Rozdział 11

173 30 42
                                    

Isabella

Zagubiła się w gęstej mgle. Jej bose stopy grzęzły w błocie o dziwnym odcieniu szarości. Nie mogła nimi poruszać, a im bardziej próbowała się wydostać, maź zasysała jeszcze bardziej. Wśród białych oparów dostrzegła odwróconą do niej plecami kobiecą sylwetkę, której kolor włosów wtapiał się we mgłę. Postać zdawała się powoli zbliżać, choć nie wykonywała żadnych ruchów. Nie grzęzła w błocie, ani nie zostawiała na nim jakichkolwiek śladów.

Dopiero gdy zjawa pojawiła się naprzeciwko niej, zrozumiała, że ta cały czas stała przodem. To burza białych poczochranych włosów zasłaniała twarz, dając przy tym zupełnie inne wrażenie postrzegania. Blada ręka nieznajomej powędrowała do jej gardła, zaciskając się z ogromną siłą. Ta dłoń była zbyt delikatna, zbyt wątła, by w uścisku krył się taki wigor! Nie mogła jej powstrzymać, nie potrafiła z siebie wyrzucić chociażby błagalnej prośby o darowanie życia. A dłoń napierała coraz mocniej. Śnieżne włosy odsłoniły fragment twarzy o prawie takim samym odcieniu. Nienawiść kipiała z czerwonych oczu, a po policzkach spływały łzy w tym samym kolorze. Zahaczały o kąciki trupich ust, napełniając je krwistą barwą.

– Nie było tutaj dla ciebie miejsca – powiedziała zjawa charczącym głosem.

*

Pierwsze co Isabella poczuła po przebudzeniu to zimno wczesnego poranka i suchość w ustach. Na dodatek z niewiadomej przyczyny dziewczynę ogarnął lęk. Po omacku zaczęła szukać ciepłego ciała Naoto, ale miejsce obok niej było puste.

Wraz z otwarciem oczu dopadły ją mdłości i ból głowy. Miała wrażenie, że nadal słyszy szum muzyki. Przeszedł ją dreszcz, gdy w końcu zrozumiała, że nie pamięta połowy wieczoru.

– Nao? – zawołała.

Ręką przejechała po prześcieradle, czując chłód materiału. Naoto musiał wstać wcześniej pomimo dość wyczerpującej nocy. Isabella usłyszała skrzypienie podłogi dobiegające z sąsiedniego pomieszczenia, aż w końcu ujrzała partnera w progu ich sypialni. Podniosła się z łóżka i z lekkimi zawrotami głowy stanęła przed Naoto. Od razu zauważyła, że nie przebrał się od przyjęcia w Podziemiach, a jego podkrążone oczy wyraźnie sugerowały zmęczenie.

– Nie spałeś całą noc, prawda? – zapytała, chociaż znała odpowiedź. – Coś cię martwi.

Naoto westchnął, jego ręce powędrowały do talii Isabelli. Uścisk dłoni okazał się nad wyraz mocny.

– Zasłabłaś wczoraj.

Isabella ożywiła się, słysząc te słowa. Naoto jakby wiedział, o co zapyta.

– Spokojnie, nikt tego nie widział. Przez jakiś czas chodziłaś trochę zamulona, a potem nawet dobrze się bawiłaś. Padłaś dopiero tutaj. Uparłaś się, żeby nie spać w pokoju w Podziemiach.

Isabella czuła, jak jej policzki rumienią się ze wstydu. Ale jakim cudem? Zażyła tylko jedną tabletkę, bo ostatecznie powstrzymała się od drugiej dawki. To pamiętała. Wypiła dosłownie jeden łyk piwa na potwierdzenie zakładu w grze! Może to przez zmęczenie i nerwy? Może Nina podała jej zły słoiczek? Ostrokostne były cienkie w piciu, ale żaden nie padłby od łyka piwa. Isabella doskonale znała swoje limity, a mimo to urwał się film. W tak ważny wieczór...

Co z tego, że nikt jej nie widział, gdy zemdlała. Najgorsze było to, że zawiodła jako przywódczyni, zawiodła samą siebie. Choć Isabella miała wrażenie, że w rozdrażnieniu Naoto kryło się drugie dno. Mocny uścisk jego dłoni zdradzał wystarczająco, by stwierdziła:

MIASTO ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz