Rozdział 36

96 17 47
                                    

Kennet

– Trzymaj nerwy na wodzy, Ken – ostrzegał Natanel przez nadajnik, gdy zabójca przywarł do ściany budynku, szykując się na wyważenie drzwi.

Isabella czekała na jego znak z bronią skierowaną ku ziemi. Mocno ściskała rękojeść swojego glocka, opuszkiem palca gładząc spust.

– Gotowa? – szepnął Kennet, choć nie spodziewał się usłyszeć sprzeciwu.

Isabella przytaknęła. Na jej twarz padała strużka światła dochodząca z wewnątrz.

Natanel zdawał relację z kamer na bieżąco, obecnie cel Kenneta był pochłonięty malowaniem rzęs, a z ruchów ust wynikało, że nuci jakąś piosenkę.

Nareszcie.

Kennet jednym kopniakiem wyważył drzwi, które tym razem nie były zamknięte na kłódkę. Kolekcjoner zostawił je lekko uchylone, jakby zupełnie nie obawiał się nieproszonych gości. Zabójca w końcu się doczekał. Mógł zobaczyć skurwysyna, który w ciągu dwóch miesięcy zgotował mu paradę ślepych tropów i niepowodzeń.

Stylizowana głowa z trzaskiem upadła na podłogę, gdy drzwi od hali rozwarły się do granic swoich możliwości i z niemal wyrwały z zawiasów.

Kennet wparował do środka z wymierzoną bronią i zamarł.

Dotąd widział go przelotnie przez podgląd z kamer na komputerze. Nie przywiązywał wagi do wyglądu celu, wiedząc, że dziś go zabije. Owszem, zapamiętał siwe, poprzycinane niedbale włosy oraz chudą posturę. Ale mając przed sobą twarz Kolekcjonera, nadal niedowierzał, że przez ten cały czas tropił nastolatka. Nawet Arno tworząc profil psychologiczny, stwierdził, że Kolekcjoner musi mieć co najmniej dziewiętnaście lat. Ostrokostny naprzeciw zabójcy był młodszy przynajmniej o dwa lata.

– Przywódczyni... – wyjąkał.

Isabella zajęła pozycję za Kennetem, również wymierzając broń w cel. Wszystko było pod kontrolą. Jeżeli Kolekcjoner zacznie wyjeżdżać z jakimiś niewygodnymi faktami, Kennet po prostu pociągnie za spust. Dopiero w takich chwilach nie nawiedzały go wyrzuty sumienia, adrenalina krążąca w żyłach robiła swoje.

Wzrok Kolekcjonera powędrował na leżącą na posadzce głowę, a potem znów na ostrokostną. Chyba niezmiernie kusiło go, by podnieść i dokończyć swoje dzieło, nawet jeśli zaraz mógł mieć rozwalony łeb.

– To nie tak, jak myślisz, przywódczyni. – Na jego bladej twarzy pojawił się leniwy uśmiech. – To miał być taki żart.

Kennet spojrzał ukradkiem na uczennicę, nie przestając celować. Dawał jej czas. Należało obrać odpowiednią taktykę, jeśli Isabella chciała się czegoś o sobie dowiedzieć. Mogliby go teraz postrzelić, ale po co, skoro sam palił się do przeprowadzenia rozmowy?

– Żart? – powtórzyła.

Dobrze, niech gra. Może brakowało w jej głosie charakterystycznego sarkazmu przywódczyni Rebelii, ale to zawsze coś.

– No wiesz... zniknęło ci się. Na dość długo. Chciałem zrobić psikusa Ethanowi. On cały czas wierzy, że żyjesz. No i proszę! Nie mylił się, przywódczyni.

Powoli schylił się, by podnieść swoje dzieło. Strzepnął z głowy niewidzialny pyłek i zaprezentował ją w całej swojej okazałości.

– To miał być mój najlepszy eksponat, przywódczyni! A ty zjawiasz się nagle tuż przed jego wystawą... w dość osobliwym towarzystwie. Czyżbyś opuściła Rebelię w poszukiwaniu nowych doznań?

Isabella otworzyła usta, ale Kolekcjoner ją wyprzedził.

– Opuszczenie klanu i Naoto? – zamyślił się, gładząc w dłoni pukiel brązowych włosów podobizny Isabelli. – To do ciebie niepodobne. Jesteś też ostatnią osobą, której bym się tutaj spodziewał w takich okolicznościach. Kryłaś mnie tylko po to, by sama mnie załatwić? Nie, miałaś do tego wiele okazji już wcześniej. I nie bez powodu jesteś tu sama.

MIASTO ✅On viuen les histories. Descobreix ara