maybe love is not for me || n...

By shia542

126K 14.2K 6.5K

Od wypadku, w którym zginęli rodzice Lee Jeno, chłopak nie chciał nigdy więcej cierpieć. Jego życzenie został... More

🌺 Prolog 🌺
🌺 1 🌺
🌺 2 🌺
🌺 3 🌺
🌺 4 🌺
🌺 5 🌺
🌺 6 🌺
🌺 7 🌺
🌺 8 🌺
🌺 9 🌺
🌺 10 🌺
🌺 11 🌺
🌺 12 🌺
🌺 13 🌺
🌺 14 🌺
🌺 15 🌺
🌺 16 🌺
🌺 17 🌺
🌺 18 🌺
🌺 19 🌺
🌺 20 🌺
🌺 21 🌺
🌺 22 🌺
🌺 23 🌺
🌺 24 🌺
🌺 25 🌺
🌺 26 🌺
🌺 27 🌺
🌺 28 🌺
🌺 29 🌺
🌺 30 🌺
🌺 31 🌺
🌺 32 🌺
🌺 33 🌺
🌺 34 🌺
🌺 35 🌺
🌺 37 🌺
🌺 38 🌺
🌺 39 🌺
🌺 40 🌺
🌺 41 🌺
🌺 42 🌺
🌺 43 🌺
🌺 44 🌺
🌺 45 🌺
🌺 46 🌺
🌺 47 🌺
🌺 48 🌺
🌺 49 🌺
🌺 50 🌺
🌺 51 🌺
🌺 52 🌺
🌺 53 🌺
🌺 54 🌺
🌺 55 🌺
🌺 56 🌺
🌺 57 🌺
🌺 Epilog 🌺
🌺 Sequel 🌺

🌺 36 🌺

2.2K 222 59
By shia542

- Taeyong, spokojnie, daj im odpocząć - bronił swoich młodszych przyjaciół Ten, przyglądając się liderowi Obdarzonych, który krążył po ich rezydencji.

- Właśnie, w dodatku jest taki gorąc, że nawet ja mam ledwo siły na robienie czegokolwiek - poparł chłopaka Jaehyun, zakładając ręce na piersi w oczekiwaniu na reakcję przyjaciela, który w końcu się zatrzymał i podparł pod boki.

- Ale jednak robisz, a niektórzy z nich nie trenowali już od miesiąca - przypomniał dwójce chłopaków Taeyong, po czym ponownie zaczął dreptać po pokoju. - To się nie skończy dobrze, szczególnie, że nie widzę, by się tym zbytnio przejmowali.

Jaehyun i Ten spojrzeli na siebie, wstrzymując się od westchnienia, pomimo iż zdawali sobie sprawę z tego, że ich lider wie o tym, że powoli są zirytowani jego zachowaniem. Przed chwilą w trójkę widzieli jak Jaemin z Jeno znikają w lesie, nieświadomie zostawiając za sobą ogniste i lodowe ślady, co jednak były normalne w ich przypadku. Lecz to co martwiło Taeyonga to fakt, że to samo ostatnio dzieje się z mocą Yuty i Renjuna, a tego już nie dało się w żaden sposób usprawiedliwić.

- Jestem pewny, że treningi były ostatnim, o czym myśleli - odparł Jaehyun, który nie chciał, by lider był zły na podopiecznych. - Każdy z nich przeżywał to, co się działo, a najbardziej Hyuck, Nana i Jeno.

- W przypadku Jeno to bym się kłócił, ale z resztą masz rację - dodał Ten, musząc wytrzymać wściekłe spojrzenie przyjaciela, ponieważ to co powiedział, raczej nie pomoże białowłosemu i reszcie.

- Naprawdę się cieszę, że pojawiła się wśród nas nowa para i życzę Jaeminowi, by nie zwariował przez Jeno - stwierdził Taeyong, składając przed sobą ręce. - Jednak problem wciąż jest i trzeba go rozwiązać.

- A masz jakiś pomysł? - zapytał Jaehyun, na co lider oparł brodę na dłoni i po chwili zastanowienia pokiwał głową.

- Już czas - powiedział jedynie Taeyong, jednak jego przyjaciele zrozumieli, o co chodzi momentalnie. - To ich powinno zmusić do treningów.

- Pójdę po Sichenga, by powiadomił wszystkich, miejmy nadzieję, że uda mu się znaleźć nasze kochane pary - westchnął Ten, po czym skierował się do wyjścia, już współczując sobie oraz innym Obdarzonym.

◁◁▷▷

- Może by mi ktoś łaskawie pomógł? - zapytał Renjun, wieszając kolejne ubrania na linki specjalnie do tego przeznaczone, jednak odpowiedziała mu głucha cisza. - Jasne, odwdzięczę się wam kiedyś.

Nadszedł ten dzień, w którym Renjun został zmuszony, by zrobić pranie dla wszystkich Obdarzonych, nad którym siedział już co najmniej kilka godzin, a jego towarzysze nie mieli zamiaru mu zbytnio pomagać. Jak na razie najbardziej pomocny okazał się Taeil, który z cienkich gałązek wykonał mu miejsce do wieszania rzeczy, jednak gdy młodszy poprosił go o pomoc, szybko się ulotnił.

Renjun doceniłby każdą, nawet najmniejszą chęć pomocy, ponieważ przez to, że prania nie robił przez dobre dwa miesiące, nazbierało mu się więcej rzeczy niż się spodziewał. Lecz jego przyjaciele widocznie byli przerażeni tą ilością i zapewniali mu jedynie wsparcie moralne, siedząc niedaleko niego. Jisung jak gdyby nic wylegiwał się pod drzewem, opalając się i bawiąc się włosami Chenle, który leżał z głową na jego udach, nie wykazując żadnych chęci pomocy, lecz w końcu trzeci z chłopaków postanowił się zlitować nad Renjunem.

- Już idę - westchnął Mark, podnosząc się z swojego miejsca, uznając, że woli nie podpadać przyjacielowi. - Chenle, ty też mógłbyś się ruszyć, zrobiłbyś to w minutę - dodał, chwytając pierwszą z brzegu mokrą koszulkę.

- Zrobiłbym to w pięć sekund, ale zmarnowałbym tym samym pięć sekund mojego cennego życia - odparł zielonowłosy, na co Jisung głośno się zaśmiał, lecz pozostała dwójka jedynie przewróciła oczami.

- Mniejsza o to, dlaczego w ogóle dzisiaj to robisz? - zapytał Mark, sięgając po kolejne rzeczy, by mieć to jak najszybciej z głowy, skoro Chenle nie chciał pomóc.

- Ponieważ Taeyong podobno jest na nas wściekły za to, że mniej trenujemy - odparł Renjun, posyłając wdzięczny uśmiech Markowi. - Ale to tylko pogłoski, który rozsiewa na prawo i na lewo Kun, niepotwierdzone przez Hyucka.

- W czym jestem potrzebny? - usłyszeli nagle zza siebie głos wspomnianego chłopaka, który niósł ze sobą ogromne białe pudło z niewiadomą zawartością.

- Możesz nam pomóc rozwieszać ubrania - powiedział Renjun, jednak wymowne spojrzenie przyjaciela jasno mówiło, że nie ma zamiaru. - Chodzi o to, że niby Taeyong marudzi, że mniej trenujemy.

- Na mnie nie narzeka na pewno, zaś co do was... moja moc nie potrafi jak na razie stwierdzić - odparł po chwili Donghyuck, przekładając z jednej ręki do drugiej pudło.

- Co tam masz? - zapytał Mark, podchodząc do czerwonowłosego i odbierając od niego pudełko, zobaczywszy, że ten zmęczył się noszeniem go.

- Nową dostawę dla Renjuna - powiedział Donghyuck, szybko zabierając swoje ręce, kiedy styknęły się z tymi należącymi do Marka. - Przejrzałem szafę Nanie, który chyba zapomniał o tym, w jakim stanie są jego ubrania.

Dwójka przyjaciół zmarszczyła brwi w niezrozumieniu, a Jisung i Chenle podnieśli głowy, by widzieć, co się dzieje, na co czerwonowłosy machnął ręką na znak, by wysypali zawartość pudła, które do nich przyniósł. Mark wykonał polecenie, wyrzucając ubrania wprost pod stopy Renjuna, który od razu kucnął, biorąc do ręki pierwszą lepszą rzecz, rozumiejąc już o co chodziło przyjacielowi. Całą długość rękawów czerwonej bluzy Jaemina pokrywał lód, który można było również znaleźć na jej tyle oraz na każdym innym ubraniu kolejno wyciąganym przez Renjuna.

- W sumie mnie to nie dziwi - wymamrotał chłopak, na co Donghyuck spojrzał na niego w zdziwieniu, a ten jedynie wstał i podszedł do jednej z linek.

Renjun ściągnął z niej czarną koszulkę, a czerwonowłosy od razu domyślił się, że należy ona do Jeno, ponieważ on jako jedyny nosił ostatnio rzeczy w tym kolorze. Mimo iż uczucia mu już wróciły dawno, swojego postanowienia o noszeniu jedynie czarnych ubrań nie zmienił i nie raczej zamierzał tego zrobić w najbliższym czasie. Donghyuck wyciągnął rękę po rzecz, którą przyniósł mu przyjaciel i przez chwilę nie wiedział, o co mu chodzi, lecz ten nakazał mu się przyjrzeć, co ten też zrobił.

- Jest spalona - powiedział czerwonowłosy, kiedy w końcu zauważył w niektórych miejscach ledwo widoczne przebarwienia, na co Jisung z podziwem zagwizdał, a Mark krzywo się uśmiechnął.

- Przynajmniej wiemy, że nie próżnują, jak nam gdzieś uciekają - stwierdził drugi chłopak, na co pozostali się zaśmiali, mimo iż Donghyuck wiedział to już dawno.

Od kilku dni jego najlepszy przyjaciel często gdzieś znikał wraz z Jeno, co kazało mu myśleć, że najprawdopodobniej znaleźli swoje miejsce, w którym mogli się zaszyć na kilka godzin, co oczywiście robili. Czerwonowłosemu to nie przeszkadzało, ponieważ dzięki temu przynajmniej nie musiał się obawiać, że zastanie ich całujących się w swoim pokoju, a sądząc po tym, że Jaemin zawsze wracał w cudownym nastroju, nie miał się o martwić.

Jednak nie trudno było nie zauważyć lekko czerwonych śladów choćby na rękach chłopaka oraz jego roztrzepanych włosów, z którymi kilka razy już wrócił do domku. Donghyuck wiedział, że te pierwsze zostawił Jeno i jego moc, czego koniec końców musiał się spodziewać przez naturę Obdarzonych do okazywania sobie uczuć poprzez dotyk. Jedyną rzeczą, która go niepokoiła, że na większości z śladów mógł dojrzeć resztki lodu, który nie zdążyły zniknąć.

W przypadku Jeno nie było takiego problemu, ponieważ Jaemin kontrolował swoją moc na tyle, że ogień w żaden sposób nie szkodził jego chłopakowi, co zawdzięczał wielu miesięcy ciężkich treningów. Jaemin nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby zrobił komuś krzywdę, a tym bardziej białowłosemu. Lecz Jeno miał słabszą kontrolę, więc robił to pewnie nieświadomie.

- Myślisz, że to jest niebezpieczne dla Nany? - zapytał cicho Jisung tak, że jedynie czerwonowłosy oraz Chenle to usłyszeli, jednak ten drugi zwyczajnie to zignorował, przyzwyczajony do tego, że przyjaciel nawiązuje do myśli innych.

- Nie, ogień Nany neutralizuje działanie lodu Jeno - odparł Donghyuck, który kiedy zapytał o to Jaemina, ten zbył to machnięciem ręki, mówiąc, że to nic takiego, co o dziwo okazało się prawdą. - Zdają się być idealną parą pod względem mocy.

- Skoro już mówimy o mocy, to moja może się wam teraz bardzo przydać - usłyszeli głos Sichenga, który właśnie do nich przyleciał, wykorzystując do tego powiew wiatru. - Widziałem, że się męczysz z tym od dobrych paru minut - powiedział do Renjuna, wskazując na mokre ubrania.

- Tak, ponieważ ktoś nie może poświęcić pięciu sekund, by mi pomóc - odparł Renjun, posyłając gniewne spojrzenie Chenle, który odpowiedział mu szerokim uśmiechem.

- Może ja ci pomogę? - zaproponował nieśmiało Sicheng, drapiąc się po głowie. - I tak nie mam nic ciekawszego do robienia.

Renjun ochoczo pokiwał głową i przytulił swojego nauczyciela, z którym miał podobną relację do tej, jaką miał Yuta z Jaeminem, jak zawsze pary, które uczą się razem. Sicheng szeroko się uśmiechnął, po czym zaczął machać rękami, wydając polecenia wiatrowi, który posłusznie unosił po kolejne koszulki i spodenki, by zawiesić je na linkach, dzięki czemu Mark i Renjun w końcu mogli wypocząć, zajmując miejsce obok swych przyjaciół.

- Trochę zazdroszczę Nanie i Jeno - powiedział po chwili ciszy Renjun, sięgając po ubrania różowowłosego, by je uprać. - Są tacy szczęśliwi ze sobą, tak samo jak Jungwoo i Lucas.

- Tak, i mają się do kogo przytulić - zaśmiał się Jisung, powiedziawszy to, co usłyszał w głowie przyjaciela, na co ten przewrócił oczami, by ukryć zawstydzenie.

- Ja też cię mogę przytulić - oznajmił Chenle, po czym na potwierdzenie swych słów, objął mocno ramionami Renjuna, który ze śmiechem oddał uścisk, poklepując przyjaciela po plecach.

- Uważaj, bo przypadkiem ubrania, które masz na sobie skończą mokre i uprane - odparł Donghyuck do fioletowowłosego, wskazując na lód na bluzie Jaemina oraz pamiętając o spaleniźnie na rzeczach Jeno.

- Hyuckie, nie przesadzaj - wtrącił się Mark, klepiąc po ramieniu przyjaciela. - Dla nich zepsute ubrania nie mają znaczenia, dopóki są razem. Ty nie chciałbyś mieć kogoś takiego jak oni siebie nawzajem?

"Chciałbym mieć ciebie" przeszło przez myśl Donghyucka, lecz wyczekujące spojrzenia przyjaciół kazały mu wymyślić inną odpowiedź, ale na szczęście uratowało go przybycie nowej osoby, która jednak na ich czwórkę nie zwróciła uwagi.

- Sicheng - powiedział Ten, stając za chłopakiem, który gwałtownie się odwrócił, tracąc kontrolę na wiatrem, upuszczając bluzę należącą właśnie do nowo przybyłego. - Taeyong kazał nam ogłosić nagłe zebranie w naszej rezydencji. Wszyscy mają się na nim pojawiać, jasne?

Chłopcy wyszczerzyli oczy w zaskoczeniu, nie spodziewając się tego, co oznajmił ich przyjaciel, ponieważ już dawno tego nie słyszeli. Sicheng szybko pokiwał głową i uniósł nad siebie ręce, woląc nie ignorować poleceń od samego lidera. Każdy poczuł, jak wiatr się wzmaga w odpowiedzi na ruch chłopaka. Rozwiewał im włosy, ubrania ledwo trzymały się linek, jednak nie miało to w tym momencie znaczenia, ponieważ potwierdziły się pogłoski od Kuna, o tym, że Taeyong stwierdził, że mniej trenują. Nagłe wezwanie było jednoznaczne i nikt nawet musiał pytać o to, co za sobą niesie.

"Nana, obyś wraz z Jeno to zauważył, gdziekolwiek jesteś" pomyślał z nadzieją Donghyuck, a kątem oka zobaczył jak Jisung zgadza się z nim, kiwając głową, obserwując, jak wokół nich zaczynają latać czerwone płatki kwiatów przywołane przez Sichenga jako znak pilnego spotkania.

◁◁▷▷

- Donghyuck naprawdę nigdy nie dopytywał o to, gdzie znikasz? - spytał zdziwiony Jeno, gładząc po włosach swojego chłopaka leżącego na jego piersi i poczuł, jak ten kręci przecząco głową.

- Tak, mnie też to zastanawiało - powiedział Jaemin, po czym cicho się zaśmiał, kontynuując robienie drobnych wzorków za pomocą ognia w powietrzu, które białowłosy podziwiał, gdy cudem odrywał wzrok od chłopaka. - Może wystarczała mu informacja, że nic złego się ze mną nie dzieje.

- Ja jednak wolałbym zawsze wiedzieć, gdzie jesteś - odparł Jeno, wzruszając ramionami. - Tak na wszelki wypadek, jakby jednak coś miałoby ci się stać.

- Ostatnio cały swój czas spędzam z tobą, kochanie - przypomniał mu Jaemin, lekko się podnosząc, by mógł spojrzeć w oczy chłopakowi. - Ale i tak urocze jest to, co mówisz - dodał, po czym w podzięce pocałował go lekko w policzek.

Jeno uśmiechnął się pod nosem, ciesząc się, że jego chłopak z dnia na dzień robi się coraz bardzie śmiały, choć wciąż zachowywał swoją niewinność, z czego bardzo się cieszył. Przejechał palcem po szyi Jaemina, a widząc, jak przez jego chłodny dotyk chłopak się wzdryga, walcząc z odruchem odsunięcia się, by złagodzić to uczucie, Jeno drugą ręką przejechał po jego nagim ramieniu, który wyjątkowo miał na sobie czarną koszulkę białowłosego. Białowłosy bynajmniej nie narzekał, ponieważ uważał, że chłopak wyglądało nadzwyczaj pięknie w za dużej na niego koszulce.

Jaemin zamruczał z przyjemności, mocniej się wtulając w chłopaka, który jedyne co zrobił, to zaczął rysować drobne kółeczka na ręce różowowłosego, ponieważ jak już zdążył zaobserwować, że im więcej chłodu dostawał jego chłopak, tym łatwiej panował nad swoją mocą. Para każdego dnia chodziła do swojego królestwa, gdzie mogli rozmawiać o błahostkach, które zdarzyły się dnia poprzedniego, opowiadać zabawne historie z przeszłości lub godzinami całować się na kanapie, czego skutkiem były lodowe ślady na ciele Jaemina, które pojawiały się, gdy białowłosy przypadkowo tracił kontrolę.

Jeno był świadom tego, że inni je zauważają, co zawstydzało oraz peszyło jego chłopaka, jednak wystarczyło, by białowłosy objął go od tyłu lub złapał za rękę i od razu czuł, jak ten się rozluźnia. Starał się zapewnić ukochanemu to, co obiecał Donghyuckowi, zdawałoby się, że wieki temu - życie jak z bajki. Błogi uśmiech Jaemina, który pojawił się na jego twarzy dawał Jeno poczucie, że wykonuje swoje zadanie znakomicie.

Potrafił przychodzić z samego rana do Jaemina, który jeszcze smacznie spał w swoim łóżku i brać go w swoje ramiona, jak delikatniej potrafił, po czym niósł go do ich zakątka, gdzie nie liczyło się nic poza nimi samymi. Dzisiaj również to zrobił i właśnie dlatego różowowłosy na sobie miał jego koszulkę, którą podebrał mu z szafy jednego dnia, by następnie zrobić z niej swoją górę od piżamy. Jaemin postanowił w niej zostać z własnej woli, zmieniając jedynie spodenki na czarne rurki, które specjalnie wybrał mu z szafy Jeno, wygrzebując je z samego jej dna, czego jednak potem żałował.

- Wiesz co, Kominku? - westchnął Jeno, na co jego chłopak otworzył swoje oczy na znak, że słucha. - Jeśli kiedyś przyjdzie mi jeszcze raz do głowy, by kazać ci założyć te spodnie, to mnie od tego powstrzymaj.

- Dlaczego? Aż tak źle w nich wyglądam? - zapytał Jaemin z lekkim śmiechem, mimo iż mówił to jedynie półżartem.

Jeno wciąż nie mógł uwierzyć, dlaczego chłopak jest tak mało pewny siebie, lecz nie mógł pozwolić na to, by tak było cały czas. Nim odpowiedział, zszedł swoją ręką z ramienia niżej, przeciągając ją przez całą długość tułowiu chłopaka i zatrzymując ją dopiero na jego udzie, w odpowiedzi otrzymując ciche westchnięcie ze strony różowowłosego. Szybkim ruchem pociągnął nogę Jaemina, dzięki czemu ten wylądował na jego piersi, opierając się na niej obiema rękami i wpatrując się wprost w oczy swojego chłopaka.

- Wręcz przeciwnie, Kominku - wyszeptał Jeno, przenosząc dłonie na pośladki chłopaka, wciągając go jeszcze wyżej, by mieć jego twarz dokładnie nad sobą. - Wyglądasz w nich tak cudownie, że teraz to ja muszę powstrzymywać siebie.

- Nigdy nie musiałeś tego robić - odparł Jaemin, gładząc policzek chłopaka, który posłał mu swój uśmieszek, mimo iż różowowłosy jakimś cudem sprawił, że te słowa nie zabrzmiały uwodzicielsko, zaś uroczo, a efekt potęgowały jego rumieńce zawstydzenia.

Jaemin niepewnie zbliżył się do chłopaka, by po chwili lekko musnąć swoimi ustami jego wargi, które z wdzięcznością odwzajemniły pocałunek, nie mogąc uwierzyć, że tak długo musiały na niego czekać. Ogień pojawił się we włosach chłopaka, a lód powoli pokrywał jego palce w miejscu, gdzie dotykały policzka białowłosego, który w międzyczasie wsunął jedną z dłoni pod koszulkę chłopaka, zaczynając krążyć po jego plecach.

Jednak dla Jeno to było za mało. Nie mogąc znieść myśli, że jego chłopak w tym momencie dominuje, jednym zwinnym ruchem zmienił ich pozycję tak, że teraz to on wisiał nad różowowłosym, który w odpowiedzi na ten gest jęknął i próbował coś powiedzieć. Powstrzymały go jednak od tego usta Jeno mocniej napierające na jego, zmuszając go do tego samego i przyzwyczajenia się do nowego tempa, bardziej odpowiadającego białowłosemu, który zacisnął rękę na jego pośladku, przez co biodra drugiego mimowolnie podniosły się do góry.

- Zapamiętaj sobie, skarbie, to ja jestem tutaj tym, który dyktuje warunki, nieważne jak bardzo byś się starał to zmienić - powiedział niskim głosem Jeno wprost do ucha Jaemina, zagryzając po tym płatek jego ucha.

W odpowiedzi usłyszał westchnięcie, czując, jak różowowłosy zaplata swoje ręce na jego karku. Jeno domyślił się o co mu chodzi, lecz by podkreślić to, że to on rządzi, lekko się odsunął, zagryzając przy tym swoją wargę, kiedy dłonie Jaemina próbowały odwieść od oddalenia się, błagając, by do niego wrócił. Chłopak otworzył swe oczy, prezentując przy tym ogniste tęczówki, a Jeno pytająco przechylił głowę, udając, że nie wie, czego ten pragnie, mimo iż jego ręce nie próżnowały, zostawiając coraz to nowe lodowe ślady na różowowłosym.

W końcu doczekawszy się błagalnej miny na twarzy Jaemina, ponownie złączył ich usta w namiętnym pocałunku, jednak już chwilę później żałował, że aż tyle z nim czekał. Włosy chłopców zostały rozwiane przez nagły podmuch wiatru, czego początkowo ci nie zauważyli, do momentu, w którym chłodny powiew uderzył w ramiona Jaemina. Białowłosy momentalnie się odsunął, kiedy poczuł jak chłopak się wzdryga, po czym spojrzał na niego w szoku i zobaczył, jak ten ze strachem w oczach zaczął się rozglądać po pokoju.

Przez szpary w ścianach zaczęły wlatywać czerwone płatki kwiatów, które opadały na podłogę, stolik, na ciała obu chłopców, którzy w szoku obserwowali to, co się dzieje. Jeno nie miał pojęcia, co o tym myśleć, jednak zdenerwowany Jaemin przełknął głośno ślinę, co nie uszło uwadze jego chłopaka.

- Skarbie, co się dzieje? - zapytał Jeno z wciąż nierównym oddechem po pocałunkach, podnosząc się, po czym pociągnął za dłonie swojego chłopaka, sprowadzając go tym samym do siadu.

- Coś, czego nikt z nas się spodziewał - powiedział z przerażeniem Jaemin, chwytając w locie jeden z płatków i uważnie mu się przyglądając, po czym spojrzał w oczy chłopaka, wciąż o barwie lodu. - Kochanie, to znak, że niedługo odbędzie się twój pierwszy w życiu Turniej Obdarzonych.

/author's note/

Dzisiaj wyszedł teaser do TXT i w sumie nie wiem, co o nich myśleć 😭 Chłopcy są bardzo uroczy, przystojni i pozytywni (❤), ale jakoś nie wciągnęli mnie tak, jak myślałam, że to zrobią 😵 Mam jednak nadzieję, że cały debiut mnie zachwyci i że dostaną dużo wsparcia, na jakie zasługują ❤❤ Bardzo dziękuję Wam za 8 tysięcy wyświetleń i mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał ❤❤

Do zobaczenia xxx

Continue Reading

You'll Also Like

6.9K 348 39
Poradnik na temat tulp. Chyba najobszerniejszy. Sam nią jestem, więc nie obejdzie się bez stronniczości. Uwielbiam dyskusje, rozmowy i pytania, więc...
1.3K 108 10
Mówią, że pierwsza podróż do Hogwartu może zmienić twoje życie. Albus Severus Potter nigdy w to nie wierzył. Jednak wszystko zmienia się gdy w pociąg...
5.1K 162 12
Dziewczyna była szczęśliwa z Ronem, ale tylko przez chwilę. Kiedy dowiedziała się, że chłopak za jej plecami spotykał się z Lavender zerwała z nim. N...
22.1K 1.8K 19
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...