- Nie możesz spać? – odezwała się Kat.
Jade znieruchomiała na łóżku. Sądziła, że do tej pory wierciła się w pościeli bardzo cicho. Jednak najwyraźniej wierciła się głośno.
- Nie – przyznała. – Jakoś nie dam rady.
Z drugiej strony pokoju rozległo się przeciągłe westchnienie. Zaraz potem Katherine zapytała:
- Coś się stało?
Och, bardzo wiele rzeczy, pomyślała Abernathy. Odrzuciła kołdrę i zapaliła nocną lampę. Światło nie było ostre, ale wystarczyło, żeby Katherine osłoniła oczy ramieniem.
- Nie musiałaś – zaprotestowała.
Jade jednak nie zwróciła na to uwagi; kołowrotek w jej głowie rozpędził się z nową mocą. Wyskoczyła z pościeli i zaczęła krążyć po pokoju, wypluwając z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.
- Spotkałam go dziś. Zaprosił mnie na obiad. Nie ma dziewczyny. I chyba mnie lubi. A potem okazało się, że jego ojciec i ojciec tego cymbała... Nie musiał wsadzać mojej książki w chipsy! Ani mnie całować! Och, cholera! Cholera jasna!
Katherine patrzyła na nią z narastającym przerażeniem.
- Powoli. Kto zaprosił cię na obiad?
- Alexander!
- To ten kolega Robertsa? Ten miły?
- Tak.
- I to on wsadził twoją książkę w chipsy?
- Nie!!!
Kat się skrzywiła.
- Jezu, nie wrzeszcz. Jeszcze nie ogłuchłam i wolałabym, żeby tak zostało.
- Przepraszam – Jade się stropiła. – Ja...
- Jesteś niezdrowo podekscytowana – podsunęła Kat. – Co wyście robili na tym obiedzie?
- Nic! Nawet nie dojadłam swojego naleśnika! Nie wiem, po co w ogóle tam poszłam, to nie jest miejsce dla...
- Znowu zaczynasz krzyczeć. Przestań.
Jade zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na koleżankę. Spróbowała tej sztuczki z oddechami, ale gówno dała. Jak zwykle.
- Masz jakieś tabletki?
- Na szajbę? Nie, zostały w innej piżamie.
- Bardzo zabawne. – Jade klapnęła na krawędzi biurka. – Te ziołowe na uspokojenie. Brałaś je podczas zimowej sesji.
- Nie pomogły mi wtedy, więc z pewnością nie pomogą też tobie. – Kat owinęła się kołdrą tak, że wystawała z niej tylko intensywnie granatowa czupryna. – Czemu nie opowiesz mi tej przejmującej historii? I tak już się rozbudziłam.
Jade powtórzyła sztuczkę z oddechami, tym razem wkładając w to więcej zaangażowania. Chyba rzeczywiście trochę pomogło, ale to mogła być raczej autosugestia. A potem, pamiętając, żeby się nie drzeć, streściła współlokatorce ostatnie wydarzenia. No, w każdym razie ich nieco ocenzurowaną wersję.
- Czyli teraz leci na ciebie dwóch gości? – Katherine gwizdnęła. – Jeśli to przez tę kolekcję bluz z odzieży używanej, to chyba muszę się tam wybrać na zakupy.
- Te ciuchy nie są z... – Abernathy pokręciła głową. Pomysł, który od pewnego czasu obracała w myślach, nagle nabrał wyraźnych kształtów. – Nieważne. Kat, mogę mieć pytanie?
- Aż się boję.
Jade zsunęła się z biurka i podeszła do koleżanki. Cała jej pościel pachniała farbą do włosów.
- Czy jest jakaś rzecz, do której przy pomocy swojego komputera nie potrafiłabyś się włamać? – zapytała, przyklękając obok jej łóżka.
________
Hej <3
Dziś pytanie o okładkę. Wracamy do tej ze skrzydłem (macie ją u góry rozdziału) czy zostawiamy tę parę, którą mamy?
Będę mega wdzięczna za Wasze opinie <3
Karina
ESTÁS LEYENDO
DEVIL'S GAME | Zakończone
RomanceONA - stroniąca od ludzi, jedna z najlepszych studentek na roku. ON - popularny i szalenie przystojny rozgrywający uniwersyteckiej drużyny futbolowej. Różni ich wszystko. Łączy jedno. Nienawiść. Kiedy Chris wpada w kłopoty, tylko Jade może mu pomó...