pewno się dogadacie. W końcu za dwa dni wyjeżdzasz i nie wiadomo kiedy się znów spotkacie - Pokiwałam głowa próbując uformować usta w jakiś uśmiech.

SMS  //  CLEXA PLWhere stories live. Discover now