LVII. PRZESZŁOŚĆ

10.7K 525 45
                                    

Gdy się obudziłam leżałam już wygodnie w łóżku. Ale nie moim. Byłam w pokoju Tyler'a. Czyli to się na prawdę wydarzyło. To nie był sen.

Jasne, że nie idiotko..

A dzień już tak ładnie się zapowiadał. Bez durnych komentarzy.

"Już wstałaś?" Usłyszałam głos Tyler'a. Stał przy komodzie po drugiej stronie pokoju.

"Która godzina?" spytałam zaspanym i lekko zachrypniętym głosem. Chyba, bo za dużo płakałam ostatnio.

"Masz sexy głos. Już dziesiąta tak poza tym"

Wygramoliłam się z jego łóżka i szłam już szłam w kierunku łazienki. Wzięłam długi ciepły prysznic. Tego mi brakowało. Jak ja się właściwie dostałam do domu? Do pokoju Tyler'a?

Wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznikiem. Poszłam z powrotem do pokoju Tyler'a. Spojrzał się na mnie i lekko się uśmiechnął. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. Spojrzał się na mnie zdziwiony.

"To nie oznacza jeszcze, ze ci o końca wybaczyłam te wszystkie rany na moim sercu, które ty zrobiłeś" ostrzegłam go. i chciałam iść do swojego pokoju ale on objął mnie od tyłu i nie chciał puścić.
"Ale ważne, ze to już się nigdy nie powtórzy skarbie. Nie pozwolę sobie na to" powiedział cicho.

Nigdy bym się nie spodziewała, że to wszystko się tak potoczy.

"Na początku, jak tutaj przyjechałam.. nawet tydzień temu nie pomyślałabym, że tak wszystko się wydarzy" wypowiedziałam moje myśli na głos.
"A ja nie pomyślałbym, że kogoś tak pokocham jak ciebie pokochałem. A już na pewno bym nawet nie myślał o tym, że dasz mi szansę"
"Tyler?"

"Tak?"
"Od jak dawna mnie kochasz?"
"Od zawsze"

"Uważaj bo przesłodzisz" powiedziałam i się zaśmiałam a Tyler mnie podniósł i zaczął całować.

Gdy już mnie postawił na podłogę, poszłam do swojego pokoju by się ubrać. Gdy już to zrobiłam wróciłam do niego. Jeszcze musiałam się dowiedzieć o co chodziło z Santaną.

Weszłam bez pukania. Leżał na łóżku. Położyłam się obok niego a on mnie przyciągnął bliżej siebie. Po chwili milczenia zapytałam się go o co chodziło dziewczynom.

"Santana.. Więc.. Ale zanim to opowiem to proszę obiecaj mi, ze to na nas nie wpłynie" Na nas? On naprawdę powiedział 'Nas'?
"Obiecuję" powiedziałam to szczerze.
"Można by powiedzieć, że Santana to moja była"
"Można by?"
"No tak jak by. Nie byliśmy długo razem, Chyba nawet nie tydzień. Zerwałem z nią nie bez powodu. Traktowała jak bym był tylko i wyłącznie na jej własność. Traktowała mnie trochę jak swojego sługę. Jak bym był tylko i wyłącznie na jej własność. Naprawdę, może to śmieszne porównanie ale.. Musiałem być zawsze przy niej, z nikim innym nie mogłem gadać, Tyler weź się przydaj na coś, Tyler weź zrób to, weź moje rzeczy, to, tamo. Rozumiesz." skinęłam tylko głową "No więc też rozumiesz dlaczego z nią zerwałem. Ale pewnie teraz by padło pytanie z twoich ust co to a z nami wspólnego i dlaczego masz się ode mnie trzymać z daleka. Otóż nasza Santana, nie mogła tego znieść, że ją zostawiłem i.. tak chyba teraz możesz się domyślić dlaczego"

Santana? Naprawdę nie spodziewałabym się tego po niej. Tyler patrzał się na mnie tak jakby się bał, że to wpłynęło na to co do niego czuję.

"Tyler, nie przejmuj się. To była przeszłość. Nie ma wpływu na to co do ciebie czuję"
"A co takiego czujesz?" chciał to usłyszeć.
"Kocham cię Tyler"

"Ja ciebie też" powiedział i mnie pocałował.

"Tyler?"
"Mel?"

Usłyszeliśmy głos najpierw David'a, a później mojej mamy.


My Fucking StepbrotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz