Rozdział 18

3.5K 181 23
                                    


Widziane z oddali boisko było ciemne, jednak miało w sobie coś pociągającego. Prawie jak ring przed walką. Reflektory zgasły dobre dwadzieścia minut temu, ale na parkingu wciąż stał jeden samochód. Srebrny chevrolet camaro.

- Abernathy wchodzi do gry! – zagrzmiał Chris, uderzając dłońmi w kierownicę.

Siedzący na fotelu pasażera Mike aż podskoczył.

- Powaga? – Spojrzał na przyjaciela z szacunkiem. – Czym ją przekonałeś?

Christopher wyjął kawę z uchwytu między siedzeniami i upił łyk. To się nazywało budowaniem napięcia, ale po wszystkim, co przeszedł z Abernathy, chciał odpowiednio zaakcentować swoje zwycięstwo.

- Mówiłem, że mam zajebistą siłę perswazji. Urok osobisty i takie tam. – Uśmiechnął się. – A jak już panienkę całuję, to robi się całkiem bezsilna.

- Te, a podobno na nią nie lecisz.

- Bo nie lecę. Ubijam interes.

Sądząc po tym, jak Michael na niego spojrzał, raczej nie do końca mu wierzył. Co więcej, Chris również nie był pewien, czy w tym wszystkim chodzi już tylko o zaliczenie egzaminu u starego. Cała ta akcja z Abernathy... To zmieniło się w coś w rodzaju osobistej potyczki. A on złapał się na tym, że ostatnie, czego chce, to wyjść z niej przegrany.

- Wiesz, że po tamtej imprezie sporo ludzi sądzi, że jesteście parą? – Obwieścił Michael, wyglądając przez przednią szybę.

- No i?

Wzruszył ramionami.

- No i nic. Tylko Jessica szaleje.

Cheerleaderki, westchnął Chris w duchu. Kolejna zasada, której nie powinien był łamać. Trzymać się od takich jak ona z daleka.

- Niczego jej nie obiecywałem.

- Ja to wiem, ty też. Ale ona pewnie miała już wybraną suknię ślubną i imiona dla waszych dzieci.

Chrisa aż skręciło na samą myśl.

- Głodny? – zapytał.

Mike sprawdził godzinę i pokręcił głową.

- Nie. Zresztą i tak nie zdążymy.

- Zdążymy.

- Stary! Widzisz godzinę?

- Jaki ty się zrobiłeś nerwowy. – Chris odstawił kawę i uruchomił silnik.

- Bo postawiłem na ciebie trochę forsy. Tatuś chce wyjść z Red Bricks bogaty. – Poklepał go po ramieniu. – Nie zawiedź mnie.

- Ja nigdy nie zawodzę – odparł Christopher, wyjeżdżając prosto w noc.


_______

Dajcie znać, czy chcecie dziś jeszcze jeden.

Karina

DEVIL'S GAME | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz