Rozdział 12

4K 235 24
                                    


Chris dopędził ją przy zapomnianej huśtawce. Miała parę w nogach, to musiał jej oddać.

- Jade, posłuchaj...

Odwróciła się ku niemu z furią w oczach. Nigdy wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale były naprawdę ładne. Zwłaszcza teraz, kiedy tak płonęły.

- Co?! Czego jeszcze chcesz?! Upokorzyłeś mnie, przyprowadziłeś mnie tutaj, żeby zrobić ze mnie pośmiewisko! Mało ci?!

- To nie tak. – Spróbował jej dotknąć, ale odtrąciła jego dłoń. Ten ruch sprawił, że zachwiała się i klapnęła na drewniane siedzenie huśtawki. – Myślałem, że...

- To nie myśl. Najwyraźniej ci to nie wychodzi. – Powiodła wzrokiem dookoła. – Jakie to podwórko jest duże. Szukałam wyjścia.

- Minęłaś je. Było na prawo.

Zmrużyła oczy.

- Uważasz, że jestem żałosna. Wszyscy tak uważacie. Słyszałam, co mówiła ta cytata blondyna! Słyszałam wszystko!

Okruchy szans na współpracę, jakie Chris jeszcze żywił, właśnie uleciały z wiatrem.

- Jade, nie. Wcale tak nie myślę. – Przyklęknął na kolano tak, że ich twarze znalazły się na tej samej wysokości. – Ani trochę, przysięgam.

Zagryzła dolną wargę, zastanawiając się nad czymś. Patrzyła na niego wielkimi oczami, które – teraz to widział – miały intensywnie zieloną barwę. Nie są po prostu ładne, zdał sobie sprawę. Są piękne.

I zaraz te piękne oczy się zaszkliły.

- Czego ty chcesz, co? – Pociągnęła nosem. – Czego ty ode mnie chcesz?

Sam już nie wiem, pomyślał.

Jade niedbale otarła policzek. Znów zaczęła dygotać. Zdaje się, że teraz już nie tylko z zimna.

- Chodź – powiedział. – Odwiozę cię.

- Nie dotykaj mnie! Niczego od ciebie nie chcę!

Jak to się fatalnie składa, pomyślał.

- Spokojnie, nie machaj się tak – poradził.

- Bo co? – fuknęła zaczepnie, wyrzucając nogę w powietrze.

Chris uskoczył w samą porę, żeby nie dostać w zęby podeszwą jej trampka. W następnej sekundzie rozległo się tąpnięcie i pełne zaskoczonego bólu „ałaaaa".

- Bo to – powiedział do leżącej pod huśtawką Abernathy.

Chwyciła się łańcuchów, do których przytwierdzone było siedzenie, i z całą gracją, na jaką w tamtej chwili mogła się zdobyć, dźwignęła się z ziemi. Przed oczami musiały jej tańczyć gwiazdy jaśniejsze od tych, które miała nad głową.

- Nic mi nie jest – warknęła, pochwyciwszy spojrzenie Chrisa.

Podniósł ręce.

- Nic nie mówię.

- A obiecałeś – przypomniała. – Miałeś powiedzieć, po co za mną łazisz, ale widzę, że chodziło tylko o to, żeby zrobić ze mnie...

To się nigdy nie skończy, zrozumiał.

Doskoczył do Abernathy od tyłu i zasłonił jej usta ręką. Mógł mieć tylko nadzieję, że nikt ich teraz nie ogląda ani nie robi zdjęć.

- Przymknij się. I nawet nie myśl o tym, żeby mnie gryźć.

Wydała z siebie stłumiony pomruk protestu.

- Nie, nie puszczę cię. Strasznie dużo gadasz.

W odpowiedzi wbiła mu łokieć w brzuch. Jezu, naprawdę miała parę. Chris aż się zgiął, ciągnąć Abernathy ze sobą. Ale nie zwolnił chwytu nawet na moment.

DEVIL'S GAME | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz