73

961 60 42
                                    

Uwaga krótkie informacje:

1) rozdział zawiera przekleństwa i akt przemocy

2) rozdział dedykuję xMxPxExT
ponieważ ma dziś urodziny!
Wszystkiego Najlepszego!🥳😘

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov Lexa

Szybko przemieszczałam się po korytarzu by końcowo dotrzeć do odpowiedniego pomieszczenia w klubie. Muzyka głośno grała, wręcz dudniła, a dziewczyny tańczyły. Spojrzałam na tłum i stwierdziłam, że jest tu więcej osób zanim wyszłam do toalety. Albo może mi się wydaje? Nie, to nie możliwe. Podeszłam do stolika gdzie ostatni raz widziałam Clarke, ale nikogo przy nim nie było. Na moim miejscu wisiały obie nasze torebki, więc blondynka z pewnością nie miała zamiaru opuścić lokalu. Na ziemi przy jej krześle znalazłam papierek od cukierka. Nerwowo spojrzałam na jej miejsce przy stole i zobaczyłam niecały upity jej kieliszek, a obok niej cały pusty. Łatwo się domyślić, że w tym moczyła palce Raven. Rozejrzałam się za latynoską. Może ona będzie wiedzieć gdzie jest moja Clarke a może nawet i będzie z nią? Zauważyłam Octavię, która o dziwo stała na boku i obserwowała ludzi dobrze się bawiących. Podeszłam do niej, jeszcze rozglądając się czy nie ma może gdzieś pobliżu Griffin.
- cześć Octavio.. - zaczęłam, a brunetka widząc mnie, uśmiechnęła się. - ..mam do ciebie pytanie - pochyliłam się mówiąc prosto do jej ucha, by mieć pewność, że mnie dobrze usłyszały. - widziałaś gdzieś Clarke? Albo Raven? - zapytałam nerwowo odchylając się z powrotem i wodząc wzrokiem w tłum.
- nie, ale też właśnie szukam Rav. Przecież muszą gdzieś tu być. - kontynuowała obserwacje ludzi, lecz to chyba na marne. Jest zbyt ciemno, a same osoby się przemieszczają przez taniec, więc ciężko by było odnaleźć dwie osoby.
- przy stolikach ich nie było - powiadomiłam dziewczynę, a ona spojrzała na mnie.
- to ja sprawdzę łazienki i górę, a ty przejdź się tu po tych ludziach i dj'ce - skinęłam głową, na jej słowa i gdy już miałam odejść zatrzymała mnie za ramię - jak znajdziesz którąś to daj znać - puściła moje ramie - masz mój numer? - zapytała, a ja zaprzeczyłam - wymieńmy się - wyciągnęła telefon z kieszeni a ja postąpiłam to samo. Wymieniłyśmy się telefonami po czym w ekran wystukałyśmy pare cyfr.
- noo to teraz jak będę chciała cię oprowadzić po kancelarii to napisze do ciebie co i jak - uśmiechnęła się patrząc na mnie.
- okej - Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam w tłum ludzi nie oglądając się za brunetką. Widziałam Harper, pare osób z mojej drużyny, grupkę tańcząca z drużyny azgedy, ale nigdzie nie widziałam Clarke i Raven. Podeszłam więc do podestu scenicznego i weszłam na najwyższy poziom mając nadzieję, że zauważę blondynkę dobrze się bawiącą. Może po prostu Costia mnie wrabia, że coś się dzieje, a tak naprawdę blondynce nic nie jest? Chodź z drugiej strony to wiem, że nie udawała płaczu. Znam ją zbyt dobrze. Rozmyślałam tak dłużej obserwując osoby bawiące się. Próbowałam skupić swoją uwagę tylko na dziewczynach o blond włosach, lecz oświetlenie, a raczej jego poniekąd brak, bardzo mi to utrudniał sprawę. Światełka szybko się poruszały i nie zawsze byłam pewna czy widzę niebieskooką czy inna osobę. W pewnym momencie zeszłam z podestu i przeszłam pod dj'kom patrząc czy tam nie ma dziewczyn. Niestety przechodząc tam trafiłam w moment wypuszczającego dymu z maszyny co poskutkowało atakiem mnie kaszlenia. Zaczęłam się dusić, a machanie przed twarzą nic nie dawało. Szybko ulotniłam się stamtąd kierując się do wyjścia z klubu. Wychodząc z budynku odetchnęłam z ulgą, bo powoli nabierałam to coraz bardziej czystszego powietrza. Wzięłam pare głębszych wdechów i gdy już miałam wracać do środka, usłyszałam niewyraźne krzyki. Na początku chciałam to zignorować, lecz coś mi mówiło, że muszę to sprawdzić. Gdy kierowałam się w stronę coraz to bardziej wyraźnych odgłosów, poczułam jak mój telefon wibruje. Wyjęłam go z kieszenie i zobaczyłam na wyświetlacz. Octavia. Nie robiąc nic, schowałam telefon do tylnej kieszeni podchodząc do wnęki miedzy klubem a mniejszym budynkiem. Było ciemno, mimo mocno świecącego księżyca i na początku zauważyłam dwie postacie miedzy ścianami.
- puszczaj mnie! - krzyknął damski głos, a ja już domyśliłam się do kogo należy ten głos - puść mnie kurwa! - krzyknęła płaczliwie próbując wyszarpać się z mocnego uścisku.
- myślisz, że ktoś cię tu usłyszy? - chłopak zakpił - No dalej próbuj się uwolnić - zaśmiał się widząc zmęczonej i opadniętej dziewczyny poczynania. Podeszłam niesłyszalne bliżej do mężczyzny stojącego do mnie tyłem, chcąc nabrać pewności, że to Griffin. Dziewczyna cały czas się szarpała, nie dawała za wygraną. Chłopak był od niej silniejszy, jednak przez chwilę dziewczynie nawet udało się uwolnić jedną rękę przez co zobaczyłam jej twarz. Miałam teraz stu procentową pewność, że to moja blondynka.
- puść ją. - powiedziałam głośno, wyraźnie używając stanowczego tomu. Mężczyzna odwrócił głową, a przez szparę miedzy budynkami przebijało światło padające prosto ja jego twarz, dzięki czemu mogłam zobaczyć więcej szczegółów niż tylko zarys sylwetki. Mężczyzna miał dłuższe włosy do przed ramion, koszulkę koloru jednolitego, a na to niezapiętą koszulę. Widząc mnie nie rozluźnił swojego uścisku na dziewczynie co tylko bardziej mnie zaczęło denerwować. Stwierdziłam jednak, że nie mogę teraz działać uczuciami i muszę to rozegrać bez większych emocji. Stałam w cieniu, więc chłopak nie zauważył mojej wcześniejszej wystraszonej miny.. i całe szczęście. Podeszłam bliżej z kamienną, bezuczuciową twarzą. Promienie księżyca również i mnie dopadły, przez co nie mogę sobie pozwolić na żadne braki kontroli ze strony uczuć.
- Haha i co tak kozakujesz? Myślisz, że się ciebie posłucham i odejdę, bo jakaś mała suka to mówi? - stanął do mnie przodem, puszczając jedną ręką dziewczynę, która zsunęła się lekko na ziemię. Stanął dość blisko mnie, a żeby patrzeć mu w oczy, musiałam podnieść dość wysoko brodę. Mimo jego próby wystraszenia mnie wzrostem, nie przestraszył mnie.
- tak. Właśnie to grzecznie zrobisz, bo inaczej..
- bo co mi zrobisz? Przywalisz mi suko? - przerwał mi i zaczął się śmiać - jasne jasne. Próbuj. Idź potańczyć do klubu i daj mi i mojej dziewczynie trochę prywatności - pstryknął ni palcami w czoło lekko odpychając do tylu po czym odwrócił się do Clarke, podniósł ją chwytając za gardło. Ledwo łapała oddech, a ja starałam się trzymać emocje na wodzy. Chłopak zignorował moją obecność i przywarł ciałem do niebieskookiej, na co dziewczyna zaczęła się wyrywać i szlochać. Nie wytrzymałam już dłużej, więc podeszłam do niego, łapiąc go mocno za ramie i odwróciłam go do siebie przodem.
