maybe love is not for me || n...

By shia542

126K 14.2K 6.5K

Od wypadku, w którym zginęli rodzice Lee Jeno, chłopak nie chciał nigdy więcej cierpieć. Jego życzenie został... More

🌺 Prolog 🌺
🌺 1 🌺
🌺 2 🌺
🌺 3 🌺
🌺 4 🌺
🌺 5 🌺
🌺 6 🌺
🌺 7 🌺
🌺 8 🌺
🌺 9 🌺
🌺 10 🌺
🌺 11 🌺
🌺 12 🌺
🌺 13 🌺
🌺 14 🌺
🌺 15 🌺
🌺 16 🌺
🌺 17 🌺
🌺 19 🌺
🌺 20 🌺
🌺 21 🌺
🌺 22 🌺
🌺 23 🌺
🌺 24 🌺
🌺 25 🌺
🌺 26 🌺
🌺 27 🌺
🌺 28 🌺
🌺 29 🌺
🌺 30 🌺
🌺 31 🌺
🌺 32 🌺
🌺 33 🌺
🌺 34 🌺
🌺 35 🌺
🌺 36 🌺
🌺 37 🌺
🌺 38 🌺
🌺 39 🌺
🌺 40 🌺
🌺 41 🌺
🌺 42 🌺
🌺 43 🌺
🌺 44 🌺
🌺 45 🌺
🌺 46 🌺
🌺 47 🌺
🌺 48 🌺
🌺 49 🌺
🌺 50 🌺
🌺 51 🌺
🌺 52 🌺
🌺 53 🌺
🌺 54 🌺
🌺 55 🌺
🌺 56 🌺
🌺 57 🌺
🌺 Epilog 🌺
🌺 Sequel 🌺

🌺 18 🌺

2.2K 251 86
By shia542

- Jak myślicie, jak Nana zareaguje na to, że będzie musiał trenować z Jeno? - powiedział Mark do swoich przyjaciół, odkładając wciąż w połowie pełne pudełko z jogurtem na stół.

Chłopak siedział w swoim ulubionym miejscu w altance, razem z Jisungiem, Chenle i Donghyuckiem, z którymi powoli kończył jeść śniadanie. Pozostali ich przyjaciele dawno zajęli się ważniejszymi sprawami, takimi jak kłócenie się o to, którą bluzę powinien założyć Lucas na spotkanie ze swoim chłopakiem lub wpatrywanie się w Sichenga, w przypadku Yuty, jednak ta czwórka wciąż czekała na jakiekolwiek wieści od Renjuna, Jaemina, czy nawet Jeno.

Z ostatnim chłopakiem już mieli bliższe spotkanie, kiedy ten przyszedł na samym początku ich śniadania i bez żadnego słowa zabrał kanapki sprzed nosa Chenle. Miał zamiar już iść do domku, kiedy jednak Donghyuck nie powstrzymał się i zapytał o to, czy usunął lód jak obiecał. Mina czerwonowłosego na wieść, o tym, że chłopak mówił prawdę, stwierdzając, że to zrobił, była bezcenna, gdyż był święcie przekonany, że usłyszy kłamstwo. Lecz zanim zdążył jeszcze o coś dopytać, Jeno krzywo się uśmiechnął, widząc, że wygrał, po czym odwrócił się na pięcie, spełniając swój początkowy zamiar udania się do domku.

Jednak jeśli chodziło o pozostałą dwójkę, sprawa nie miały się tak kolorowo. Renjuna widzieli wychodzącego z lasu, pogrążonego w rozmowie z Taeyongiem i obaj nie zwrócili na nich nawet najmniejszej uwagi. Zignorowali nawet przeraźliwy krzyk Chenle, kiedy ten ich zawołał. Natomiast jeśli chodziło o Jaemina, słuch po nim wręcz zaginął.

- Mark, twoje myśli wariują - jęknął Jisung, który musiał słuchać tego, jak chłopak podsumowuje wszystko co do tej pory się wydarzyło. - Nie żeby normalnie tego nie robiły, ale dziś pobijasz samego siebie.

- Przepraszam, ale czy któryś z was mógłby w końcu mógłby mi odpowiedzieć na pytanie? - odparł skruszony Mark, oglądając się po twarzach przyjaciół.

- A o coś w ogóle pytałeś? - zapytał Donghyuck, podnosząc głowę znad miski z płatkami, po czym zaśmiał się, widząc zrezygnowaną minę chłopaka. - Żartuję, coś tam o Nanę, o to, jak zareaguje, tak? - dodał, a Mark pokiwał głową.

- Cóż, najpewniej wpierw będzie przerażony samą myślą o tym, że będzie musiał go uczyć - odparł jako pierwszy Jisung, przełknąwszy kawałek jabłka i już miał zamiar wziąć kolejny, kiedy sprzed nosa zabrał mu je Chenle. - Hej!

- Wybacz, ale jestem taki głodny przez to, że Jeno zabrał moje kanapki - wymamrotał zielonowłosy z jedzeniem w buzi, po czym zwrócił się do Marka, wskazując na jego jogurt. - Mogę?

- Bierz, i tak więcej chyba nie przełknę - westchnął chłopak, na co Chenle radośnie pisnął, jednak reszta spojrzała się na niego z niedowierzaniem.

- Ja rozumiem, że nie ma tu Nany, ale to nie znaczy, że od razu ktoś musi przejmować jego funkcję martwienia się o wszystkich - lekko zaśmiał się Donghyuck, obejmując pocieszająco chłopaka ramieniem.

- Ja wiem, wiem, ale Nana nie potrafi się sam o siebie martwić i ktoś za niego musi to robić - odparł Mark i poczuł jak ręka Donghyucka mocniej zaciska się na jego ramieniu, ponieważ on również to doskonale wiedział.

Nawet Jisung i Chenle przez chwilę się odzywali, nie wiedząc co mogliby powiedzieć, by uspokoić chłopaka. Mark wcześniej już wiedział, że lepiej by było, gdyby Renjun przekazał różowowłosemu informacje przy nich, by w razie czego ci mogli go uspokoić. Jednak teraz chłopak był sam i nawet nie wiedzieli, gdzie go szukać.

Oczywiście, wiedzieli, że prędzej czy później, Jaemin będzie szczęśliwy z bycia nauczycielem Jeno, jednak jak na razie chłopcy się o niego niepokoili, a Mark i Donghyuck przede wszystkim, szczególnie, że drugi chłopak nie potrafił zapewnić przyjaciołom, że z Jaeminem jest wszystko w porządku. Czerwonowłosemu jedynie udało się otworzył usta, lecz nie mógł tego zrobić, ponieważ byłoby to kłamstwo.

- Wybacz, Mark, ale Nana naprawdę to przeżywa, choć nie wiem dokładnie jak - powiedział po chwili Donghyuck, przytulając Marka.

- Pewnie po prostu siedzi gdzieś na drzewie i rozmyśla o tym, jak to chciałby mieć ciepłego chłopaka, do którego mógłby się przytulać, jednak jego serce woli Jeno, który co najwyżej kostki lodu mu zrobi - dodał Chenle, jedząc już trzecie jabłko, osiągając tym swój cel, ponieważ pozostali roześmiali się.

- Tak, to rzeczywiście brzmi jak problem, który mógłby mieć Nana - odparł Mark, odsuwając się od czerwonowłosego, któremu posłał wdzięczny uśmiech.

- Dodatkowo martwi się o swoje zdrowie, bo szansa na to, że Jeno udusi go podczas przytulania, jest bardzo duża - dołączył do zabawy Jisung, po czym wybuchli tak głośnym śmiechem, że kilka ptaków wyleciało aż z lasu ze strachu.

Chłopcy kontynuowali swoje żarty, a po chwili zaczęli rozmowę na luźniejszy temat, ponieważ w Wiosce Obdarzonych zawsze próbowano jak najszybciej pozbywać się złego nastroju. Jednak z tyłu głowy każdego z nich wciąż siedziało to, że może i lepiej, by Jaemin nie rozumiał swoich uczuć. Nie chcieli sobie nawet wyobrażać tego, jak chłopak musiałby cierpieć ze świadomością, że lubi osobę, która go nie darzy nawet najdrobniejszym uczuciem.

"Niech zostanie taki jak Sicheng, ślepy na wszystko" pomyślał Mark, który jako jedyny nie potrafił oderwać myśli od Jaemina, na co Jisung parsknął śmiechem, lecz pokiwał głową, zgadzając się.

Zaraz po tym gwałtownie obrócił głowę na bok, zaczynając się uważnie wpatrywać w las z przymrużonymi oczami. Pozostali spojrzeli na niego pytającym wzrokiem i już chcieli pytać, co się stało, ale jak zwykle chłopak ich uprzedził ze swoją odpowiedzią.

- Jeśli chcecie w końcu się dowiedzieć co się działo z Naną, to się szykujcie - powiedział Jisung, nie odrywając wzroku od drzew, więc reszta też tam spojrzała. - Trzy... dwa... jeden...

W chwili gdy chłopak skończył odliczać, z lasu wyłonił się Jaemin powłóczący nogami, z na wpół zamkniętymi oczami ze zmęczenia oraz rozczochranymi włosami, a Mark miał wrażenie, że nawet stracił część swojego blasku. Z palców chłopaka można było powiedzieć, że wyciekał ogień, który na szczęście rozpływał się przed tym nim dotknął ziemi, nie robiąc żadnych uszkodzeń. Chłopcy wiedzieli, że są to objawy zbyt długiego używania mocy, lecz i tak przez chwilę siedzieli w szoku, nie wiedząc, co zrobić, aż w końcu jako pierwszy zerwał się ze swojego miejsca Chenle.

Chłopak w mgnieniu oka znalazł się obok Jaemina, który podskoczył ze strachu, po czym znów stracił siły i zielonowłosy objął go ramieniem, by łatwiej było mu iść w stronę reszty. Chenle zasypywał przyjaciela masą pytań, jednak ten nie odpowiadał na nie, lecz Mark miał wrażenie, że to dlatego, że za nimi nie nadąża, a nie dlatego, że nie chce.

- Ciekawe - wymruczał pod nosem Jisung, jednak nie dodał nic więcej, ignorując pytania swoich przyjaciół. - Zaraz się dowiecie.

Kiedy Jaeminowi udało się w końcu dotrzeć do stolika, zajął miejsce obok Donghyucka, który spojrzał na niego zmartwionym wzrokiem, po czym podsunął mu pod nos brzoskwinie, jedyny owoc, którego Chenle nie zjadł i zawsze się na niego krzywił. Różowowłosy wdzięcznie się uśmiechnął i zaczął jeść, dopiero wtedy czując, jak bardzo jest głodny. Chłopcy odetchnęli z ulgą na ten gest, ponieważ już wiedzieli, że nie jest tak źle, jak wszyscy myśleli, że jest.

- Powiedzcie mi, gdzie jest Taeil - poprosił cicho Jaemin, nie podnosząc wzroku z talerza i wycierając brudne palce po brzoskwini o bluzę, co jednak nie było mądre, gdyż zostawił na niej pomarańczowe ślady.

- Zdaje mi się, że siedzi u siebie w domku - odparł Mark, szybko wręczając z lekkim śmiechem przyjacielowi chusteczki do usunięcia plamy. - A co? Zbroiłeś coś?

- Spaliłem drzewo - westchnął chłopak, jednak usłyszał wymowne chrząknięcie Donghyucka. - Spaliłem pięć drzew, ale dwa tylko w połowie.

Wszyscy się na niego spojrzeli, ponieważ głos Jaemina brzmiał, jakby właśnie informował ich o tym, że skończył czytać książkę czy znalazł koszulkę, jakby to nie było nic wielkiego. Nie mogli więc nic poradzić na to, że zaczęli się głośno śmiać. Nie zdziwiło ich specjalnie to, że różowowłosy coś spalił, w końcu zdarzało mu się to dość często.

- Nie wiem, czy wiecie, ale... - zaczął Jaemin, lecz szybko ktoś mu przerwał.

- Ale zostałeś nauczycielem Jeno - wtrącił szybko Mark, podpierając się na rękach. - Co jednak nie tłumaczy dlaczego skrzywdziłeś niczemu winne drzewa.

- Tłumaczy, i to nawet nie wiesz jak bardzo - dodał Jisung, chichocząc. - Mogę wam powiedzieć, że obstawialiśmy dobrze.

- Co takiego? - spytał zdezorientowany Jaemin, patrząc się po swoich przyjaciołach.

- To, że przerazisz się na wieść o tym, że będziesz musiał trenować Jeno - odparł Donghyuck, który jako pierwszy domyślił się o co chodziło niebieskowłosemu.

- A jak mogłem nie?! - wybuchnął Jaemin i ponownie wszyscy się zaśmiali, ponieważ teraz, kiedy już wiedzieli, że chłopakowi nic się nie stało, mieli wrażenie, że ten dramatyzuje. - To nie jest śmieszne - jęknął.

- Tak samo jak to, że napędziłeś nam stracha  - powiedział Mark, nie mogąc się już powstrzymać przed tym, zakładając ręce na piersi.

- Przepraszam - westchnął różowowłosy, chowając twarz w dłoniach. - Po prostu... mam wrażenie, że czuję za dużo naraz i nawet Taeyong by sobie z tym nie poradził.

- Mówię ci, to ty przejąłeś uczucia Jeno, dlatego on ich nie ma, a ty masz za dużo - powiedział śmiertelnie poważnym tonem Chenle, ponownie wywołując śmiech u przyjaciół.

- Wracając, Nana, czemu aż tak bardzo się tym przejąłeś? - zapytał Donghyuck, który naprawdę martwił się o przyjaciela i już zaczynał rozważać opcję, by Renjun znów został trenerem Jeno.

Zmienił jednak zdanie, kiedy usłyszał wyjaśnienia różowowłosego. Początkowo Jaemin był w zbyt wielkim szoku, by cokolwiek zrobić, a w chwili gdy naprawdę do niego doszło na co został skazany, było już za późno, by cokolwiek odkręcić. Musząc odreagować, zaczął trenować będąc samemu, czego nigdy nie powinno się robić, szczególnie pod wpływem silnych emocji, ponieważ kończy się tak jak zawsze, czyli wypadkiem, a w przypadku Jaemina spaleniem połowy lasu.

Jaemin naprawdę był wystraszony. Nie wizją tego, że będzie musiał przebywać z Jeno, lecz tego, że musiał go uczyć i może temu nie podołać. W końcu nie udało mu się go nauczyć jak wciągnąć moc z powrotem, to co dopiero będzie z trudniejszymi rzeczami. Oczywiście, nic nie powiedział przyjaciołom o tym, co robił razem z Jeno rano, mimo iż podejrzewał, że i tak już wszystko wiedzą, a jedynie o swoich obawach. Pozostali posłali mu pobłażliwe uśmiechy, ponieważ wiedzieli, że chłopak doskonale sobie da ze wszystkim radę, w końcu to Jaemin.

- Nana, naprawdę, nie masz się o co martwić - zapewnił go Mark, kładąc mu rękę na ramieniu. - A poza tym i tak niedługo się przekonasz jak będzie wyglądał wasz trening.

- Jak to? - spytał ze zdziwieniem Jaemin, prawie zachłysnąwszy się brzoskwinią.

- Zapomniałeś? Dzisiaj Jeno miał mieć trening z Renjunem, jednak skoro teraz ty go uczysz, to ma z tobą - wyjaśnił Donghyuck i zaśmiał się, kiedy różowowłosy z załamania uderzył głową w blat stołu.

Chłopcy spojrzeli się na niego i zaczęli się śmiać, ponieważ doskonale wiedzieli, że zaraz po treningu chłopak przyjdzie do nich z wielkim uśmiechem na twarzy, oznajmiając jak to cudownie będzie codziennie trenować z Jeno. Musieli jakoś przetrwać te pierwsze kilka godzin, lecz na szczęście jeden z nich wpadł na pomysł, który ich uratuje.

- Nana, może powinieneś się przespać choć trochę? - zaproponował Donghyuck i nagle wszyscy zaczęli się modlić, by chłopak się zgodził. - Musisz zregenerować moc i odpocząć.

- Tak, tak, masz rację - odparł Jaemin, nie podnosząc głowy ze stołu. - Jestem tak zmęczony, że nie dam rady chyba tam dojść.

Donghyuck pokręcił z rozbawieniem głową, po czym wstał ze swojego miejsca i stanął za przyjacielem. Poklepał go po ramieniu, nakazując mu tym samym podnieść się. Jaemin z jękiem wykonał polecenie, a wtedy czerwonowłosy odwrócił się do niego plecami i lekko przykucnął, lecz drugi chłopak jedynie patrzył na niego ze zdezorientowaną miną.

- Wskakuj, zaniosę cię - wyjaśnił z westchnieniem i dopiero wtedy różowowłosy zrozumiał o co mu chodziło i wskoczył mu plecy.

Jaemin objął przyjaciela nogami i zarzucił mu ręce na szyję, a Donghyuck uśmiechnął się pod nosem, ponieważ jego przyjaciel czasami zachowywał się jak prawdziwe dziecko. Ruszył w stronę ich domku, przy okazji jeszcze machając na pożegnanie swoim przyjaciołom, którzy cicho się śmiali, po czym i oni się podnieśli ze swoich miejsc, by ruszyć zająć się innymi rzeczami, ponieważ wiedzieli, że Jaeminowi już nic nie będzie.

- Boję się, że nie dam rady - wyszeptał Jaemin do ucha swojego przyjaciela, kiedy byli już w połowie drogi.

- Nie masz potrzeby, pomyśl sobie, że Yuta też początkowo się bał tego, że ma cię uczyć, ponieważ był pewny, że nie podoła - odpowiedział Donghyuck.

- Jest wspaniałym nauczycielem - odparł różowowłosy i gdyby nie to, że wiedział, iż chłopak nie może kłamać, nie uwierzyłby mu.

- I ty też takim będziesz - stwierdził Donghyuck, co dla jego przyjaciela znaczyło bardzo dużo. - A teraz nim zaśniesz, powiedz, cieszysz się, że będziesz mógł więcej czasu spędzać z Jeno, prawda?

- Tak - odparł zgodnie z prawdą Jaemin, nie próbując nawet skłamać. - Bałbym się nawet jeślibym musiał uczyć ciebie, jeśli o to ci chodzi.

- Mniej więcej - zaśmiał się cicho Donghyuck i już nie pytał o nic więcej przyjaciela, dostawszy odpowiedzi na wszystko czego potrzebuje, a po chwili usłyszał ciche chrapanie przyjaciela.

◁◁▷▷

"Gdzie ten Renjun? Powinien już dawno tutaj być" pomyślał Jeno, podciągając się na jednej z gałęzi, ponieważ nie chciał marnować czasu i przeznaczył go na ćwiczenie.

Chłopak powiedział mu, że mają się spotkać wyjątkowo w lesie, nie na łące, gdyż przyszła pora na to, by białowłosy nauczył się jeszcze większej kontroli nad mocą, co najłatwiej jest osiągnąć wśród drzew, na które trzeba uważać. Jeno w sumie jednak było obojętne to co będą robić, byle tylko chłopak w końcu do niego przyszedł. Kilka minut później, usłyszał szelest liści za sobą i od razu założył, że chłopak łaskawie postanowił się pojawić.

- Renjun, coś długo ci dzisiaj zajęło dojście - powiedział na głos Jeno, podciągając się ostatni raz, po czym zeskoczył na ziemię i odwrócił się w stronę przybyłego, lecz to nie był ten chłopak, którego się spodziewał. - A ty co tutaj robisz, Kominku?

- Cóż, ja... - zaczął Jaemin z lekkim uśmiechem, po czym spuścił wzrok i zaczął się drapać po karku. - Od dzisiaj to ja jestem twoim trenerem.

Jeno podniósł jedną brew w zdziwieniu, nie spodziewając się tego. Chłopak szybko mu wyjaśnił, że Renjun uważał, że nie jest już w stanie niczego nauczyć białowłosego, więc uznał, że Jaemin, jako iż mają przeciwne moce, będzie się nadawał do tego lepiej. Jeno usłyszawszy wszystko, założył ręce na piersi i uśmiechnął się półgębkiem.

- Przynajmniej wyjaśnia mi to już, dlaczego spaliłeś dzisiaj pół lasu - powiedział, na co różowowłosy zawstydził się, delikatnie się rumieniąc.

- Tylko pięć drzew - zaznaczył Jaemin i nagle podniósł głowę, uświadomiwszy coś sobie. - Skąd właściwie wiesz o tym, że cokolwiek spaliłem?

- Jisung musiał się wygadać i powiedział mi jak to się o ciebie martwili, kiedy nie wracałeś, choć nie powiedział mi dlaczego - odparł Jeno, wzruszając ramionami.

- Musiałem jakoś odreagować - zaczął się tłumaczyć cicho Jaemin. - Chłopaki zaskoczyli mnie informacją o tym, że mam cię trenować i szczerze bałem się...

- Bałeś się mnie? - droczył się białowłosy, zaczynając podchodzić do chłopaka, który zaczął gwałtownie machać rękami.

- Nie, nie, nie! - bronił się Jaemin, mimowolnie zaczynając się cofać. - Ja... bałem się, że nie potrafię uczyć nikogo, ale Hyuckie mnie zapewnił, że tak nie jest i tak naprawdę cieszę się, że będę mógł ciebie uczyć.

- Cieszysz się, Kominku, tak? - powtórzył Jeno, przyspieszając lekko kroku tak, by stanąć bliżej chłopaka. - Cóż, nie powiem, że mi to nie schlebia, lecz już raz ci dzisiaj dziękowałem, więc nie licz na więcej.

- Przez myśl mi to nawet nie przeszło - powiedział z ulgą różowowłosy, zrozumiawszy, że chłopak nic mu nie chce zrobić. - W takim razie może zaczniemy trening? - zaproponował, klasnąwszy dłońmi, między którymi latały drobne ogniki.

- Mam nadzieję, że będziesz lepszym nauczycielem od Renjuna - stwierdził Jeno, cofając się kawałek i kiwając głową na znak, że się zgadza. - Choć w jednej rzeczy już wygrałeś.

- Jakiej? - spytał Jaemin, marszcząc brwi.

- Na pewno jesteś od niego przystojniejszy - odparł białowłosy, puszczając oczko do drugiego chłopaka. - Patrz, jednak ci podziękowałem.

Jaemin zawstydzony lekko zarumienił, wciąż sobie przypominając, że chłopak się jedynie z nim droczy, lecz nie mógł się pozbyć z głowy tego, że chciałby, by to jednak była prawda. Wiedział też, że jeśli Jeno będzie to robić na każdym treningu to prędzej zwariuje lub jego policzki na stałe zmienią kolor na czerwony niż czegoś go nauczy. Spróbować jednak musiał. Szczególnie, że w końcu będzie miał okazję na dowiedzenie się, czemu Jeno nic nie czuje.

/author's note/

Właśnie obejrzałam YG TREASURE BOX...i jest mi smutno, ponieważ mój ulubiony nie został wybrany 😭😭 Nie będę pisać imienia, by komuś nie zaspoilerować, jeśli ktoś też ogląda ❤ Ale wciąż jest mi smutno 😭😭 Mam nadzieję, że jednak będzie miał szansę na powrót w następnym odcinku (😭❤) i że rozdział się Wam spodobał ❤

Do zobaczenia xxx

Continue Reading

You'll Also Like

51K 5.8K 50
Mark i Donghyuck szczerze siebie nienawidzą. Jednak jeden z nich zaczął sądzić inaczej... ✉ (Polecam czytać na białym tle)
26.3K 1.3K 46
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
60.6K 4.5K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
17.3K 608 60
Po prostu Steddie talks