Kołysane wiatrem gałęzie drzew szumiały cicho. Oprócz tego słychać było jeszcze tykanie stygnącego silnika camaro. Jade znów umilkła, obejmując wzrokiem bezmiar nieba nad nimi. Chris nawet nie próbował odgadnąć, o czym teraz myślała.
- Tu naprawdę jest bardzo ładnie – odezwała się po dłuższej chwili. – Więcej niż ładnie.
- Nie przywiózłbym cię tutaj, gdyby było inaczej.
- A przywoziłeś kogoś przede mną? – Jej oczy były ciemne, poważne.
Zaprzeczył ruchem głowy.
- Nie. Nigdy.
- I mam uwierzyć, że to prawda?
- Byłoby miło. Chociaż pewnie i tak tego nie zrobisz.
- A ty byś uwierzył? Gdybyś był na moim miejscu, uwierzyłbyś?
No i zaczynamy, pomyślał ponuro.
- Znowu wracamy do egzaminu u Travisa i twojej paranoi?
- To nie paranoja. Jeśli nie chodziłoby o ten egzamin, nigdy byś mnie nie poznał, Chris. Dobrze wiesz, że to prawda, więc nawet nie próbuj zaprzeczać.
Wypuścił powietrze w bezgłośnym westchnieniu. Czuł, że zaraz to on będzie tym, który się wścieknie.
- To już nie ma dla mnie znaczenia. Kiedy wreszcie mi uwierzysz? Mam cofnąć naszą umowę? Nie ma sprawy. Cofam ją. Wyleją mnie z uczelni, ale to nieistotne, jeśli dzięki temu będę mógł być z tobą. Ty jesteś ważniejsza, Jade. Ważniejsza od wszystkiego.
Przyglądała mu się czujnie. Jej spojrzenie zdawało się mieć niemal fizyczny ciężar.
- Naprawdę byś z tego zrezygnował?
- Tak – powiedział bez wahania.
- Jeśli wciąż kłamiesz, powinni ci za to wręczyć Oscara.
- A jeśli mówię prawdę?
W jej twarzy zaszła osobliwa zmiana. I w tej chwili Jade wydawała mu się nieskończenie piękna, jednak to piękno było w jakiś sposób smutne.
- Czasem myślę, że byłoby lepiej, gdybyś tego nie robił.
Christopher zachował kamienną minę, ale przyszło mu to z trudem. Wewnątrz czuł się jak jeden z jego ulubionych gif-ów – Jim Carrey ciągnący się za włosy na sali sądowej w filmie Kłamca, kłamca.
- Głodna? – zapytał. – Bo kupiłem nam coś na późną kolację. Kolejny dowód na to, że nie przyjechałem tu, żeby cię zamordować.
Żart nie wywołał spodziewanego efektu.
- Zależy, co masz.
- Kanapki.
- Bez mięsa?
- Bez.
Abernathy była głodna. Bardzo, sądząc po szybkości z jaką jadła. Kiedy Chris był gdzieś tak w połowie swojej porcji, ona miętosiła już w dłoni pusty papierek. Wreszcie wcisnęła go do kieszeni dżinsów. A potem przytknęła puszkę do ust i wlała w siebie resztkę napoju.
- No co? – Pochwyciła spojrzenie Chrisa.
- Przecież nic nie mówię. Ale jak chcesz, to mam w aucie jeszcze batonika.
Nie chciała.
Zadarła głowę i dłuższą chwilę patrzyła na gwiazdy.
- Nie spodziewałam się, że ktoś taki jak ty będzie chciał pokazać mi tego rodzaju miejsce – odezwała się w końcu.
YOU ARE READING
DEVIL'S GAME | Zakończone
RomanceONA - stroniąca od ludzi, jedna z najlepszych studentek na roku. ON - popularny i szalenie przystojny rozgrywający uniwersyteckiej drużyny futbolowej. Różni ich wszystko. Łączy jedno. Nienawiść. Kiedy Chris wpada w kłopoty, tylko Jade może mu pomó...