Rozdział 36

3.1K 177 13
                                    


Jade patrzyła na cel, starając się maksymalnie skoncentrować. Miała słuchawki strzeleckie Walker's Razor na uszach i sig sauera P320 w dłoni.

- Jedną dłonią obejmujesz drugą – poinstruował Chris. Stał tuż za nią, przyciśnięty biodrami do jej pośladków, oplatając ją ramionami. I to było takie... cholernie podniecające. – Musisz ścisnąć kciuki, o tak. Stopy oddzielnie. Nie, za daleko. O, właśnie. Świetnie.

Było jej gorąco. W brzuchu czuła łaskotanie.

- O tak? – upewniła się.

Kiwnął głową. Poczuła, jak jego podbródek ociera się o jej głowę.

- Dokładnie. – Jego oddech połaskotał ją w ucho. – Seksowna jesteś z tym pistoletem.

Oddała pierwszy strzał. Odrzut poderwał jej złączone dłonie w górę. Jade zaklęła. Na filmach wydawało się to o wiele łatwiejsze.

- Spokojnie – odezwał się Chris. – Jeszcze raz.

Ponowiła próbę. I tym razem poszło jej lepiej, chociaż tarcza z celem pozostała nietknięta.

- Musisz się skoncentrować – poradził Chris. – Wyobraź sobie, że strzelasz do... No nie wiem, czego tam nie lubisz.

- Nie chcesz wiedzieć, co sobie wyobrażam – mruknęła.

I strzeliła kolejny raz, znów chybiając.

Tarcza znajdowała się dziesięć metrów od miejsca, w którym stali, ale dla Jade ten dystans wydawał się znacznie większy. Po oddaniu jeszcze kilku strzałów zaczynała podejrzewać, że nigdy nie trafi w to świństwo.

- Patrz, jak to się robi. – Chris odebrał jej sig sauera i oddał pięć czystych strzałów, za każdym razem trafiając w środek tarczy.

Abernathy poczuła dziecięcą zazdrość. Włączył się w niej jakiś chory duch rywalizacji. Chyba dlatego, że nie przywykła do tego, żeby nie być w czymś najlepszą. Teraz jednak to Roberts triumfował, a jej było z tym źle. Nawet by się nie zdziwiła, gdyby okazało się, że zabrał ją na strzelnicę tylko po to, żeby popisać się tym, co potrafi. Megaloman.

- Przypatrz się, jak ja to robię – powiedział. – Stopy lekko rozstawione, ale nie równo. Jedna trochę do przodu, druga trochę do tyłu. Ramiona wyciągnięte, ale też nie całkiem. Widzisz?

Kiwnęła głową. Oczywiście, że widziała. Jego perfekcyjną pozycję i opływający go cholerny majestat.

- I bum! – zawołał i strzelił. Znów w sam środek. – To naprawdę nie jest takie trudne. Zobaczysz.

Jade poprawiła kucyk, który wcale nie wymagał poprawy. W środku aż cała chodziła. To aż niewiarygodne, jak skrajne emocje potrafił wywołać w niej Chris.

- Twoja kolej. – Podał jej skierowanego lufą do ziemi sig sauera.

Niemal wyrwała mu pistolet z ręki i ustawiła się do strzału. Tyle że teraz zamierzała to zrobić po swojemu. Miała gdzieś jego dobre rady.

- Teraz ty się przypatrz – rzuciła.

I ustawiła się jak gangsterzy na filmach.

Wyprostowała ramię, a nadgarstek lekko przygięła do dołu. Broń obróciła bokiem i oddała strzał. Jeden. Nie zdążyła oddać drugiego, bo Chris pociągnął ją za rękę. Zmusił ją, żeby skierowała lufę sig sauera do ziemi i wrzasnął:

- Co ty robisz?!

- Strzelam. Nie widać?

- Chcesz, żeby nas stąd wykopali?! – Niespokojnie obejrzał się przez ramię. A potem, już trochę łagodniej, dodał: – Nie odstawiaj więcej takiego gówna.

- Popatrz tam. – Wskazała palcem tarczę, do której właśnie strzeliła. W piersi czarnej sylwetki zionęła dziura.

- Gratuluję – wycedził Chris przez zęby. – Ale pluszowego misia byś nie dostała.

- Ostatecznie liczy się efekt, prawda? – Jej wargi rozciągnął zimny uśmiech. – Ty akurat powinieneś to rozumieć.

- O co ci właściwie chodzi, co?

- Wisi nad nami nieubity interes. Spędzamy razem czas, momentami jest naprawdę fajnie. Ale wszystko sprowadza się do tego, czego ode mnie chcesz.

Przyglądał się jej spod chmury opadających na czoło ciemnych włosów. Jego lekko skośne oczy zdawały się płonąć.

- Dalej wydaje ci się, że chodzi mi tylko o to? O zaliczenie przedmiotu u Travisa?

Nie była pewna. Nie była już niczego pewna. I to chyba było najgorsze.

- Od tego przedmiotu zależy bardzo dużo – zauważyła.

Szczęki Christophera się poruszyły. Górował nad nią, wysoki i umięśniony, jednak to ona miała broń.

- Do sedna – powiedział.

- Dlaczego tak właściwie mnie lubisz, Chris?

- Nie mam pojęcia. – Pokręcił głową. – Jesteś stuknięta. Jesteś najbardziej stukniętą osobą, jaką znam. Ale mam to gdzieś. Wariuję przez ciebie. Wariuję dla ciebie. I jasne, na początku chodziło o egzamin, to znaczy dalej chcę, żebyś mi pomogła, ale to już nie jest główny powód. Ty nim jesteś, Jade. Ile razy mam to powtarzać, żebyś zrozumiała?

Zniszcz to, co kochasz, zanim to zniszczy ciebie, pomyślała. A potem przystawiła lufę sig sauera pod podbródek Chrisa.

- Co, gdybym teraz naprawdę pociągnęła za spust?

- Odbiło ci?!

- Nie znasz mnie, Chris. Ani trochę. Nie masz pojęcia, kim tak naprawdę jestem.

Patrzył na nią zdumionymi oczami. Ale nie zdążył odpowiedzieć. Zrobił to za niego ktoś inny.

- Wy! Tak, wy! – rozdarł się pracownik strzelnicy. – Wypieprzać stąd! Już!

DEVIL'S GAME | ZakończoneWhere stories live. Discover now