Rozdział 73

5K 249 159
                                    


Bohaterka tej opowieści, czy kiedykolwiek tak o sobie pomyślała? Być może, jednak to było kłamstwo. Jade była zaślepioną żądzą zemsty antybohaterką i swoim destrukcyjnym pragnieniem doprowadziła do katastrofy. Pozwoliła, by przeszłość, która dawno już powinna zostać pogrzebana, przejęła nad nią władzę i zniszczyła coś cennego. Mogła tylko mieć nadzieję, że Chris mimo wszystko jej wybaczy, bo ona prawdopodobnie nie wybaczy sobie nigdy.

Na razie jednak nic na to nie wskazywało.

Chris zniknął.

Nikt na uczelni nie wiedział, co się z nim stało. Zresztą większość osób i tak nie miała ochoty z Jade rozmawiać – nawet bardziej niż wcześniej. Ostracyzm pełną gębą. No, prawie, jeśli nie liczyć Katherine i może Michaela. A jeśli dojdzie do tego, że ktoś zechce ją tu ukamienować, to miała jeszcze obietnicę Alexandra, że jeśli tylko wyrazi takie życzenie, on pomoże jej przenieść się na Bakersfield.

Tyle że wszystko, czego Jade chciała, to Chris.

Dzwoniła do niego, ale za każdym razem włączała się poczta. Dziesiątki wysłanych wiadomości także pozostawały bez odpowiedzi. Czy się temu dziwiła? Niespecjalnie.

- Pewnie potrzebuje czasu, żeby wszystko sobie poukładać – stwierdziła Kat, ale w uszach Jade zabrzmiało to jak miłosierne kłamstwo.

- Pewnie tak – zgodziła się.

- Hej, rozchmurz się. Wszystko będzie dobrze. Chris naprawdę cię kocha.

Jade użyłaby raczej czasu przeszłego.

- Dlaczego tak uważasz?

Katherine posłała jej tajemniczy uśmiech.

- Bo z twojego powodu porusza niebo i ziemię.

Współlokatorka nie chciała powiedzieć nic więcej, a Jade nie miała już siły dalej prosić. Mimo to nie potrafiła bezczynnie siedzieć i czekać. Chciała znaleźć Chrisa, jednak nie miała pojęcia, gdzie powinna zacząć. Dlatego zawierzyła podszeptom intuicji i dzień w dzień jeździła na tamto wzniesienie, na które po raz pierwszy zabrał ją, kiedy wracali z lunaparku. A na tylnym siedzeniu jej forda niezmiennie siedział wielki pluszowy miś.

- Ty też uważasz mnie za podłą sukę? – zapytała, odnajdując szklane oczy maskotki we wstecznym lusterku.

Nie doczekała się odpowiedzi, ale to akurat dobrze. Gdyby zaczęła słyszeć odpowiedzi pluszowych misiów, to byłaby już prosta droga do przytulnego pokoju o ścianach wyłożonych gąbką.

- Moja matka miała takie powiedzenie – kontynuowała, wtaczając forda na wąską polną drogę. – Żeby nigdy nie stawać z diabłem do gry. I cóż, wygląda na to, że to ja jestem tym diabłem.

Miś uparcie milczał, a ona pomyślała, że oddałaby wszystko, żeby nigdy nie zakręcić tą diabelską ruletką. Wszystko.

I nawet, jeśli gdzieś tam w górze był Bóg jeszcze bardziej szalony niż ona, to nie uznał za stosowne interweniować. Deus ex machina sprawdza się może w dramacie, ale nie pojawia się w prawdziwym życiu. Tyle powinna już wiedzieć.

A Chris? Myślisz, że on się jeszcze pojawi w twoim?

Zatrzymała wóz i chwilę siedziała z zamkniętymi oczami. Chyba nawet dłuższą niż jej się wydawało, bo kiedy ponownie uniosła powieki, słońce zaczęło już zsuwać się po horyzoncie. Relatywne odczuwanie czasu przez pogrążoną w rozpaczy Jade Abernathy, taką pracę mogłaby napisać, gdyby to kogokolwiek obchodziło.

Ciekawe, czy wciąż obchodzi Chrisa, prawda?

Egzaminy miały się zacząć za nieco ponad tydzień. Jade nie została od nich odsunięta, choć podejrzewała, że może do tego dość. Nie została również zaproszona na rozmowę z dziekanem i domyślała się, że jest to zasługa profesora Travisa, który wstawił się za swoją ulubioną studentką. Z tą świadomością zrobiło się jej nawet gorzej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 27 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

DEVIL'S GAME | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz