Rozdział 40

62 17 30
                                    

Isabella

Głęboki oddech i jeszcze raz. Worek treningowy bujał się od prawej do lewej strony. Skóra na goleniu szczypała i była podrażniona od ciągłych uderzeń, ale Isabelli to nie przeszkadzało. Nie zaśnie tej nocy. Stres utrzymywał ją w stanie pobudzenia od dobrych kilku godzin. Po raz kolejny spojrzała na zegar zawieszony w kącie garażu, który obecnie wskazywał dwudziestą drugą trzydzieści cztery.

Możliwe, że jutro o tej porze wszystko będzie rozstrzygnięte.

Ścisk żołądka. To już jutro.

– Kurwa mać! – krzyknęła Isabella, wymierzając pięścią w worek.

– Starczy na dziś.

Kennet zbliżył się i podał jej ręcznik. Nie zauważyła, kiedy wszedł do garażu. Szlag, jak miała się skoncentrować jutro, skoro już teraz miała problem z zachowaniem czujności?

Kolejny ścisk żołądka.

– Doprowadzasz się do coraz gorszego stanu. Odpocznij.

Nie potrafiła. To już jutro.

– Słuchasz mnie?

Kennet chwycił ją za ramiona i lekko nimi potrząsnął.

– Usiądź.

Isabella oparła się o ścianę i zsunęła wzdłuż niej. Przetarła mokry od potu kark ręcznikiem, a w tym czasie Kennet usiadł tuż obok. Czekała, aż pomieszczenie wypełni drażniący dym, ale tym razem zabójca nie sięgnął po papierosa. Isabella z zaciekawieniem spojrzała w jego stronę. Obserwował worek treningowy, który nadal powoli się kołysał.

Isabella po rozmowie z Blue nabrała tylko więcej niepewności. Teraz wiedziała, że Kennet potraktował ją jako główny trop w sprawie Kolekcjonera, ale za każdym razem, gdy przebywała w obecności zabójcy, nie potrafiła wydobyć z siebie chociażby krzty niechęci. Jej relacje z Blue nie należały też do najprzyjemniejszych, trucicielka równie dobrze mogła przedstawić tę historię na swoją korzyść.

Isabella potrzebowała obiektywnego punktu widzenia, a przecież nigdzie go nie znajdzie. Gdzieś w głębi siebie czuła też, że powinna zdystansować się od Kenneta, ale wiedziała, że wtedy zostanie w tym burdelu zupełnie sama. Potrzebowała jego wsparcia, właściwie samej jego obecności.

Kennet dotąd też nie dopytał o rozmowę z trucicielką, ale Isabelli i tak trudniej było zebrać myśli odnośnie siebie niż zabójcy. Kryła seryjnego mordercę i dziś ona sama nie wiedziała nawet dlaczego. Ten niezrównoważony ostrokostny miał być kimś dla niej bliskim, wartym poświęcenia? Absurd, skoro stylizował kolejną głowę na podobiznę Isabelli, ich relacje nie mogły być oparte na jakikolwiek więziach.

W przeciwieństwie do Naoto.

Ścisk żołądka.

– Hybryda – wymamrotała Isabella.

– Co?

– Mój brat jest ultraostrokostnym, bo jest hybrydą. Z Arno przedstawiłeś mi sposób jego walki, ale żadne z was nie zaprzecza, że to może nie starczyć.

Kennet położył dłoń na jej barku.

– Nie pozwolę, byś przegrała. Naoto też jest zbytnio przekonany o swojej sile i to może go zgubić.

Dzięki temu mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Na dodatek Kennet po raz kolejny zadeklarował chęć pomocy. Miał być głównym filarem Isabelli w tym starciu, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Tylko słowa Blue rzucały cień na ich „współpracę".

MIASTO ✅Where stories live. Discover now