Ślad

456 24 8
                                    

Tom już godzinę siedział przed laptopem z telefonem przy uchu błagając dyspozytorki o sprawdzenie kursów z pod klubu.
Każdy mówił to samo "Niestety ale żaden z naszych kierowców nie miał o tej godzinie kursu z pod klubu."
-Nic nie wiedzą. To tak jakby wsiadła do taksówki i po prostu się rozpłynęła. - odezwał się Tom patrząc z przerażeniem na Zen.
-Muszę zadzwonić do ludzi z wczorajszego pokazu...moze ktoś coś zauważył.
-Dobra, zadzwoń. Ja zadzwonię do Haza...moze wpadnie na jakiś pomysł...Czesc stary...mamy ogromny problem....Jasmine zniknęła...nie...nie ma jej w hotelu ani w żadnym miejscu gdzie mogłaby pojsc...Zen właśnie dzwoni....czekaj zapytam...Zen?
-Tak?
-Działo się ostatnio coś dziwnego?
-W sumie...dostawala bukiety róż ale to chyba od Chrisa...nie było liściku.
-ok...chyba tu nic nie znajdziemy...ok sprawdź, my zostaniemy w Berlinie....ok...cześć.-Tom położył się na łóżku próbując zebrać myśli poukładać każdą informacje.
-Obdzwonilam wszystkich, nikt nic nie wie ale postarają się coś dowiedzieć poszukać.
-Ok. Haz ma posprawdzać w Londynie. Może przyleciala do domu.
-Bez dokumentów? Wątpię.
-To jest Jas wiesz ze potrafi załatwić niemożliwe.
-A Chris? Kontaktowałeś się z nim?
-Nie.
-To zadzwoń do niego, może on nam pomoże, może wiedzieć więcej w końcu to z nim ostatnio była najbliżej.
-Ok. Masz rację. - Tom wybrał numer do Evansa. - Czesc...mamy problem...Jasmine zniknęła....

Zendaya i Tom cały dzień spędzili na szukaniu jakiego kolwiek śladu Jas lub czegoś co pomogłoby im ja znaleźć

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zendaya i Tom cały dzień spędzili na szukaniu jakiego kolwiek śladu Jas lub czegoś co pomogłoby im ja znaleźć. Cały czas byli w kontakcie z Hazem i Chrisem.
Wieczorem ktoś zapukał do pokoju Zen.
-Tak?
-Bukiet dla Pani Jasmine O'Hara. - boy hotelowy podał Zen bukiet róż.
-Dziękuję. - Zen wzięła od mężczyzny bukiet i zamknęła drzwi. - Dziwne...
-Co tam? - zapytał Tom wychodzac z lazienki.
-Ktoś znów wysłał bukiet Jas...skad wiedział że jeszcze tu jesteśmy? Według planu byłybyśmy teraz w Nowym Jorku...
-Jest kartka... - Tom wyciągnął kartke z między kwiatów. - "tak bardzo chciałabym byście nie cierpieli zbyt długo. Każdy kolejny dzień jest dla nas co raz krótsza droga do końca tego życia. Każdemu czas się kończy ale nam szybciej...zegar tak szybko tyka... Tik tak, tik tak, tik tak...
Ciemność i ból dla nas i dla niej.
Przyjaciółka. "
-Dziwne...
-Halo? Jesteście tu?? - do pokoju wpadł Haz z Chrisem.
-Co Wy tu... ? - Haz mocno przytulił Zen.
-Nie mogliśmy siedzieć bezczynnie...Chris zadzwonił że leci do Berlina swoim samolotem. Zrobił postuj w Londynie i jesteśmy.
-Cos wiadomo?
-Wszystkich w Berlinie obdzwoniliśmy, byliśmy na policji, na samym początku zadzwoniliśmy do wszystkich możliwych firm transportowych. Każdy dyspozytor z którym rozmawialiśmy twierdził ze nie było o tej porze przejazdu.
-Jas dostawała od kogoś bukiety róż. Myślała że to od któregoś z Was - Zen spojrzała na Chrisa i Toma. - Dzisiaj też przyszedł...tym razem z listem. - Zen wręczyła kartkę Chrisowi i Hazowi. Przeczytali go dwa razy głośno by zrozumieć jego treść.
-Trzeba to zawieść na policję. Jas tego nie pisała...to nie jej pismo.
-Ktoś ją porwał? - zapytala Zen wtulając się w bok Haza który gładził ja po plecach próbując ją uspokoić.
-Tak to wygląda...jade z Tomem na policję, Wy zostańcie, jakby cokolwiek się wydarzyło dzwońcie. - zarządził Chris i wraz z Tomem wybiegli z hotelu.

~~
Witajcie wiem że obiecałam rozdział wczoraj ale mialam gości i niestety nie mogłam nic napisać.
Co myślicie o tym rozdziale?
Ja mam wrażenie że jest jakoś tak bardzo...hmmm...zakrecony.
Czekam z niecierpliwością na Wasze komentarze.
Pozdrawiam
Joan B. 💋

Walka o jutro /Tom Holland Where stories live. Discover now