Rozdział 10

171 32 54
                                    

Blue

Blue nigdy nie przynależała do żadnego klanu, dlatego podziemne terytorium Rebelii oraz jej członkowie sprawiły, że od początku czuła się trochę onieśmielona. Kiedy ostatni raz miała ochotę zniknąć? Spokojnie, to pierwszy raz w klanie. Jako wybitna trucicielka i wybranka Rady zaadaptuje się i tym razem. 

Pamiętała swoje pierwsze zlecenie. Wtedy też się bała.

Terytorium Rebelii nie było przecież wystawną salą balową, skupiskiem elegancików, przy których musiała grać, by osiągnąć cel. Nie musiała tutaj nikogo wabić, planować zagrywek. Rebelia na taką nie wyglądała.

Z kolei Natanel, który nie opuszczał partnerki ani na krok, zdawał się wchłaniać każdy detal tego miejsca. Akurat tutaj Blue się nie dziwiła, Rebelia mogła się podobać. Przywódca klanu dobrze rozegrał ich powitanie, ale odkąd wrócił z rozmowy z Kennetem, jego entuzjazm przygasł. Tymczasem zabójca był taki jak zawsze: nie do odczytania.

Blue śledziła karciany pojedynek przywódcy wraz z ostrokostnym o spiłowanych na kły zębach. Jeżeli dobrze zapamiętała to, co mówił Kennet, ten otępiały od piwa chłopak też był alfą Rebelii. Jednak pomimo upojenia alkoholowego ograł Naoto już drugą rundę. Blue nie znała tego rodzaju gry karcianej, ale niektórzy śmiali się, że spochmurniały przywódca przegrywa tylko dlatego, bo nie ma motywacji. Wśród zgromadzonej grupki wyłoniła się ostrokostna, która z kocią elegancją usiadła na kolanach zajętego grą Naoto. Ten nie odrywając wzroku od kart, objął ją wolną ręką w pasie.

A więc to była ta jego słynna siostra, a dla Blue przywódczyni.

– Nao, zagrajmy teraz na poważnie! – krzyknął przeciwnik. – Załóżmy się o coś!

Rozbawieni przywódcy spojrzeli na siebie a potem w kierunku Blaise'a. Chyba tak go tutaj nazywali, wnioskując po tym, że to imię padało wśród zgromadzonych najczęściej, zaraz po imieniu lidera.

– O co ty się chcesz ze mną zakładać? O której godzinie wytrzeźwiejesz? – zawtórował Naoto.

Większość obserwujących zaczęła się śmiać pod nosem.

– Jak teraz wygram, daj mi Isę na jedną noc! – krzyknął Blaise w euforii.

Ku zaskoczeniu Blue i Natanela, śmiech zebranych był jeszcze donośniejszy. Śmiał się sam Naoto, Isabella też.

– Rozumiem, że to żarty. Ale jakby ktokolwiek zaproponował mi taki zakład o ciebie, nakarmiłbym go jego własnymi zębami – wyszeptał Natanel do ucha Blue, obejmując ją.

– Oni naprawdę się o to założą – powiedziała Miyu, która nagle znalazła się tuż przy parze, bawiąc się kosmykiem różowych włosów.

– Nie może być... – wydukała Blue.

Miyu wręcz pisnęła z rozbawienia.

– Patrzcie.

Coraz więcej osób dołączało, by obejrzeć ten absurdalny pojedynek. Nawet Kennet obserwował go z zainteresowaniem, przyglądając się wszystkiemu zza barierek balkonu. Zabójca odnalazł spojrzenie Blue, ale jak zwykle, od niechcenia, nagle zaczął szukać papierosa w kieszeni.

Blaise napił się z butelki, a potem oddał ją w ręce Naoto, który również upił łyk piwa, tylko dość niewielki. To samo zrobiła Isabella, która stała się przedmiotem zakładu. Tym gestem cała trójka zaakceptowała warunki gry, a jednym z nich miał być udział samej Isabelli w grze, oczywiście opowiedziała się po stronie Naoto.

MIASTO ✅Where stories live. Discover now