- No kurwa co jest? - zapytał wkurzony - Masz jakiś problem? Nie wyjaśniłem tego jasno? - pytał robiąc za każdym słowem krok w moją stronę. Ja widząc kontem oka jak dziewczyna zaczyna umiarkowywać oddech postanowiłam zyskać na czasie i robiłam kroki do tylu.
- powiedziałam, że masz ją zostawić. Czy ja nie wyjaśniłam tego jasno? - zapytałam oschle wabiąc go na wszelką cenę na większą, otwartą przestrzeń.
- słuchaj mnie ty.. suko - złapał mnie mocno za ramiona wbijając swoje paznokcie - lepiej dla ciebie będzie jak sobie stąd szybko pójdziesz, bo inaczej może zaraz stać Ci się krzywda - wycedził przez zęby patrząc prosto w moje oczy.
- na mnie możesz mówić i robić co zechcesz, ale trzymaj się z daleka od Clarke, jeśli Ci życie miłe - w jego oczach zobaczyłam wściekłość, jakby paliły się małe ogniki. Zaciskał swoje palce coraz bardziej w moje ramiona starając się chyba mnie nastraszyć. Wszystko na nic, bo nie z takimi już sobie dawałam radę.
- zaraz ci kurwa szmato wyjebie - patrzył raz w jedno, raz w drugie moje oko.
- tylko tak mówisz - zaśmiałam się próbując go bardziej podpuścić i nakręcać.
- zaraz ci przyjebie - przybliżał swoją sylwetkę jak i twarz coraz bliżej mnie. Szkoda, że nie wie jaki błąd popełnia.
- No to dawaj - zdziwił się na moje słowa, a gdy tylko wyrwałam się z jego uścisku strzeliłam mu prosto z liścia.
- kurwa, ty suko - wysyczał z bólu łapiąc się za obolałe miejsce. Podeszłam do niego i przywaliłam mu z drugiej strony.
- a to tak, żeby było symetrycznie - powiedziałam dumna ze swojego czynu, a zarazem chcąc też trochę pokpić z tego debila. Z daleka zobaczyłam Clarke idąca w naszą stronę. Również zaczęłam kierować się w jej, lecz zanim cokolwiek powiedziała uniosła rękę wskazując na mnie. Poczułam mocne popchnięcie i upadłam na ziemię podpierając się rękami, chroniąc twarz przed spotkaniem z ziemią.
- już nie żyjesz - usłyszałam za sobą i szybko się odwróciłam na plecy. Długowłosy złapał mnie za materiał mojej sukienki i podniósł mnie tak, ze stanęłam na nogi. Jego chwyt był mocny, lecz przecież od tak dawna trenowałam różne walki, że wiedziałam jak się z tego uwolnić. Strąciłam jego jedną rękę z mojego ciała, a drugą wyprostowałam tak by móc przez nią przełożyć swoją. Własnym łokciem z wielką siłą zamachnęłam się i uderzyłam w miejsce jego wewnętrznego łokcia sprawiając, że jego ręka zgięła się w pół i bez problemu swoją otwartą dłonią mogłam zapłać za jego gardło odwracając go do siebie tyłem. Z całych sił zaczęłam go dusić, a drugą ręką podtrzymywałam go by mi się nie wyplątał. Dociskając go spojrzałam na przerażoną Clarke, która była cała zapłakana, a jej sukienka była trochę podarta. Dopiero gdy poczułam, że chłopak się dusi, poluzowałam chwyt i szarpnęłam go w stronę dziewczyny.
- teraz ją przeproś - czekałam aż coś powie, lecz nic takiego od dłuższej chwili nie następowało.
- Lexa puść go, nie warto. Chodźmy stąd - odezwała się błagalnie Clarke, podchodząc bliżej. Spojrzałam na nią, a później na chłopaka. Nie mogę nic więcej zrobić. Postąpiłam tak, jak tego chciała dziewczyna. Uwolniłam go popychać na ziemię, a on jak ryba na powierzchni, próbował łapać oddech.
- Clarke? Nic ci nie jest? - zapytałam podchodząc do niej, jednak nie zdążyła mi na to odpowiedzieć, bo wskazała palcem coś za mną, więc odruchowo szybko kucnęłam dzięki czemu uniknęłam ciosu.
- to był cios poniżej pasa - warknęłam w stronę atakującego mnie - mogłeś skrzywdzić Clarke - dodałam rozwścieczona. Zapominając o swoich naukach, doświadczeniach, całkowicie przecząc sobie samej pozwoliłam emocjom mną zawładnąć. Gniew jaki poczułam wręcz sam prosił się o uwolnienie z mojego ciała. Podeszłam do chłopaka, który ledwo stał, trzymając się za twarz.
- i co? Spoliczkujesz mnie znowu? - zaśmiał się prowokująco nadstawiając swoją twarz bliżej mnie. Zacisnęłam mocno pięści próbując ostatnimi siłami powstrzymać gniew. Chęć zadość uczynienia za Clarke jednak wzięła górą i patrząc prosto w oczy bruneta rzuciłam się na niego. Pierwsze pare ciosów były dobrze przemyślane, jednak po chwili straciłam kontrolę i ciosy stawały się coraz silniejsze i nie planowane. Chłopak po krótkim też czasie stracił równowagę i się przewrócił. Rozum mówił mi wyraźnie, że muszę przestać, ale serce wręcz przeciwnie, na to mi nie pozwalało. Usiadłam na nim i zaczęłam wymierzać mu kolejne ciosy, nie zważając na miejsca.
Furię jakiej doznałam, nie pozwoliła mi na zaprzestaniu. Nawet nie docierało do mnie co się działo wokół mnie. Słyszałam jak przez mgłę: płacz, krzyki i prośby Clarke, abym przestała. Pojawiła się też krew. Czułam jak z moich własnych dłoni zaczyna spływać małymi strumieniami krew, ale też pryskała, gdyż chłopak zaczął się własną cieczą krztusić. Nagle poczułam jak silne dłonie oplątują mnie w pasie i pociągają mnie do góry. Trochę tym zdezorientowana, zaczęłam się wyrywać z tych objęć, próbując walnąc osobę z zamachem z łokcia czy też nogą. Osobnik był na tyle silny, że zdołał mnie utrzymać.
- puść mnie, bo Tobie zaraz też dokopie! - krzyknęłam waląc pięściami w dłonie splecione na moim brzuchu. Wyrywałam się próbując poruszać się na boki, lecz to też nic nie dawało.
- nie, dopóki się nie uspokoisz. - powiedział mężczyzna spokojnie ani trochę luzując swojego uścisku. - już mu wystarczają porządnie skopałaś dupę - dodał podstawiając mnie na nogi. Stanęłam i spojrzałam na to co zrobiłam. Na ziemi leżał prawie nieruchomo napastnik blondynki, cały w kałuży krwi.
- Clarke! - Przypomniałam sobie o dziewczynie, szybko się rozglądając wokół siebie. Zauważyłam, że dziewczyna siedziała oparta o mur.
- puść mnie, muszę do Clarke - powiedziałam do faceta trzymającego mnie jeszcze w talii.
- a nie będziesz próbowała go zabić? - zapytał pół żartem pół serio. Bardzo zabawne. Idealny moment na takie dowcipy koleś.
- jak mnie nie puścisz to dołączysz do niego - odpowiedziałam podobnym tonem. Na początku chłopak nie rozluźnił chwytu, ale gdy przemyślał moje słowa i chęci pójścia do dziewczyny, powoli mnie wypuścił.
