XLIII. STARE CZASY..

10.9K 517 60
                                    

Wydawało mi się, że jestem w jakimś filmie dla nastolatków. Bez jaj, jaki idiota by nie pomyślał, że ona ma coś z tym wspólnego.

Ta wiedźma we wszystkim mieszała palce. Nawet przy porwaniu. Czy na nigdy nie będę miała od niej spokoju. 

Hazel Delevingne już mnie zaczyna wkurzać. 

"Hazel" powiedziałam chłodnym tonem. 
"Melissa" powiedziała nie patrząc na mnie i krocząc do Jake'a.

Gdy podeszła do niego, pocałowali się. Całowali się tak namiętnie, że zrobiło mi się niedobrze. 

"Zaraz czy ty jej przypadkiem nie zgwałciłeś a ty nie byłaś wczoraj z Tyler'em?" spytałam jednoznacznie zmieszana.

Miałam mnóstwo pytań w głowie. Ale te dwa były dla mnie najważniejsze w tej chwili.

"Haha Mel, naprawdę myślisz, że byłabym z kimś takim kimś jak Tyler? Moje i jest bogiem seksu ale i tak kocham Jake'a. I on też potrafi być dobry w łóżku. Jeśli wiesz o co mi chodzi" puściła do mnie oczko.
"Więc byłaś cały czas z Jake'iem razem i grałaś sobie Tyler'em? Dlaczego?"
"Żeby mogła zdobyć informacje  dla nas, musiałem jakoś zdobyć zaufanie Tyler'a" zamiast Hazel odpowiedział Jake.
"Nie ciebie pytałam skurwielu" 

Oczy Jake'a pociemniały i gdyby wzrok potrafił zabijać już byłabym martwa.

Mel, lepiej uważaj co mówisz. Nie chcę jeszcze teraz, z moimi siedemnastoma latami, umierać. Jestem zbyt piękne by umrzeć. Ostrzegam cię, uważaj na słowa.

Nagle zaczęłam się śmiać, bo miałam śmieszną myśl.

Hazel i Jake spojrzeli się na mnie jak na wariatkę. 

"Dlaczego się śmiejesz" spytała się mnie a suka.
"Pomyślała o czymś" odpowiedział Louis za mnie.
"To opowiedz o tej jakże prześmiesznej myśli" zachęcał mnie Jake.
"Pocałowałeś Tyler'a a Tyler ciebie"

Cała trójka się na mnie dziwnie patrzała aż Louis też się zaczął śmiać.

"Jeśli ktoś kogoś całuje, a później jeszcze inną osobę tak jakby przekazuje ślinę tej pierwszej osoby. Czyli pocałowałeś pośrednio Tyler'a. W sumie gdybyście byli gejami, bylibyście słodką parą. " wyjaśnił Louis i specjalnie wyśmiewał Jake'a.

Jake powiedział "Idę zdezynfekować usta" i odszedł.

"Ludzie, ile macie jeszcze w planach mnie tutaj trzymać? Nie czuję się tutaj nawet jak porwana, tutaj jest nawet śmiesznie"

Żeby podkreślić to co właśnie powiedziałam, zaśmiałam się na końcu zdania.

"Mel, ty się wszędzie czujesz pewnie.Pamiętasz jak chcieliśmy napaść na stację benzynową? I zamiast powiedzieć 'Wyskakuj z kasy' czy coś, zapytałaś się gdzie jest toaleta, bo ci się sikać chciało. Nie byłabyś po prostu Mel gdybyś czegoś takiego nie powiedziała"
"Nie moja wina, że musiałam sikać. Ale sam zawsze byłeś chaotyczny. Podczas gdy flirtowałeś z dziewczyną którą chciałeś porwać. Poszedłeś z nią prawie do łóżka. I z chęcią ci przypominam, że ta dziewczyna była kujonem."
"A ja chęcią ci przypominam, że mało co nie wybuchłaś z zazdrości." powiedział Louis z uśmiechem.
"Moment, wy byliście parą?" spytała Hazel.

Louis i ja kiwnęliśmy głowami.

Powiedziała 'wow' i w pokoju pojawił się ponownie Jake.

"Możemy w końcu zadzwonić do Jason'a?" spytał.
"Nie musicie idioto" usłyszałam jego głos.

Moje serce zaczęło bić szybciej. Jednak przyszedł by mnie uratować.

Mel, ten typ jest niemożliwy. Zejdź się w końcu z nim.

Chętnie, tylko on do mnie nie należał.

Czekaj.. on do nikogo nie należał.

Mogłabym skakać z radości, gdyby nie to, że byłam przywiązana do tego durnego krzesła.

"Myślisz, że nie zauważę, że mojej siostry cały dzień w domu nie ma? Taki głupi to nawet ty nie jesteś, Jake"

Zauważył, że mnie nie ma.. tylko to słowo 'siostra' mi przeszkadzało.

"Racja, jeśli jesteś w kimś zakochany, dbasz o tę osobę i wtedy zauważasz, że jej brakuje" powiedział prowokującym głosem Jake.
"Nie twoja sprawa czy jestem w niej zakochany czy nie. Powiedz mi czemu ją porwałeś"
"Chcę twojego kwartału" powiedział Jake.
"Śnij dalej"

 Słuchałam ich uważnie, aż ktoś odwiązał moje ręce z tyłu. To był Louis. Pokazał mi, żebym była cicho i wyprowadził mnie za rękę z pokoju. 

Nikt nie zauważył tego, bo byli zbyt zajęci rozmową.

Gdy byliśmy na ulicy, wcisnął mi do ręki kluczyki i powiedział "Moje auto stoi dokładnie na przeciwko. Do was do domu nie jest daleko.Mel uciekaj stąd."

"Ale co z Tyler'em" to, że się o niego martwię było słychać w moim głosie.
"Mel obiecuję ci, że za dwie godziny będzie w domu. Albo możesz też na niego czekać za blokiem mieszkaniowym, a ja mu powiem, że ma tam iść. Ale wtedy musicie stąd uciekać. I nie martw się w sprawie Jake'a i w ogóle. Zajmę się nimi"
"Dziękuję Louis, poczekam z tyłu"
"Dla ciebie zawsze Mel. Jak za starych dawnych czasów" 

Uśmiechnął się przyjaźnie i odszedł. 

Wsiadłam do auta i pojechałam w wyznaczone miejsce.

Po godzinie przyszedł Tyler z krwawiącym nosem i wsiadł do auta. Nie spojrzał się na mnie a ja odpaliłam silnik i ruszyłam w kierunku domu.


My Fucking StepbrotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz