Macca wziął głęboki oddech i poczuł ciepłą dłoń wślizgującą się w jego. Od razu poczuł się pewniej. Weszli do sali. Mężczyzna siedzący na łóżku podniósł się wyżej na poduszkach a jego oczy błysnęły na widok McCartnya.
- No cześć. Cieszę się, że przyszliście. - Paul odniósł wrażenie, że te słowa skierowane były jednak bardziej w jego kierunku.
Brian nie spuszczał z niego wzroku ale ten nie miał odwagi ani ochoty aby na niego spojrzeć. Wbił wzrok w czubek swoich butów i czuł się z tym bardzo dobrze.
- Chciałeś ze mną pogadać, tak? - Powiedział do niezbyt czystej podłogi.
- Tak. Ale spójrz na mnie... - Paul pokręcił przecząco głową. - Będziesz się tak przez cały czas gapił w podłogę?
- Mhm.
- Paulie...
Brian powoli opuścił swoje łóżko, było widać, że gwałtowniejsze ruchy nadal sprawiają mu ból. Krok po kroku zbliżał się do stojącej dwójki. John nie spuszczał z niego czujnego wzroku, jeśli tylko będzie coś kombinował nie zdąży nawet ruszyć palcem. Poczuł jak McCartney przysunął się bliżej.
- Stój gdzie stoisz. - Głos Paula zadrżał.
- Nie zrobię ci krzywdy. Nie bój się.
Macca zrobił kolejny krok bliżej swojego chłopaka. Ten aby potwierdzić, ze pilnuje sytuacji objął mężczyznę rękoma.
- Po co chciałeś żebym przyszedł? - Dzięki wsparciu Lennona głos mężczyzny był swobodniejszy lecz nadal spięty.
- Chciałem pogadać... Ale usiądźcie co będziemy tak stali?
Mężczyźni zajęli miejsce na wolnym łóżku naprzeciw Epsteina. Paul w dalszym ciągu bezpiecznie blisko swojego chłopaka.
- Paulie, chciałem cię przeprosić za moje głupie i niestosowne zachowanie tamtego wieczoru.
- Głupie i niestosowne? To raczej mało powiedziane. - Ciało McCartneya przebiegł dreszcz na wspomnienie wydarzeń świątecznego wieczoru.
- Naprawdę mi głupio. – Głos Briana emanował szczerością uczuć. - Przepraszam.
- Czasu nie cofniemy. - Przyznał Paul.
- Wybaczysz mi?
Szczere przepraszająco-proszące spojrzenie spoczęło na McCartneyu. Z jednej strony nie wiedział jak mógłby wybaczyć Brianowi to co zrobił. Z drugiej czuł, że mężczyzna tego żałuje a i dla dobra zespołu lepiej byłoby gdyby się pogodzili.
- Wybaczyć nie. Ale przeprosiny przyjmę. Zbyt wiele kosztowało mnie to abym mógł ci wybaczyć. Od teraz tylko kontakty zawodowe.
Brian poczuł ukłucie w sercu. Stracił przyjaciela przez to, że nie umiał zapanować nad swoim podnieceniem,
- I tak będę próbował naprawić nasze relacje. No i załatwiłem wam trasę, wyjdziemy i będzie po staremu.
- W trasę... Wiesz w trasie to ja będę trzymał się swojej grupy. - Oparł się o Johna, który jak do tej pory nie odezwał się ani słowem. - Czy to już wszystko czego chciałeś? Możemy już iść?
- Czy ty mnie się jeszcze boisz?
Na to pytanie Paul nie znał odpowiedzi. Gdy byli w towarzystwie czuł się względnie bezpiecznie ale co będzie gdy będą gdzieś sam na sam? Tego pewien nie był.
- Nigdy nie będę wiedział czy ci coś znów nie odbije. To co zrobiłeś raczej trudno wyrzucić z pamięci.
- Nigdy więcej nie zrobię ci krzywdy Paulie. Przyrzekam. - Powiedział wyciągając rękę w geście pożegnania się.
CZYTASZ
Two Boys Love
RomanceJohn i Paul. Dwaj najbardziej pożądani mężczyźni na świecie. Mogą mieć każdą dziewczynę jakiej zapragną, ale czy naprawdę tego potrzebują do pełni szczęścia? Pewnego dnia okazuje się, że wcale nie. John zaczyna darzyć przyjaciela głębszym uczuciem i...