- Clarkie.. nic ci nie jest? - zapytałam opiekuńczo podchodząc i klękając przed skuloną dziewczyną. Nic nie powiedziała ani się nie ruszyła.
- Clarke - wyszeptałam jej imię pochylając swoją głowę do poziomu, którego sama dziewczyna się znajdowała. Nie ruszała się, nie wykonała żadnego ruchu. Wytarłam dłonie o trawę, aby pozbyć się z nich krwi, ale to nic nie dało. Zrezygnowana wytarłam ręce o dolny materiał sukienki po wewnętrznej stronie. Dopiero po nieschludnym wyczyszczeniu dłoni lekko dotknęłam jej ramienia. Poczułam jak przechodzą ją dreszcze.
- Clarkie.. popatrz na mnie - wyszeptałam, a dziewczyna to uczyniła. Jej piękne niebieskie oczy były całe zapełnione łzami, które wpływały po jej policzku. Zbliżyłam się bardziej do dziewczyny i swoją dłonią położyłam na jej policzku, natomiast kciukiem delikatnie poruszałam by zetrzeć kropelki łez. Wiedząc, że dziewczyna nie zrobi nic więcej, usiadłam tuż obok niej, opierając się o ścianę.
- dziękuję - wypaliła niespodziewanie - uratowałaś mnie.. - przekręciła głową w moją stronę - gdyby nie ty.. - załamał się jej głos, a ja od razu przytuliłam ją do siebie jak najbliżej mogłam. Zrezygnowana wtuliła się we mnie opierając głowę o mój obojczyk.
- ważne, że nic Ci się nie stało - szepnęłam jej do ucha. - a przy mnie będziesz zawsze bezpieczna - dodałam po chwili odsuwając się trochę od niej i lekko przez dłuższą chwilę całując jej czoło. Dziewczyny kąciki ust minimalnie się podniosły do góry. Ucieszyłam się na ten widok, bo wiem, że już tym się tak nie zamartwia.
- tamtego zabrali już, a wam nic nie jest? - zapytał ten sam koleś, który oddzielił mnie od tego co napadł na Clarke. Spojrzałam na dziewczynę, która tylko przytaknęła głową. Wstałam pierwsza i podałam dłoń Griffin by pomóc jej wstać. Złapała ją i podniosła się. Spojrzałam na jej twarz, która była cała brudna od spływającego makijażu. Wytarłam ponownie swoim kciukiem jej skórę pod oczami. Dziewczyna złapała się mojego ramienia, a drugą ręką splotła nasze palce.
- nie znacie się - popatrzyła na to mnie, to na chłopaka.
- racja - odparł chłopak podchodząc bliżej - Bellamy - wyciągnął rękę w moją stronę. Czy to ten Bellamy? Spojrzałam na Clarke, ale ta miała wbity wzrok w ziemię oraz mocniej przetrzymała moją rękę dając mi znak bym kolejny raz się nie rzuciła.
- Lexa - po chwili podałam jemu rękę, które się mocno zacisnęły.
No dobra. Ja mu mocno zacisnęłam z wiadomego powodu.
- o to ty jesteś tą Clarke przyjaciółką z sms'ków - podrapał się nerwowo po karku - muszę przyznać, że masz siłę.. trenujesz coś? - zapytał rozglądając się wokół siebie.
- a ty jesteś byłym Clarke. - odparłam trochę chłodno mierząc go od góry do dołu. Chyba się trochę przeraził, bo jego ruchy mówią same za siebie. - ring i różne sztuki walki - odpowiedziałam na pytanie bruneta już normalnym głosem. Nastała cisza. Żadne z nas nic nie mówiło i robiło, jedynie Clarke co jakiś czas mocniej ściskała mi rękę.
- Lexa chodź do łazienki. Musimy się umyć z krwi i ogarnąć. - przerwała niezręczną ciszę i lekko pociągnęła mnie w stronę budynku. Minęłyśmy chłopaka i skierowałyśmy się do wejścia.

SMS  //  CLEXA PLWhere stories live. Discover now