Stosunki tylko zawodowe - część 26

431 31 1
                                    

Macca wziął głęboki oddech i poczuł ciepłą dłoń wślizgującą się w jego. Od razu poczuł się pewniej. Weszli do sali. Mężczyzna siedzący na łóżku podniósł się wyżej na poduszkach a jego oczy błysnęły na widok McCartnya.

- No cześć. Cieszę się, że przyszliście. - Paul odniósł wrażenie, że te słowa skierowane były jednak bardziej w jego kierunku.

Brian nie spuszczał z niego wzroku ale ten nie miał odwagi ani ochoty aby na niego spojrzeć. Wbił wzrok w czubek swoich butów i czuł się z tym bardzo dobrze.

- Chciałeś ze mną pogadać, tak? - Powiedział do niezbyt czystej podłogi.

- Tak. Ale spójrz na mnie... - Paul pokręcił przecząco głową. - Będziesz się tak przez cały czas gapił w podłogę?

- Mhm.

- Paulie...

Brian powoli opuścił swoje łóżko, było widać, że gwałtowniejsze ruchy nadal sprawiają mu ból. Krok po kroku zbliżał się do stojącej dwójki. John nie spuszczał z niego czujnego wzroku, jeśli tylko będzie coś kombinował nie zdąży nawet ruszyć palcem. Poczuł jak McCartney przysunął się bliżej.

- Stój gdzie stoisz. - Głos Paula zadrżał.

- Nie zrobię ci krzywdy. Nie bój się.

Macca zrobił kolejny krok bliżej swojego chłopaka. Ten aby potwierdzić, ze pilnuje sytuacji objął mężczyznę rękoma.

- Po co chciałeś żebym przyszedł? - Dzięki wsparciu Lennona głos mężczyzny był swobodniejszy lecz nadal spięty.

- Chciałem pogadać... Ale usiądźcie co będziemy tak stali?

Mężczyźni zajęli miejsce na wolnym łóżku naprzeciw Epsteina. Paul w dalszym ciągu bezpiecznie blisko swojego chłopaka.

- Paulie, chciałem cię przeprosić za moje głupie i niestosowne zachowanie tamtego wieczoru.

- Głupie i niestosowne? To raczej mało powiedziane. - Ciało McCartneya przebiegł dreszcz na wspomnienie wydarzeń świątecznego wieczoru.

- Naprawdę mi głupio. – Głos Briana emanował szczerością uczuć. - Przepraszam.

- Czasu nie cofniemy. - Przyznał Paul.

- Wybaczysz mi?

Szczere przepraszająco-proszące spojrzenie spoczęło na McCartneyu. Z jednej strony nie wiedział jak mógłby wybaczyć Brianowi to co zrobił. Z drugiej czuł, że mężczyzna tego żałuje a i dla dobra zespołu lepiej byłoby gdyby się pogodzili.

- Wybaczyć nie. Ale przeprosiny przyjmę. Zbyt wiele kosztowało mnie to abym mógł ci wybaczyć. Od teraz tylko kontakty zawodowe.

Brian poczuł ukłucie w sercu. Stracił przyjaciela przez to, że nie umiał zapanować nad swoim podnieceniem,

- I tak będę próbował naprawić nasze relacje. No i załatwiłem wam trasę, wyjdziemy i będzie po staremu.

- W trasę... Wiesz w trasie to ja będę trzymał się swojej grupy. - Oparł się o Johna, który jak do tej pory nie odezwał się ani słowem. - Czy to już wszystko czego chciałeś? Możemy już iść?

- Czy ty mnie się jeszcze boisz?

Na to pytanie Paul nie znał odpowiedzi. Gdy byli w towarzystwie czuł się względnie bezpiecznie ale co będzie gdy będą gdzieś sam na sam? Tego pewien nie był.

- Nigdy nie będę wiedział czy ci coś znów nie odbije. To co zrobiłeś raczej trudno wyrzucić z pamięci.

- Nigdy więcej nie zrobię ci krzywdy Paulie. Przyrzekam. - Powiedział wyciągając rękę w geście pożegnania się.

Two Boys LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz